sobota, 31 grudnia 2011

Sylwestrowe fajerwerki

Oczywiście Sylwester dla fotografa to okazja robienia zdjęć fajerwerków. Te akurat nie są z Warszawy ale z Wysowej Zdroju gdzie spędzaliśmy w 2007 roku Sylwestra. A winny temu był Robert Makłowicz i jego program kulinarny, który któregoś dnia był właśnie w Wysowej kręcony. Stąd ta miejscowość wzbudziła naszą ciekawość i zarezerwowaliśmy tam pobyt w pensjonacie. Zima dopisała w pełni i pobyt był bardzo udany, a kuchnia domowa wprost cudowna :-)

Nikon D200
Nawet w tak niezbyt wielkiej miejscowości fajerwerków sylwestrowych nie zabrakło a ze stoku na którym był położony pensjonat, a co odczułem stresująco wjeżdżając po ośnieżonej drodze pod górę, wszystko widać było bardzo dobrze. Zrobiłem więc zdjęcia nie tylko fajerwerków, ale także grillowych kiełbasek. Grill w zimie to jest coś fajnego, nie to co taki oczywisty grill w lecie ;-) 

piątek, 30 grudnia 2011

Pić póki nie zamarznie :-)

Nikon D90
Drugie zdjęcie z serii zimowych motywów przedsylwestrowych - kran studni oligoceńskiej na warszawskim Forcie Bema. Coś widać ciekło z kranu, bo woda zamarzła w bardzo popisowy sposób. Na ogół takie studnie wyposażone w zewnętrzne krany są wyłączane na zimę, chyba że krany są podgrzewane aby woda w nich nie zamarzła. Taka była inna studnia bliżej mojego domu, ale tam zrobili budynek zimowy w którym się pobiera wodę w środku. I w tej studni w zimie nie ma zdjęć z kranem, bo krany zewnętrzne są wykręcane ;-)

Dlatego warto w czasie zimowych spacerów nie tylko patrzyć na nieco przereklamowane krajobrazy, ale także zwracać uwagę na takie detale. Można bowiem czasem trafić na coś zupełnie niespotykanego. Kiedyś trafiłem - i do dziś wypominam sobie - na psie odchody układające się na kupce śniegu w kształcie uśmieszku. Mogłem następnym razem wziąć aparat ale nie zrobiłem tego. I świetny motyw przepadł, czego bardzo żałuję... 

czwartek, 29 grudnia 2011

Cała sala tańczy z nami :-)

Z cyklu zimowych i sylwestrowych tematów dziś prezentuję "salę taneczną" ;-) To hala jakiegoś opuszczonego PGR na Kaszubach (okolice Lęborka, wieś Strzeszewo). Taki jest urok jazdy po trzeciorzędnych drogach, można trafić na ciekawe obiekty do zdjęć. Byłem akurat na wyjeździe zimowym nad morzem, co samo w sobie jest już nietypowe. Dlatego hala jest fotografowana w zimie, a nie w czasie spodziewanego na takich zdjęciach lata ;-)

Nikon D700
Był słoneczny dzień i dlatego mogłem też uchwycać detale, które były bardzo wdzięczne. Między innymi tam zrobiłem detal cienia od wbitego w beton haka, który już prezentowałem w notce na blogu. Ciekawe fragmenty konstrukcji plus ostre, wyraziste oświetlenie - to wspaniały przepis na ciekawe ujęcia szczegółów. Dlatego tak bardzo lubię robić zdjęcia w klimatach ruder postindustrialnych, można bowiem tam trafić na bardzo ciekawe detale, które ujęte okiem aparatu pozwalają zobaczyć świat zupełnie inny, niż zwykliśmy go widzieć na co dzień ;-)

środa, 28 grudnia 2011

Kaczka śnieżna

Pogoda jak na tę porę roku nie bardzo adekwatna - prawie 9 stopni i oczywiście żadnego śniegu. Dlatego też wybrałem zdjęcie, które nazwałem śnieżną kaczką. Kaczka kojarzy się z dziennikarską, zaś śnieg - ze śniegiem ;-) A zima za oknem kojarzy się zdecydowanie z wiosną, co zresztą ma swoje dobre strony, może poza tym, że święta w tym roku były czarne a nie białe ;-) 

Nikon D90
Te zdjęcie zrobione zostało zresztą w pierwsze dni wiosny, 24 marca. Tyle, że wcześniej była sroga zima, a teraz mamy zimę udawaną. I kto wie czy w czasie gdy powinna być wiosna, nie będzie siarczystych mrozów i zupełnie innych zdjęć na blogu ;-)

wtorek, 27 grudnia 2011

Święta, święta i po świętach...

A dziś powtarzam motyw z Muzeum dawnego Kupiectwa w Świdnicy - tym razem coś na zakończenie świąt Bożego Narodzenia - kasa pokazuje... No niestety, święta kosztują i kasa ma prawo potem wykazywać, choć we współczesnym świecie płacimy już nie tylko gotówką ;-) No i nie zawsze mamy świadomość natychmiastowego wykazywania każdej wpłaconej sumy, szczególnie gdy płacimy kartą - nie czuje się wtedy ubywania pieniędzy z konta...

Nikon D700
Detale fotografowane w klimatycznych kupieckich miejscach mają wartość ponadczasową, nie tylko historyczną. I trochę inaczej je postrzegamy, niż gdybyśmy mieli do czynienia ze zdjęciem współczesnej skomputeryzowanej kasy fiskalnej. Dawna kupiecka rzeczywistość ma w sobie pewną dozę romantyzmu, którego dziś w handlu nie dostrzegamy - a zalew marketingowej treści wcale nam tego nie ułatwia. 

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Święta od tyłu...

Nikon D90
A dziś nieco inny, zabawny motyw świąteczny. W końcu skoro się je i je - to trzeba jakoś wydalić... Toaleta na zdjęciu jest toaletą jedynie z nazwy. Wyobraźmy sobie jak radośnie korzystało się z niej w czasie mroźnej zimy, gdy wiatr hulał pod murami zamku, na wykuszu których toaleta się znajdowała. Ten przybytek znajduje się na zamku w Bytowie i ujęty był w pięknym i ciepłym miesiącu czerwcu. W zimie zapewne dekoracją wychodka byłyby sopelki lodu, gdyż murów raczej w tym czasie nie ogrzewano ;-)

niedziela, 25 grudnia 2011

Święta na talerzu...

Święta kojarzą się z masowym i legalnym obżarstwem. W końcu wigilia zaczęła się dwunastoma potrawami, a w pierwszy dzień świąt liczba ta zapewne nie uległa zmniejszeniu. Więc dobrym motywem do świątecznego nawiązania byłby półmisek. Wybrałem więc półmisek ze sobą samym, pochodzący z ekspozycji w Muzeum Zamkowym w Pszczynie, obok strzelb myśliwskich, które kojarzą się także z dostarczaniem na świąteczny stół pysznej dziczyzny...

Nikon D90
Nie zawsze zdarza się, że fotografując jakiś obiekt możemy stworzyć autoportret - i to autoportret nie do końca wprost (w przeciwieństwie do fotografowania się w banalnym lustrze). A podanie siebie samego na talerzu jest już w pewnym sensie kulinarną perwersją, szczególnie, że załączony na talerzu aparat może być nieco ciężkostrawny ;-)

sobota, 24 grudnia 2011

Magia prezentów ;-)

Wybrałem na zdjęcie wigilijne motyw bynajmniej nie bezpośrednio bożonarodzeniowy - a więc żadnych choinek czy Świętych Mikołajów. Natomiast coś, co przypomina prezent - a pochodzi z ekspozycji w Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy. Bardzo ciekawa i klimatyczna ekspozycja, a ja wykonywałem tam zdjęcia na dosłownych resztkach baterii, wyczerpanej zdjęciami na mrozie wcześniej robionymi. Stopniowe ogrzewanie się baterii w aparacie uwalniało jej kolejne resztki energii i tej energii mi wystarczyło do końca :-) 

Nikon D700
W sumie starczyło tego na wykonanie wystarczającej liczby zdjęć. I właśnie zdjęcie zaplombowanego lakiem pakunku na starej wadze wybrałem dziś jako motyw wigilijny. Taki prezent w stylu XIX wieku. Może jakiś drogi kolonialny artykuł, może jakaś biżuteria, niepozornie i szaro zapakowana, aby potem ujawnić swoje kunsztowne opakowanie? Pomarzyć zawsze można - a życie bywa szare jak owej paczki opakowanie ;-)

piątek, 23 grudnia 2011

Zatrzymanie światłem - jeż

Tym razem nie nazwałem posta zabawą światłem - ale zatrzymaniem. Bo dosłownie światło było elementem zatrzymującym jeża, który przycupnął oświetlony na ziemi. Dzięki temu że druga osoba przytrzymała go latarką, ja pobiegłem po aparat i wykonałem jeżowi sesję fotograficzną. Na strachu się skończyło i uwolniony jeż oddalił się w swoim kierunku, na pewno bardzo szczęśliwy choć przerażony ;-)

Nikon D90
Tym razem nie miałem w użyciu latarki fotograficznej ale dużą latarkę długopisową o jasności zaledwie 20 lumenów, której używałem do oświetlenie drogi udając się do pawilonu sanitarnego w ośrodku. Latarka ta nie może, ze względu na swoją konstrukcję soczewkową, mieć założonego dyfuzora, który zmiękcza i ujednolica promień światła. W efekcie w promieniu światła są widoczne zarysy elektrod diody świecącej i plamki świetlne. Na białej powierzchni byłoby to nie do przyjęcia, ale fotografowany na tle trawy jeż sam jest na tyle pstrokaty, że te niedostatki światła latarki nie są widoczne :-)

środa, 21 grudnia 2011

Zabawa światłem - pajęczyna

Mazurska pajęczyna na pomoście nad jeziorem, sfotografowana w świetle 900-lumenowej latarki fotograficznej. Cały pomost był tymi latarkami oświetlony - zdjęcia są zamieszczone w osobnym reportażu. Dziś jeden z detali jakim była podświetlona pajęczyna. Detale ładnie wyglądają podświetlone w nocy. W ciągu dnia ta pajęczyna byłaby ledwie widoczna, ale noc zakrywa niepotrzebne tło.

Nikon D700
Jedyny problem zdjęć nocnych to komary lub inne przygody jakie mogą spotkać fotografa. Ja podczas pierwszej nocnej sesji na pomoście zbudowanym niedaleko mostka przecinającego leśną rzekę po prostu wpadłem do wody. Odruchowo uniosłem rękę więc aparatowi nic się nie stało, ale zmyło mi okulary. Dzięki pomocy szwagra, który pojechał po maskę nurkową udało się wyłowić - i tak miałem szczęście, że na nie nie nadepnąłem. 

wtorek, 20 grudnia 2011

Zabawa światłem - zdjęcia z ręki

Te zdjęcie pochodzi z początku września z mojej pierwszej wizyty a atomowym bunkrze dowodzenia. Reportaż z tej eksploracji zamieściłem w innym miejscu. Teraz prezentuję inne zdjęcie - jako przykład fotografii wykonanej w całkowitych ciemnościach, przy oświetleniu latarkami fotograficznymi, z ręki. W tym przypadku do oświetlenia posłużyła para latarek 900-lumenowych. 

Nikon D700
Robiłem też niektóre zdjęcia z lampą błyskową, ale zdjęcia latarkowe mają inny urok niż błyskowe, są bardziej subtelne, a światło latarek potrafi być takie niepozorne, że czasem nie orientujemy się, że scena jest sztucznie naświetlona. Tak było na zdjęciach w Prochowniach Zajączka.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Zabawa światłem - zimowa droga

I to samo miejsce, które pokazywałem wczoraj, ale nieco inne ustawienie latarek. Na ziemi leżą 3 latarki 67-lumenowe ale dalszy plan jest oświetlany 2 latarkami kolimatorowymi o jasności 120 lumenów - ustawionymi na wąskie ogniskowanie światła. Przy dłuższym czasie naświetlania (także 2 sekundy) te niewielkie (jasnością i rozmiarami) latarki dają efekt potężnych reflektorów samochodowych. 

Nikon D700
Oczywiście bez statywu osiągnięcie takiego naświetlania nie byłoby możliwe. W takim przypadku posługuję się jaśniejszymi latarkami o jasności 900-1000 lumenów, pozwalającymi na wykonywanie zdjęć z ręki, nawet w całkowitych ciemnościach. Fotografia, jak widać daje różne opcje. Statyw przydaje się bardziej do scen statycznych. Przy eksploracji obiektów (bunkry, podziemia, ruiny etc.) zdecydowanie lepiej robić zdjęcia z ręki, bo rozstawianie co chwila statywu jest niepraktyczne. 

niedziela, 18 grudnia 2011

Zimowy spacer

Mój mały pasażer
Będąc na spacerach z dziecięcym wózkiem potrafiłem robić nawet 12 do 15 kilometrów dziennie, oczywiście z nieodłącznym dyżurnym lub głównym aparatem fotograficznym w pogotowiu. Także w zimie spacery na duże odległości były ciekawe. Mój mały pasażer przesypiał nieraz cześć trasy, a ja moglem spokojnie zająć się robieniem zdjęć. Na szczęście sam wózek był bardzo wygodny i pokonywał bez problemu zaśnieżone alejki, z których w lesie przecież nikt specjalnie śniegu  jak w mieście nie odgarniał. Tym razem miałem przy sobie główny aparat fotograficzny, czyli lustrzankę Nikon D200 - był to bowiem rok 2006 i nie wyprodukowano nic lepszego...

Choć Nikon D200 radził sobie bardzo dobrze i nie miałem zastrzeżeń do jakości wykonywanych przez niego fotografii. Tym razem wybrałem się na spacer do parku leśnego na Bemowie, w okolicach lotniska. 

Zimowy monotonny las...
Zimowe kontrasty
Detali miałem dużo do fotografowania, przede wszystkim rośliny, które na białym zimowym tle wyglądały kontrastowo. Zimowe tło pozwala wydobyć rośliny z pierwszego planu - w innych porach roku tło bowiem skutecznie je zagłuszy. Z drugiej strony, widoki ogólne lasu są na tyle powtarzalne, że robienie kilkudziesięciu ujęć nie wnosi już nic specjalnie nowego ponad to co zostało uchwycone na kilku pierwszych ;-)

Czasem warto na niewinny spacer wziąć lepszy aparat, bo dyżurny, przeważnie znacznie słabszy, sprzęt nie zawsze zrobi udane zdjęcia. Akurat tego dnia świeciło słońce, więc warunki fotograficzne były komfortowe dla każdego aparatu :-)

Pogoda dopisała znakomicie i dlatego liście które fotografowałem, wyszły bardzo ładnie na tle błękitnego nieba.

Niebiańskie liście
Słoneczna zima
Wyschnięte martwe liście są same w sobie bardzo smutnym motywem, a uchwycone w czasie pochmurnej, smutnej pogody mogą niestety działać podwójnie deprymująco. Dlatego powinno się w miarę możliwości sfotografować je w ciepłych, słonecznych warunkach jest o wiele ciekawsze, a i same liście podobają się automatycznie znacznie bardziej ;-)

Także zdjęcia krajobrazu wyglądają o wiele przyjemniej, gdy niebo ma błękitną barwę i ładnie uzupełnia biel śniegu oraz kolory lasu. Szczególnie gdy także na pierwszym planie jest coś uchwycone i zdjęcie dzięki temu zyskuje właściwą głębię.


Prze park leśny przechodzi tor kolejowy prowadzący do Huty Lucchini. Sam tor jest też wdzięcznym obiektem do zdjęć, bo pociągi jeżdżą po nim jedynie wyjątkowo, przewożąc złom na przetopienie albo gotowe wyroby.

Przed torami kolejnowymi
"Porzucony" wózek
Także zdjęcie zimowego lasu z niedbale "porzuconym" wózkiem dziecięcym jest samo w sobie ciekawe, gdyż przywykliśmy raczej widzieć wózki pchane lub ciągnięte przez dorosłych. Wózek samotny, i to w takich okolicznościach przyrody, jest czymś rzadko na zdjęciach spotykanym. Ale właśnie to co rzadkie lub nietypowe jest dla fotografii najbardziej wdzięcznym elementem. Nie jest może tak efekciarskie jak modne ostatnio zdjęcia HDR czy fotografie świadomie przekoloryzowane, ale zaciekawia samym zestawieniem, łamiącym nasze stereotypy myślenia. A ponieważ jestem zwolennikiem fotografii jak najmniej poprawianej, więc zaskoczenie czy zestawienie jest moją metodą :-)

A więc podsumowując - spacer, nawet kilkunastokilometrowy, to zdrowie. A spacer z aparatem to także fun i miła pamiątka na przyszłość.

Zabawa światłem - drzewo

Nikon D700
W ramach wywoływania zimy zdjęcia nocne wykonane przy użyciu latarek fotograficznych - w tym wypadku w dość słabej, bo 450-lumenowej wersji. Potem zrobiłem upgrade do wersji z dodatkową komorą bateryjną i jasność skoczyła do 900 lumenów. Ta latarka oświetlała samą koronę drzewa, natomiast na ziemi były umieszczone 3 słabe latarki o jasności zaledwie 67 lumenów, ale długi (2 s.) czas naświetlania sprawił, że i tak przepaliły one śnieg. Oczywiście zdjęcia robiłem ze statywu.

To była nocna sesja na którą zabrałem także mojego szkraba, aby zobaczył jak się w nocy robi zdjęcia. Zrobiłem mu nawet kilka portretów w świetle latarek. 

sobota, 17 grudnia 2011

Zimowy detal - granica naturalna

Nikon D700
A to detal z północnej granicy Polski, z punktu położonego nieomal najdalej na północ w naszym kraju, czyli falochronu chroniącego port rybacki we Władysławowie. Tym razem "słupek graniczny" czyjejś chęci rozgrzania się wódką gorzką żołądkową, wtopioną w oblodzenie wejścia na platformę na końcu falochronu. Na tę platformę wpełzałem w celu robienia zdjęć skutych lodem betonowych kozłów, które były obwarowaniem falochronu. Warto było wspinać się, bo zrobiłem trochę ciekawych ujęć. I poczułem podmuch lodowatej morskiej bryzy ;-)

W ogóle, morze jest miejscem, którego w zimie się unika. Mało które ośrodki wczasowe czy prywatne pensjonaty, są czynne w tym okresie. Sezon przenosi się oczywiście w góry i na narty. Dlatego zdjęcia nadmorskich motywów skutych lodem są tak atrakcyjne, bo nietypowe ;-)

piątek, 16 grudnia 2011

Zimowy detal - granica sztuczna

Nikon D700
Dziś zimowy detal mało znaczący w strefie Schengen, czyli kamień graniczny na granicy polsko-czeskiej w Wiśle. Biało-czerwone barwy są jedynie kwestią pragmatyki - kamień ma się odcinać od otoczenia w zimie (czerwień) i w zielonej porze roku (oba kolory, szczególnie biel). Granica jest oczywiście czysto formalna, jako obywatele Unii możemy ją przekraczać do woli. Granice w górach na ogół były tolerancyjnie pilnowane, gdyż nieraz prowadząca na szczyt ścieżka wiła się zygzakami po obu stronach linii granicznej.

W czasie spaceru po lesie polowałem oczywiście na wszelkie możliwe detale. Tablicę graniczną po czeskiej stronie granicy również wtedy sfotografowałem, a opublikowałem w innym poście na tym blogu. Słupki graniczne są również wdzięcznym momentem do uwieczniania, szczególnie, że te były chyba dość niedawno odnawiane.  

czwartek, 15 grudnia 2011

Zimowe ożywienie - podświetlone

A to zdjęcie pochodzi już z warszawskiego osiedla i zostało wykonane aparatem dyżurnym w czasie roboczego przejścia. Podobny zimowy klimat, także motyw znaku - ale tym razem nieco innego, bo podświetlonego lampą błyskową aparatu. Samo podświetlenie nie byłoby może niczym specjalnym, gdyby nie to że znak zareagował na nie odbijając światło i przez to stał się znacznie lepiej widoczny.

Nikon Cooplix P6000
Znaki drogowe dają tego typu efekty, których na ogół nie znajdziemy w typowych szyldach, reklamach czy "cywilnych" znakach. Podświetlenie wydobywa ze znaku tajemniczą poświatę czyniąc obiekt zdjęcia niekiedy prawie magicznym. Oczywiście wszystko zależy od klimatu fotografii - źle wykonane zdjęcie będzie po prostu typową amatorką ze bojącym po oczach odbiciem od znaku ;-)

środa, 14 grudnia 2011

Zimowe ożywienie - sztuczne

Te ożywienie, nazwałem sztucznym, bo kolo jest generowany przez wytwór ludzkiej cywilizacji. Znajdujący się zresztą niedaleko miejsca wykonania wczorajszego zdjęcia, bo także na podejściu do twierdzy Srebrna Góra, która jak widać jest kopalnią zimowych tematów ;-) Trzeba jednak przyznać, że zima była tam po prostu popisowa, a ośnieżenie drzew i budowli wręcz modelowe. Trudno się więc dziwić, że nie żałowałem tam aparatu :-)

Nikon D700
Tablice i znaki - szczególnie drogowe - są wspaniałym elementem ożywienia zimowego krajobrazu. Mają nie tylko kolorystykę, ale także znaczną schematyczność, a kolory są najczęściej jednolite i bardzo wyraziste, przez co mocno odznaczają się na zdjęciu. 

wtorek, 13 grudnia 2011

Zimowe ożywienie - naturalne

Zimowe krajobrazy bywają z oczywistych powodów praktycznie czarno-białe. Można je zatem ożywiać kolorystycznie na rożne sposoby. Dziś o ożywieniu naturalnym. Tak się składa, że zdjęcia dziś prezentowane pochodzi z tego samego miejsca co wczorajsze, z twierdzy Srebrna Góra, choć to nie zostało wykonane na terenie samej twierdzy, ale na podejściu do niej. A było co fotografować bo zima była tam w całej krasie ;-)

Nikon D700
Pogoda śnieżna wspaniale dopisała i robiłem wiele ujęć także w czasie podchodzenia do obiektu. I uchwyciłem także świeżo ścięte drzewo z widocznym centralnie pieńkiem. Niewielki motyw w środku kadru, ale wnosi delikatny kolorystyczny akcent, który sprawia, że zdjęcie nie jest już tak nudne, jak wyłącznie czarno-białe :-)

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Wystrzałowa zima

Coś z motywów zimowych, nawiązujących do rocznicy 13 grudnia - wystrzałowa zima z armatą na pierwszym planie. Zdjęcie z niedawnych czasów, ze skansenu uzbrojenia w Twierdzy Srebrnogórskiej, odwiedzanej właśnie w czasie zimy. Motywy zimowe na ogół są banalne i niezbyt kolorowe, dlatego sfotografowanie na pierwszym planie czegoś ciekawszego zawsze ożywia zdjęcie ;-)

Nikon D700
Innym pomysłem na ożywienie zdjęcia zimowego jest polowanie na jakieś akcenty kolorystyczne. Może to być zarówno jakiś delikatny akcent, niewiele odbiegający od ogólnej tonacji zdjęcia, jak i bardzo kolorowy element, na przykład znak lub tabliczka albo kolorowo ubrana osoba. Oczywiście jednolite kolorystycznie zdjęcia zimowe też mają swój urok ;-)

niedziela, 11 grudnia 2011

Zaduma nad zimą

Nikon D200
Ponoć święta mają nie być białe ale szare - temperatura w okolicach zera. U zero śniegu. Więc dałem dziś zdjęcie, które można zatytułować "zaduma nad zimą". Zdjęcie pochodzi ze starego niewielkiego cmentarza na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem. Tak przynajmniej mi się wydaje, bo wtedy jeszcze nie wpisywałem do zdjęć meta tagów. Na tym cmentarzu miałem wspaniałą okazję aby zapolować (w deszczu zresztą) na to co lubię najbardziej - czyli detale. 

Rok 2006, Nikon D200. Inne czasy, ale cmentarz dziś zapewne niewiele się różni od tego sprzed pięciu lat. Aparaty fotograficzne szybko się starzeją, a cmentarze - już nie ;-)

Zimowe szarości

Widok w tył po świeżym śniegu
Wybrałem w ten weekend bardzo złośliwe tematy fotograficzne. Mianowicie motywy zimy w pełni, które muszą niestety szczególnie denerwować amatorów białego szaleństwa. Te pochodzą z roku 2009 z Korbielowa.

Zima w Korbielowie dopisała, a szczególnie dopisała w ostatnią noc przed wyjazdem - spadło około 20 centymetrów śniegu i musiałem samochód odkopywać łopatą. A trzy dni wcześniej były już prawie roztopy. To typowa złośliwość górskiej pogody wobec osób mających ograniczony czas pobytu. Na szczęście zjazd z ośrodka był z górki, więc mogłem liczyć na to, że się nie zakopię w czasie wyjazdu ;-)


Zimowe tematy są okazją do robienia zdjęć czarno-białych pomimo, że tryb zdjęcia jest kolorowy. I tylko jakiś barwny motyw w kadrze pokazuje, że to nie jest czyste black & white.

Gołe drzewa, typowy smutny zimowy motyw...
Znaki drogowe byłby świetnym dopełnieniem zdjęć zimowych szarości, ale na stoku gdzie znajdował się nasz ośrodek nie było ich wiele i nie na linii robionych zdjęć. Zdjęcie samego ośrodka wnosi delikatny motyw kolorystyczny do czarno-białego krajobrazu...

Delikatny akcent koloru...
Ośrodek pamiętał czasy PRL i niektóre jego budynki wcale nie przypominały górskiej architektury. Takie "miejskie" budynki w zimowym krajobrazie zawsze stanowią ciekawy kontrast. Szczególnie, gdy są ujęte z boku kadru i prawie niezauważone. Wtedy krajobraz można odbierać odruchowo, jak i bardziej subtelnie, na zasadzie "znajdź warszawski motyw architektoniczny" ;-)

Nie-górska architektura z boku kadru...
Przy mlecznym niebie zdjęcia krajobrazów nadają się świetnie na smutne ale praktyczne komputerowe tapety ekranu. Może docelowo nieco męczące wzrok swoją białą jasnością :-)

Tapeta w bardzo jasnej wersji :-)
Można też trafić na bardziej subtelne szarości. Wtedy tapeta byłaby jeszcze bardziej nudna, ale dla pulpitu na komputerze to raczej zaleta, pod warunkiem, że ikonki byłyby na niej dobrze widoczne ;-)

Nudna zimowa szarość...
Potoczna perspektywa :-)
Potok górski, jeśli nie jest zamarznięty, jest wspaniałym uzupełnieniem krajobrazu gór. Płynąca woda wnosi ożywienie do statycznego zdjęcia, a sama linia potoku pomaga budować perspektywę. Najlepiej jednak potok wygląda gdy na pierwszym planie jest coś co zatrzymuje wzrok - idealnym elementem jest oczywiście barierka mostka przerzuconego przez potok. Szczególnie, że w górach będzie to raczej mostek drewniany a nie betonowy, a w tym przypadku jest to barierka dodatkowo ładnie pokryta śniegiem, który dopiero co spadł i nikt go jeszcze nie zadeptał ani nie wytarł... W tym przypadku potok miał zrobione schody, co powodowało, że ciek wodny miał swoją dodatkową malowniczość ;-)

W okolicach potoku uchwyciłem też to, co zawsze mnie bardzo interesuje, czyli detale. Tym razem była to zaśnieżona gałązka.

Zimowy detal...
I jeszcze jedno zdjęcie zimy. Po prostu zdjęcie śniegu. Takie miejsce, gdzie może się ktoś wybrać z dzieckiem na sanki na spacer, albo przebiec nartami w dalszą trasę. Żadnych dalszych perspektyw i widoków - po prostu pełno śniegu i zaśnieżone drzewa. Ciekawe kiedy miłośnikom górskich zaśnieżonych widoków przyroda zafunduje w tym roku taki śnieg? ;-)

Po prostu dużo śniegu ;-)

sobota, 10 grudnia 2011

Wkurzamy na Kasprowym

A tym razem zdjęcie po dotarciu na górę - ale nie tę gorę, na którą wjeżdżałem (a raczej z której zjeżdżałem) na wczorajszej fotografii. Tym razem góra bardzo rozpoznawalna, bo sam Kasprowy Wierch, z charakterystycznym końcem wyciągu krzesełkowego. W tym przypadku zdjęcie nie miało pokazać sam górski krajobraz, ale mnogość różnych detali: wyciąg, tabliczka, taśmy odgradzające, znaki w tle. I wszystko na tle przepięknego błękitnego nieba. 

Nikon D200
Zaś aparat, którym wykonywałem to zdjęcie, jest starszy Nikon D200 - sama fotografia zaś cofnęła się w czasie o 4 lata (2006 zamiast 2010). takie są uroki zestawiania zdjęć, można bowiem skakać po latach jak po schodach czy płytkach chodnikowych. To pozwala czasem na dokonywanie zaskakujących zestawień. Na przykład, zdjęcie tej samej osoby z małym dzieckiem, wyglądającej niby tak samo, ale starszej o 20 lat. Bo niektórzy ludzie inaczej się starzeją ;-)

piątek, 9 grudnia 2011

Wkurzamy na wyciągu

W weekend opublikuję dwa "wkurzające" zdjęcia - dla amatorów białego szaleństwa. Zima jakoś nie chce do nas zawitać, a tu wspomnienie wyciągu narciarskiego w Wiśle. Co prawda pora dnia już taka, że mało osób wjeżdża, a jeszcze mniej zjeżdża na krzesełkach, więc uchwyciłem wyciąg nieomal pusty. Dla osób posiadających jednak stosowną wyobraźnię powinno to wystarczyć do rozbudzenia chęci szlusowania po stoku ;-)

Nikon Coolpix P6000
To zdjęcie zostało wykonane tego samego dnia co zdjęcie zjadającego kanapkę szkrabika, ale już innym aparatem. Nie Nikonem D90, którego maiłem w plecaku, ale Nikonem Coolpix P6000, który miałem na podorędziu. Dlatego proporcje boków zdjęcia są odmienne niż przy Nikonie D90. 

czwartek, 8 grudnia 2011

Szkrabik wcina

A teraz szkrabik po wczorajszym napiciu pożywia się. Tylko, że szkrabik jest już o 4 lata starszy i pożywia się w Wiśle a nie w Zakopanem. Ale pora roku podobna i miejsce też górskie, a nawet bardzo górskie - bo na stoku narciarskim, gdzie szkrabik pobierał lekcje, w przeciwieństwie do swojego taty, który nigdy na nartach nie jeździł i - odpukać - jeszcze sobie nic w życiu nie złamał ;-)

Nikon D90
Zawsze byłem zdania, że można fotografować wszystko, byle z sensem. Nie warto cykać zdjęć na ślepo, ale nie warto też być ślepym jeśli jest choćby szansa na zrobienie ciekawego zdjęcia. A przede wszystkim niebanalnego. Może ktoś powiedzieć, że zdjęcie jedzącego kanapkę dziecka jest najzwyczajniej banalne. Ale czy każdy robi zdjęcie dziecku w narciarskim oprzyrządowaniu? To, co może w innym miejscu być banalne, niekoniecznie jest w tym, w którym się aktualnie znajdujemy :-)

środa, 7 grudnia 2011

Szkrabik pije

Nikon D200
I pozostajemy w roku 2006 ale w jednak znacznie piękniejszych okolicznościach przyrody - bo w Zakopanem. Bardzo mało czasu upłynęło od wczorajszego zdjęcia (te jest z końca marca, a wczorajsze z początku lutego). Ale zdjęcie jest już inne - to nie 5 ale 10 megapikseli i świeżo kupiony Nikon D200. Inna jakość fotografii w porównaniu do poprzedniego bridge camera. Tym razem uchwyciłem szkrabika na dworze, gdy popijał ze swojej butelki. Stąd czapka uszatka. 

Niewykluczone, że to było na stacji kolejki zębatej na Gubałówkę. Jest to nawet więcej niż prawdopodobne, bo obok w zdjęciach mam figurki z wystroju knajpki na Gubałówce, gdzie jedliśmy obiad. Czasem, gdy nie pamiętamy miejsca wykonania zdjęcia, sąsiednie fotografie mogą nam pomóc ;-)

wtorek, 6 grudnia 2011

Szkrabik z mopem

Cofamy się w czasie do roku 2006, gdy szkrabik miał dwa lata. I trzyma mop - a raczej jego żółtą rączkę. To wszystko zostało zaklęte w pięciu megapikselach, bo takie były wtedy "okoliczności fotografii". I tak dobrze, że nie było to wcześniej używane, wyłącznie jotpegowe SONY o rozdzielczości 1 megapiksela. Zdjęcie doświetlone wbudowaną lampą błyskową - nie posiadałem zresztą wtedy lampy zewnętrznej, którą nabyłem dopiero z pierwszą lustrzanką, czyli Nikonem D200.

Nikon Coolpix 5700
Wartość dawnych zdjęć polega, jak już nieraz pisałem, na ich dokumentalnej formie. Nieważne jaka rozdzielczość, czy cyfra, czy analog - ważne co się na nich znajduje. A znajdują się osoby młodsze, obiekty wszelkiego rodzaju mniej zniszczone (lub na odwrót - zniszczone, a dziś odnowione), mniejsze drzewa, inny krajobraz (z dawno wyburzonymi budowlami lub bez nowo zbudowanych). Innymi słowy - jest to mila podróż w czasie, gdy i my byliśmy młodsi - jeśli jesteśmy autorem zdjęcia lub obecni na samym zdjęciu ;-)

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Szkrabik w światło-cieniu

A dziś szkrabik w jakże denerwujących, letnich i wyjazdowych okolicznościach przyrody. Konkretnie zaś na tarasie widokowym latarni morskiej we Władysławowie. Balustrada tarasu i arkady są dobrymi przesłonami kształtującymi światłocienie. Tylko, że mało kto je sfotografuje. Bo ludzie fotografują widoki zza balustrady. A jak robią sobie zdjęcia, to starają się mieć osoby fotografowane w pełni oświetlone. A ja postanowiłem zrobić inaczej.

Nikon D90
Wartość zdjęcia nie polega jedynie na tym, że dokładnie wiadomo gdzie kto się znajdował. Koniecznie na takim tle, aby nie budziło wątpliwości że stał na przykład przed Pałacem Kultury, spichrzem w Gdańsku czy katowickim Spodkiem. Dobre zdjęcie nie musi też dokładnie ukazywać czyjejś twarzy - chyba, że zmierzamy porównywać na niej liczbę pieprzyków. Czasem lepiej uchwycić kogoś w ciekawszym, niebanalnym oświetleniu, na tle nie tak oczywistego krajobrazu ;-)

niedziela, 4 grudnia 2011

Jesień w ośrodku

Jesień jeszcze formalnie za oknem, bo śniegu jakoś nie widać a i temperatura całkiem dodatnia - dziś 9 stopni. Wybrałem więc kilka jesiennych zdjęć z ośrodka na Mazurach, który odwiedzałem od wielu lat, wykonane w 2005 roku. 

Jesień w mieście to po prostu pora roku. Jesień w takim ośrodku to pustki. Nie ma nikogo poza nami. Nawet pokój mamy dogrzewany małym piecykiem. Gdy przyjechaliśmy było widać parę z ust w pokoju - dopiero piecyk podniósł temperaturę. 

Jesienna pustka...
Pustka jest nie tylko w ośrodku, ale także cała przyroda wydaje się opustoszała. Nie ma ptaków (na pierwszy rzut oka), nie ma gwaru natury - a jedynie szum wiatru. Jest pełno liści pod nogami, a w lecie było pusto na chodnikach i czysta zielona trawa. Teraz mój synek może się bawić wśród żółtego morza.

Liściowa frajda...
Teraz widać drzewa :-)
Taka pustka sprawia że skupiamy się na tym na czym w lecie byśmy nie zatrzymywali wcale uwagi. Nagle dostrzegamy piękne, w żółto-złotych kolorach, drzewa, które w lecie są zielone i nie odcinają się od innej zieleni. Teraz jednak ich żywa kolorystyka przyciąga naszą uwagę. Niektóre drzewa będą zresztą cały czas zielone - te iglaste - więc inne, które zmieniają barwy, będą się od nich wyraźniej odcinały. A czasem jest tak, że jedno drzewo potrafi być całym wycinkiem palety kolorów i wtedy jest szczególnie ciekawe dla fotografa. Nawet jeśli się dysponuje jedynie 5-megapikselowym aparatem, ale w tym czasie innych raczej nie było w użyciu :-)


Pusty chodnik...
Samotność szczególnie doskwiera gdy jest zimno  nieprzyjaźnie i wiatr wieje ciągle. W lecie jest ciepło i termicznie bardzo komfortowo - a do tego pełno ludzi. Teraz jeśli już brakuje, to wszystkiego - ciepła i towarzystwa :-) W ośrodku będącym jednym budynkiem tego samotnego pobytu nie odczuwałoby się może tak bardzo, nie ogarniając wzrokiem wszystkich pomieszczeń - ale w takim miejscu, gdzie życie toczyło się także na terenie i w domkach, pustki widać gołym okiem. Na szczęście nie mieszkaliśmy w domku, który byłby o tej porze roku mniej komfortowy, szczególnie, że do toalety trzeba by chodzić do osobnego pawilonu. Warunki są tu bowiem dość spartańskie.

W lecie domki są zbawienie, szczególnie gdy są duże upały. Drewno izoluje gorąco słońca, a na zieloną trawkę są trzy kroki. Teraz znacznie lepiej jest gościć za grubymi murami budynku głównego. Domki można co najwyżej fotografować ;-)

Puste domki w tle...
Brama wjazdowa zamknięta na głucho - w lecie też jest zamykana aby nie wybiegały na ulicę dzieci, ale tym razem kolorystyka drzew i liście na ziemi pokazują, że sezon wakacyjny skończył się dwa miesiące temu - jest bowiem październik...

Dobre zdjęcie na pożegnanie ;-)
Kolory jesieni...
Przynajmniej kolory są żywsze. Drzewa o zielonej kolorystyce mają taką usypiającą barwę, co świetnie się komponuje z równie usypiającym ciepłem. A na jesieni jest odwrotnie - otrzeźwia nas zimno i zimny wiatr. A liście zaczynają się robić żywe i ciepłe w swojej kolorystyce. Na zdjęciu obok mamy kolory milszej jesieni. Nie tylko żółte, brązowe i czerwone liście, ale także zieleń trawy i niebo - choć trochę blade ale dość słoneczne. Nie jest to więc jesień kojarząca się ze słotą, szarugą, szarością. A kolor domku dodatkowo ożywia to zdjęcie. W sumie dzięki takiej pogodzie pobyt był przyjemny choć już nie tak beztroski jak w lecie ;-)



Niekiedy można uchwycić bardziej optymistyczny widok, pełen zielonej trawy na pierwszym planie. I to może być dobre zdjęcie na zakończenie tego reportażu ;-) Lato jeszcze wróci ;-)

Synek zagubiony na tle jesieni :-)