środa, 31 sierpnia 2011

Koniec wakacji...

Koniec wakacji - dla mnie już tylko formalny, bo przecież od dawna w szkole się nie uczę, chyba że śni mi się to czasem po nocach ;-) Ale termin wakacje może oznaczać, w szerszym kontekście, po prostu czas wolny, odpoczynek, wyjazd i oderwanie się od codziennej rutyny życia i pracy. Co prawda urlop można brać w rożnym terminie, i zapewne branie go po sezonie ogórkowym byłoby w wielu firmach miło widziane, ale symbolicznym końcem wakacji jest 31 sierpnia (a dla studentów 30 września).

Nikon D700
Oto zdjęcie z serii wieńczącej całodzienny nadmorski wyjazd fotograficzny. Pojechałem z Karwi najpierw na wydmy (leżące w okolicy Lubiatowa), następnie do Łeby i Ustki, a potem z powrotem. To zdjęcie zrobiłem w miejscowości niedaleko Pucka. Specjalnie zatrzymałem wóz na przystanku PKS, aby na spokojnie porobić kilka ujęć. Fajne zakończenie całodziennego focenia - i fajny symbol smutnego końca wakacji...

wtorek, 30 sierpnia 2011

Prawie pług

Skoro o "prawie" była mowa wczoraj, to dziś coś innego z tej kategorii - prawie pług. W istocie, to jest prawdziwy pług, tyle, że przerobiony z samochodu, po którym byśmy się takiej wszechstronności nie spodziewali. Prędzej bym widział w tej roli VW garbusa - bo była kiedyś w Ameryce taka reklama: czy zastanawiałeś się czym kierowca pługa śnieżnego dojeżdża do pracy?

Nikon Coolpix P6000
Wiadomo jednak, że Polak potrafi - i małych fiatów naoglądaliśmy się w rożnych wcieleniach, także jako kabriolety czy podobizny Lorda Vadera. Zatem i ja dokładam do tej galerii moje skromne zdjęcie. Zresztą, to już przeszłość - zdjęcie z roku 2009, zrobione na stacji benzynowej na trasie do Pułtuska. Kiedy jechałem tą trasą dwa lata później już tego czerwonego karzełka nie widziałem. Teraz do odśnieżania na ogół stosuje się albo traktory, albo quady.

poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Zwykła puszka

W reklamie zagościło na trwałe pojęcie zwykłego proszku - typowe reklamowe oszustwo, wynikające z prawnego zakazu porównywania produktów (albo z niechęci bezpośredniego porównywania się do konkurencji). Na zwykły proszek najłatwiej zwalić wszystko co złe, tak samo jak na zwykle baterie, do których się chętnie porównują "liderzy rynku" - pomijając już fakt, że te zwykle baterie są kompletnie nieporównywalnie niższej jakości, tak, aby te "lepsze" działały swoje siedem razy dłużej ;-)

Nikon D90
Oto zwykła puszka, prawie nie do zidentyfikowania. Ale prawie robi wielką różnicę - i faktycznie nazwa firmy stosującej to hasło przypadkiem się zgadza. A swoją drogą ta puszka musiała długo leżeć na wydmie, skoro napisy na niej prawie się zatarły. A dla Słowińskiego Parku Narodowego to prawie wstyd, że tej puszki nie sprzątnięto. Prawie wstyd - bo gdyby ją sprzątnięto, nie byłoby tego zdjęcia ;-)

niedziela, 28 sierpnia 2011

Postój w domu

Nikon Coolpix 8400
Zupełnie inaczej wygląda zdjęcie wózka stojącego na korytarzu w normalnym domu. Żadnych odrapanych ścian, piękne miękkie światło przez mleczną szybę w oknie, elegancka linia gresu na podłodze i gra świateł na załamaniach ścian korytarza. I to wszystko zrobione w momencie, gdy uświadamiamy sobie, że tak pozornie banalny motyw wart jest uwiecznienia.

Banalne motywy mają to do siebie, że na co dzień ich po prostu nie dostrzegamy. Dlatego też bardzo rzadko je fotografujemy. Po prostu przechodzimy obok nich obojętnie. Trzeba mieć pewien dystans do otaczającego nas najbliższego i doskonale znanego świata, aby dostrzec w tym co pomijane obiekt dla fotografii. To jest nietypowa umiejętność - pozornie taka prosta, gdy patrzymy na wykonane dzięki niej zdjęcia. Ale ile razy mieliśmy do czynienia z podobną, wartą uwiecznienia sytuacją, i nie zrobiliśmy nic?

Pomijam już sytuacje najgorszą z możliwych - czyli świadomość dobrego motywu do zdjęcia w połączeniu z brakiem aparatu pod ręką. To boli najbardziej. Ale nie raz się zdarza, że mamy aparat (na przykład wybieramy się na spacer w czasie którego chcemy robić zdjęcia) lecz nasza fotograficzna wrażliwość włącza się dopiero gdzieś w punkcie docelowym spaceru. A powinna być włączona od razu, od momenty gdy bierzemy ze sobą aparat - i możemy go puścić w ruch, choćby od zaraz :-)

sobota, 27 sierpnia 2011

Postój w ruinie

A oto zdjęcie analogiczne do niebieskiego kutra w porcie - niebieski wózek z dzieckiem w ... ruinach nieczynnej fabryki. Improwizacja w takich sytuacjach jest warta wysiłku - zrobiłem w tej runie trochę zdjęć podręcznym kompaktem. Ale żeby mieć na oku mojego synka musiałem przenieść go z wózkiem do wnętrza budowli.

Nikon Cooplix 8400
Warto było podjąć się tego nieco karkołomnego zadania - fabryki już dano nie ma, na jej miejscu jest budowane osiedle. Szkoda tylko, że nie przyszedłem tam po raz drugi z lepszym wyposażeniem - lustrzanką na statywie. Niestety robiłem jedynie zdjęcia z ręki - na pewno przydałby się jeszcze lepszy aparat i mocniejsze podparcie. Ale nawet kompakt mógł zrobić ciekawe ujęcia - przykładowe zdjęcie z tej fabryki zostało na blogu zamieszczone tutaj.

piątek, 26 sierpnia 2011

Postój w porcie

Port i stojące w nim statki to zazwyczaj oklepany, a często pocztówkowy wygląd. Nie inaczej wydaje się być w przypadku prezentowanego dziś zdjęcia - ale prawdziwa wartość porównawcza ujawni się dopiero wraz z opublikowaniem zdjęcia jutrzejszego ;-)

Nikon D200
To powyższe zdjęcie zostało zrobione w porcie na Helu. Cumujący do nadbrzeża kuter rybacki jest wdzięcznym elementem ilustrującym zniekształcenie pod wpływem perspektywy. Jednak oprócz fragmentu panoramy portu, perspektywy i detali samego statku niewiele jest ciekawego na tym zdjęciu.

Nikon D700 (skadrowane)
W takim miejscu ciekawsze mogą być uchwycone detale, na przykład logo armatora. Takie logo zostało przeze mnie uchwycone w innych warunkach, w zimie, i daleko od Helu - bo w Ustce. Mało kto robi zdjęcia takich detali, więc będą one o wiele ciekawsze dla widza niż dobrze znane ogólne widoki :-)

czwartek, 25 sierpnia 2011

Jezioro się wali

Nikon D700
Przekrzywienie kadru może prowadzić do jeszcze ciekawszych ujęć. Szyna z wczorajszego zdjęcia wydaje się bardziej dynamiczna, ale co powiedzieć o przekrzywionym jeziorze? Woda, jak każdy płyn, zachowuje się racjonalnie - nie przekrzywia się sama z siebie. Dlatego efekt jej przekrzywienia poprzez manipulację kadrem zdjęcia jest z reguły bardzo ciekawy. Sam pomost też nie jest prosty jak wczorajsza szyna, więc efekt przekrzywienia jest o wiele mocniejszy dzięki przekrzywieniu samego pomostu.

To zdjęcie zostało wykonane przy dość wietrznej pogodzie nad Jeziorem Rożnowskim. Sztormu nie było, ale fale mocno trzęsły pomostem, tak, że nie miałem za bardzo odwagi próbować na niego wchodzić - nie bałem się chybotania, ale zamoczenia w czasie przechodzenia na pomost. Udało się jednak uchwycić trochę szaleństwa tej pogody bez ryzykowania kąpieli w jeziorze. Na zdjęciu wszystko wygląda może bardziej niewinnie - ale w rzeczywistości strach przed wylądowaniem w wodzie był jak najbardziej uzasadniony ;-)

To zdjęcie jest jeszcze wyjątkowe z innego powodu - zrobione było w czasie sesji wyjazdowej pamiętnego 10 kwietnia 2010.

środa, 24 sierpnia 2011

Ale szyna...

Nikon Coolpix P6000
I wracamy do letnich miesięcy, aby choć trochę zapomnieć o zbliżającym się listopadzie z poprzedniego zdjęcia. Była rura - jest szyna. Kolejowa. Na trasie kolejki wąskotorowej w Ełku. Jest ciepło, jest błękitne niebo, jest zieleń. I chce się żyć - szkoda, że obowiązuje rotacja por roku.

Jak widać, wystarczy lekko przekrzywić kadr aby osiągnąć znacznie ciekawszy i nie tak statyczny efekt. Szyna wychodzi pięknie z rogu zdjęcia i biegnie w dal, a przekrzywiona przestrzeń zdjęcia daje wrażenie pewnego dynamizmu. Ale tak już zazwyczaj jest z nietypowymi pod względem pionu kadrami. W efekcie prawie czujemy ciężar podjeżdżającego zza nas pociągu ;-)

wtorek, 23 sierpnia 2011

Ale rura...

Falochron osłaniający wejście do portu, piękne niebo, słońce i błękitne morskie fale - najlepiej jacht wpływający dumnie z podniesioną banderą - prawie przepis na pocztówkę z wakacji. Ale co innego gdy zdjęcie jest wykonane w nocy, w kompletnej pustce, bez wiatru (prawie gładka woda) - a w ogóle pora roku już nie taka łaskawa jak nad morzem przystało (listopad). Dlatego pustki nad morzem, dlatego brak ruchu turystycznego, straganów i knajp gdzieś w zasięgu obiektywu. Albo przynajmniej rożnych nocnych spacerowiczów.

Nikon D90
Tak wygląda falochron portowy w Łebie poza sezonem. Smutek podwójny - bo tęsknota za dopiero co przeminiętymi gorącymi miesiącami, zimna jesień za pasem. I pustka. Zaczyna się najgorsza pora roku - będzie coraz zimniej i smutniej. Aż wreszcie śnieg nieco ożywi ten martwy krajobraz. A teraz falochron pokazuje wysuniętą do przodu zdjęcia rurą, niczym oskarżycielskim palcem, jakby zdawał się mówić - czemu zostawiliście mnie samego?

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Olać to!

Nikon D700
Woda to nie tylko źródło życia - to też pojęcie używane w języku potocznym. Olewamy kogoś, lejemy wodę - wszystko to nie ma nic wspólnego z tym zacnym płynem. Można coś rozwadniać, można wylać dziecko z kąpielą. Ale czy można w ogóle mieć alternatywną wodę? Okazuje się, że tak. Pomysł rodem z Anglii - gdzie bywają osobne instalacje wody pitnej - zawitał także do Lichenia.

Aż prosi się aby pod stosownymi kranami umieścić na przykład loga zwalczających się partii politycznych - a wtedy napis o wodzie nabierze głębszego sensu, jeśli takie zdjęcie byśmy zatytułowali "Woda wyborcza". W sumie jednak nie jest to tak śmieszny motyw, jaki mógłby być. W końcu wiele osób specjalnie odwiedza studnie oligoceńskie aby potem w baniakach przenosić "lepszą" wodę do domu. Albo też zamawiają wodę w pięciogalonowych pojemnikach. Zatem "lepsza" woda istniej w naszej świadomości - chociażby jako woda butelkowana. Tu jedynie mamy do czynienia z wodą w ujęciu hurtowym.

niedziela, 21 sierpnia 2011

Pchać się!

Nawet drzwi wiejskiego sklepiku mogą być ciekawe - nie jako same drzwi, ale jako tablica informacyjna. Te drzwi pokazują ciekawą koncepcję wykorzystania motywu tablic rejestracyjnych do oznaczania pism sprzedawanych w tym sklepie. Kłopot w tym, że mniej zorientowanym litery CWA mogą się kojarzyć z jakimś cwaniakiem - a nie tygodnikiem. I na tym polega dodatkowy urok tego zdjęcia, zresztą i tak chyba dość nietypowego.

Nikon D700
Napis "Pchać" (czy też w Wielkim Świecie - "Push") nie jest niczym specjalnym - ale w kontekście tej sytuacji wydaje się jakiś nieomal alarmujący. To zapewne wina kolorystyki plakietki, a także zagięcia samego napisu - które może się kojarzyć z perspektywą czy ruchem. Mamy więc coś pchać - a dodatkowo alternatywę CWA lub CGD - brzmi nieomal jak PIT i CIT ;-)

sobota, 20 sierpnia 2011

Nocne - wracamy do domu

I żeby już nie przesadzać z nocnymi zdjęciami - wracamy do domu. Nocne zdjęcia z drogi są też bardzo ciekawym zajęciem dla fotografa, pod warunkiem oczywiście, że to nie on prowadzi samochód. Można robić zdjęcia jako kierowca, ale nie polecałbym tego jako zbyt bezpiecznego zajęcia. No chyba, że naprawdę jest coś ciekawego do sfotografowania. Ale wtedy raczej powinniśmy na ślepo celować aparatem, a wzrokiem skupiać się na drodze, a nie odwrotnie.

Nikon D90
Zupełnie inaczej jest w sytuacji, gdy ktoś prowadzi za nas. Wtedy można swobodnie skupić się na wykonywaniu zdjęć, eksperymentowaniu z różnymi kombinacjami przysłony czy migawki. I mamy poczucie, że jedziemy bezpiecznie. Oto efekt tych eksperymentów w czasie jazdy drogą krajową - niestety napisu na tablicy drogowej nie da się odczytać. W meta opisie zdjęcia jest informacja, że to droga 9 - zatem zapewne chodzi o krótki dwupasmowy odcinek przed Ostrowcem Świętokrzyskim.

piątek, 19 sierpnia 2011

Noc z ręki na rynku

Czasem zdjęcie nocne jest rozmazane i formalnie nieudane, ale efekt rozmazania jest na tyle ciekawy, że zdecydujemy o jego zachowaniu. Tak było ze zdjęciem zrobionym na krakowskim rynku, w drodze do Zakopanego na plener fotograficzny. Po dokładniejszych oględzinach na ekranie komputera zdecydowałem się je zatrzymać.

Nikon D90
Mimo rozmazania całego zdjęcia mamy tu bowiem dorożkę, która wyszła nieco bardziej ostro - i przez to ciekawie kontrastuje z rozmazanym tłem. W praktyce wyszło tu bowiem niezamierzone nocne panoramowanie, czyli prowadzenie aparatu za ruchomym obiektem. Czasem takie niezamierzone efekty są jednak warte zaakceptowania :-)

czwartek, 18 sierpnia 2011

Po rower - znacznie bliżej...

Nikon D90
Wczoraj jechałem po rower na Litwę, dziś mam do niego znacznie bliżej, bo tylko dziesięć metrów drabiny prowadzącej na przydrożną leśną ambonę. Na ambonie robiłem zdjęcia osób, które tam ze mną były, a także widoki horyzontalne. Kiedy jednak przejeżdżał traktor z przyczepą, postanowiłem uchwycić i ten moment, aby zarejestrować wpatrzenie ludzi z traktora w rowery pozornie bezpańsko porzucone przy drodze - a były to rowery jakości zdecydowanie lepszej niż lokalna :-)

Mój rower nie miał wtedy zamontowanej nóżki (niestety - dobre rowery też są czasem sprzedawane bez fabrycznej nóżki), a drugi rower (też resztą mój, ale starszy) miał nóżkę, ale dość niebezpieczną - bo łatwo było na niej rower przewrócić. Dlatego też oba zostały położone na trawie. Tylko rowerek dziecięcy został - jak widać - na poboczu drogi.

Rowery rowerami, ale pomiędzy nimi znajdował się także mój plecak fotograficzny (czarny) zapewne z wartościowymi przedmiotami (komórki, portfel, dokumenty). Oczywiście mieliśmy na to wszystko oko i teoretycznie byliśmy dość blisko, a okolica była spokojna. Jednak teoretycznie mógł ktoś nadjechać i po prostu plecak zabrać na naszych oczach - dlatego lepiej nie kusić losu ;-)

środa, 17 sierpnia 2011

Po rower na Litwę...

Tak się złożyło, że po rower musiałem jechać aż na Litwę - polski dystrybutor nie chciał bowiem na mnie zarobić i sprowadzić z zagranicy niedostępnego w naszym kraju modelu. Litewski dystrybutor nie miał takich obiekcji, a do tego pisał całkiem nieźle po polsku, więc dogadaliśmy się bez problemu i nie musiałem sięgać po znajomość angielskiego :-) W drogę do Wilna wyruszyliśmy w nocy, za dnia byliśmy już na Litwie. Zabrałem ze sobą oczywiście aparat. I oto zdjęcie wykonane na postoju :-)

Nikon D90
Mucha nie siada? Właśnie siada! Kadr też siadł, bo zmieścił się w nim rozmazany fragment mocowania bagażnika dachowego.  Kubki od moich termosów też siadły, bo zielony mógłby być tak odłożony, aby nie było widać na nim zaschniętej kropli po kawie :-) Za to mucha jest jak najbardziej autentyczna (dla podkreślenia autentyzmu odbija się w błyszczącym kubku) i oczywiście litewska.

W sumie, pod względem fotograficznym, ten wyjazd był bardzo ubogi. Poza kilkoma zdjęciami litewskiej autostrady, która sama w sobie jest ciekawostką, bo przypomina naszą drogę gminną, nie mam zbyt wiele zdjęć z Litwy. Do samego Wilna praktycznie się nie dostaliśmy, odbieraliśmy rower na stacji benzynowej położonej na dalekich przedmieściach.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Noc z ręki na ulicy

I dla porównania Ciechocinek w roku 2009, uchwycony z profesjonalnego Nikona D700. Inna jakość fotografowania z ręki, inne zdjęcie, bez szumów i zniekształceń. Technika idzie do przodu, ale wartość zdjęć nie ulega zmianie - nadal najważniejsze jest serce do fotografii i oko, które znajduje temat, a nie zaszumienie matrycy.

Nikon D700
I mam nadzieję, że to się nigdy nie zmieni, bo aparat jest jedynie narzędziem, którym steruje fotograf - a nie na odwrót. Sprzęt może nam ułatwiać robienie zdjęć, które dawniej byłyby nie do pomyślenia, ale to my nadal wybieramy motyw do zdjęcia. I póki człowiek będzie osią fotografii, to fotografia będzie mogła być uznana za sztukę.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Noc z ręki na deptaku

Zdjęcia nocne wykonane w dawnych latach to zupełnie inna historia. Sprzęt był wtedy znacznie słabszej jakości niż dzisiaj, a mój pierwszy moduł cyfrowy do kamery wideo SONY w ogóle nie robił zdjęć w formacie RAW. Z dzisiejszego punktu widzenia te zdjęcia są słabej jakości. Oto deptak w Krynicy Górskiej w maju 2002 roku.

Moduł cyfrowy kamery SONY
Wartość tych starych fotografii polega oczywiście nie na ich jakości, ale na ich znaczeniu sentymentalnym - bo dokumentują one czas, z reguły bardziej beztroski i przyjemniejszy. Jak kiedyś  powiedział o PRL-u Jacek Fedorowicz - wtedy wszyscy bez wyjątku byliśmy młodsi. I ja też bylem młodszy w czasie używania tej kamery SONY, i czasy były bardziej mile i romantyczne. Więc jakość wspomnień jest niestety odwrotnie proporcjonalna do jakości wykonanych wtedy fotografii.

niedziela, 14 sierpnia 2011

Zmiana archiwum...

I stało się. Po siedmiu latach stosowania DVD (pierwszy dysk nagrałem 22 sierpnia 2004) postanowiłem przejść na Blu-ray. Zakończyłem nagrywanie DVD archiwalnych ze zdjęciami na równym 200 egzemplarzu i zacząłem przeprowadzkę tych zdjęć na niebieskie płyty. Oto zdjęcie płyt, które uczestniczą w tej operacji.

Po lewej archiwum niezgrane, w środku zgrane, po prawej dyski Blu-ray.
Pracowałem na 3 napędach na raz: dołączonym do fotograficznego iMaca Blu-ray oraz dwóch notebookach Apple podłączonych poprzez sieć. Po zgraniu pewnej partii płyt DVD mogłem przystąpić do nagrywania na iMacu Blu-ray, zaś notebooki pompowały kolejne dane do iMaca. I tak dysk za dyskiem przechodził przez ten system. Równolegle zmieniałem spis archiwizowanych katalogów jaki prowadzę w Excelu. 

Korzystałem z jednowarstwowych, 25 GB płyt BD-R. Wybrałem firmę Panasonic jako chwalącą się certyfikatami jakości niedostępnymi dla innych i dającą 50 lat gwarancji na przechowywanie danych. Nagrywam oczywiście z minimalną dla nagrywarki ustawianą prędkością 2x. Obowiązkowo też  zweryfikuje dane. Potem skanuję dysk fajnym programem Disc Catalog Maker RE - który tworzy bazę danych zdjęć z dysku, zamieszczając ich miniaturki. Z tego programu robię także wydruk katalogu dysku (z listą podkatalogów zdjęć) w formie PDF.

Szacuję, że 200 płyt fotograficznych DVD zmieszczę na około 36 płytach Blu-ray. Kupiłem też trzy nowe etui na płyty i mogę w nich zmieścić w sumie aż 1200 sztuk, więc starczy tego na długie lata. Dla osób niewprowadzonych w temat wyjaśnię, że dla mnie ma znaczenie czy płyty są w jednego rodzaju etui, czy nie. Dlatego, w imię zaspokajania mojej odjechanej czasem estetyki, kupiłem aż trzy pudła na 1200 płyt razem.

sobota, 13 sierpnia 2011

Jest burza!

Nikon D90 z ręki, migawka 1,6 s
Skoro wczoraj miała być burza, to dziś jest. I to burza, która została ujęta w bardzo nietypowym, szczęśliwym ujęciu - bo wykonanym z ręki. Zazwyczaj fotografowanie burzy kojarzy się z możliwie jak najdłuższymi czasami ekspozycji, po to aby zwiększyć prawdopodobieństwo trafienia na błyskawicę. Oczywiście w takim wypadku  byłby obowiązkowy statyw, gdyż z ręki otrzymamy zdjęcie zamazane. Chyba, że właśnie zależy nam na zamazanym zdjęciu z wyraźną błyskawicą...

W tym przypadku nie zależało mi na takim zdjęciu - po prostu nie miałem przy sobie statywu i (mówiąc szczerze) nie miałem też ochoty po niego iść. Zdecydowałem się więc na zdjęcia z ręki, przy ustawionym możliwie jak najdłuższym czasie naświetlania. I oczywiście wypatrywałem piorunów, starając się obliczyć ich częstotliwość, aby się w nią wstrzelić. I za którymś razem się udało.

Zresztą ze statywem, czy bez - nie ma to większego znaczenia dla organizacyjnej techniki pracy. W obu przypadkach polujemy po wielokroć na pioruna i przeważnie nam się to nie udaje. Jest więc masa zdjęć do odrzucenia. Chyba, że robimy nocne zdjęcia intensywnej burzy, z dłuższym czasem naświetlania, który gwarantuje nam uwiecznianie co chwila przeszywających niebo błyskawic. Ale zdjęcia burzy za dnia to po prostu loteria :-)

piątek, 12 sierpnia 2011

Będzie burza?

Chmury, szczególnie chyba nad jeziorem czy innym zbiornikiem wodnym, są doskonałymi aktorami w odgrywaniu fotograficznej pantomimy nastrojów. Na prezentowanym dzisiaj zdjęciu można by zobaczyć smutek, melancholię, przyćmienie - czy nawet zbliżającą się burzę. Myślę, że gładka powierzchnia zbiornika wodnego dodatkowo pogłębia ten efekt, gdyż pozbawia nas rozpraszających uwagę detali na pierwszym planie, a jednocześnie odbija obraz nieba.

Nikon D90
Zaś tytułowej burzy wtedy nie było. Po prostu niebo wydaje się groźne - zresztą w rzeczywistości wrażenie jest nieco inne, mniej przygnębiające. Mamy bowiem ogląd całego nieboskłonu i lepiej się wczuwamy w realną sytuację. Na zdjęciu widzimy jedynie wycinek - i na jego podstawie możemy  zupełnie inaczej wyobrazić sobie nastrój tej chwili.

czwartek, 11 sierpnia 2011

Noc z ręki i z góry

Skoro wczoraj pokazywałem nocne zdjęcie domu z dołu, to dziś nocne zdjęcie domu z góry :-) Wizyta biznesowa w jakiejś firmie, która mieści się w mieszkaniu w bloku na osiedlu, może być też okazją do wykonania zdjęcia z okna tego bloku. Szczególnie gdy posiada się przy okazji aparat podręczny, którym był w tym przypadku Nikon Coolpix 8400. Oto zdjęcie praskiego osiedla wykonane w nocy, po udanym spotkaniu biznesowym :-)

Nikon Cooplix 8400
Jak widać, nawet na spotkania biznesowe warto brać aparat, bo nigdy nie wiadomo jaka okazja do wykonania zdjęć może się zdarzyć. Lepiej ponarzekać na dodatkową torbę lub pakunek w torbie, niż potem żałować straconej okazji :-) A okazje nie zawsze da się przewidzieć.

środa, 10 sierpnia 2011

Noc na podparciu o samochód

Czasem bywa tak, że czekamy na kogoś w samochodzie - tak jak ja czekałem przed jednym z warszawskich szpitali, aż kolega odwiedzi drugiego kolegę. Było już ciemno i postanowiłem zrobić zdjęcia nocne moim dyżurnym kompaktem - Nikonem Cooplix P6000. Oczywiście musiałem znaleźć punkt podparcia i był nim dach mojego samochodu.

Nikon Cooplix P6000
Niestety, ten kompakt robi dobre zdjęcia w czułości maksymalnie 400 ISO, dlatego nie ma co za bardzo marzyć o zdjęciach z ręki - podparcie się tu niestety bardzo przydaje. Ewentualnie, jeśli się przewiduje zdjęcia nocne, można zabrać jakiś poręczny statyw stołowy - ja najbardziej polecam świetny Manfrotto 709B DIGI. Jest absolutnie genialny - prosty w składaniu i rozkładaniu, lekki i poręczny, o wygodnej kulkowej głowicy i gigantycznej (jak na tą klasę statywów) nośności - aż 2,5 kg.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Światło w tunelu

Ostatnie zdjęcie z sesji zrobionej na wymarłym dworcu w Ełku. Tamtejsze przejście podziemne jest chyba jeszcze z czasów przedwojennych - bo wskazuje na to mozaika na podłodze i kafelki na ścianach. Dziś już takich przejść się nie robi. Dlatego zrobienie zdjęcia takiego przejścia kompletnie pustego jest nie lada atrakcją. Ludzie oczywiście ożywiają każdy kadr - ale czasem chcemy też mieć zdjęcie samego, kompletnie wyludnionego, obiektu.

Nikon Coolpix P6000
O ile zdjęcia z ludźmi są naturalne, o tyle wszelkie zdjęcia odbiegające od normy, mogą się wydawać symbolicznymi w swoim przekazie. Równie symboliczne są zdjęcia pojedynczych osób w takich miejscach. Wtedy łatwo oddać klimat zagubienia lub samotności - i takie zdjęcia też wykonaliśmy wtedy z moim synkiem w roli modela. Jest ono pokazane w innym miejscu.

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Dziecko też ma swoją cenę ;-)

Nikon Coolpix P6000
I jak widać, jest to cena niewysoka - jedynie 2 złote 79 groszy. Oczywiście to cena butelki Coca-Coli wypijanej na wczorajszym zdjęciu. Przypomnę, że zdjęcia te robiłem w bardzo nietypowych warunkach  całkowicie pustego dworca przy pięknej pogodzie. W takiej sytuacji naturalne jest, że w pierwszym rzędzie chcemy udokumentować nietypowość zjawiska. Zrobiłem więc dużo zdjęć peronów i przejścia podziemnego. Ale mieliśmy dużo czasu (czekaliśmy na zakończenia naprawy samochodu) i dlatego zabawiliśmy na dworcu dłużej.



Improwizacja ad hoc jest bardzo ciekawą techniką fotograficzną. Nie zawsze da się racjonalnie przewidzieć jakie motywy można zrealizować w danym miejscu. Często jedno spojrzenie na jakiś przedmiot może podsunąć nam niespodziewaną myśl jego wykorzystania. I tak było z metką cenową butelki Coca-Coli, którą nakleiłem synkowi na czole i wykonałem mu mini sesję w tym "przebraniu". 

Mieliśmy czas, więc były też warunki do wymyślania takich tematów do zdjęć. Inaczej zapewne byłoby w sytuacji, gdybyśmy spieszyli się na pociąg ;-)

niedziela, 7 sierpnia 2011

Na peronie

Rzadko się zdarza, aby cały dworzec był kompletnie wymarły w ciągu dnia, przy świetnym świetle i doskonałych warunkach fotograficznych - ale tak było pewnego dnia w Ełku. Byliśmy tam tylko my trzej: ja, mój synek i mój aparat kompaktowy, który miałem jak zawsze przy sobie. Tym razem nie próżnował - efektem było około 150 zdjęć dworca i synka w dworcowych warunkach. Oto zdjęcie, które można zatytułować "Cola za pięć jedenasta" :-)

Nikon Cooplix P6000
doskonałych warunków do robienia zdjęć należy oczywiście korzystać. Warunki były podwójnie doskonałe - po pierwsze wspaniała słoneczna pogoda, a po drugie - nietypowa (w stosunku do popularnych wyobrażeń) kompletna pustka na dworcu, która nadawała zdjęciom zupełnie nowy wymiar. Zdjęcie dziecka pojącego colę na peronowej ławce nie jest niczym niezwykłym, ale takie zdjęcie na całkowicie pustym peronie ma wymiar symboliczny.

sobota, 6 sierpnia 2011

Noc na dobrym statywie

A to zdjęcia Pragi z widokiem na Warszawę robione z wysokiego wieżowca, przy użyciu tego samego Nikona D200 - ale już ze statywem Manfortto 190 ProB i głowicą kulkową Manfrotto 322 RC2. Inna stabilność, inna jakość robienia zdjęć i celowania aparatem. Ale tak się przecież dzieje, gdy mamy do czynienia z profesjonalnym statywem, dostosowanym w pełni do ciężaru umieszczonego na nim sprzętu.

Nikon D200
W praktyce teraz korzystam z innego statywu. Do wyjazdów mam model analogiczny do 190 ProB (lekki statyw z włókien węglowych Manfrotto 190CX PRO4 z prostą głowicą kulkową Manfrotto 484RC2) - który jest lżejszy i pozwala na szybszą zmianę ustawienia aparatu z pionowego na poziome, bez rozkręcania statywu. Model aluminiowy (190 ProB) jest w tej chwili statywem studyjnym, ale mam do niego profesjonalną głowicę Manfrotto 808 RC4.

piątek, 5 sierpnia 2011

Noc na słabym statywie

Miałem taki zgrabny statyw czarno-żółty z logiem Nikona, chyba firmy Valbon, o nośności dobrej dla aparatu kompaktowego. To był mój pierwszy statyw, zanim kupiłem Manfrotto 190 ProB.  Teraz on jeździ w samochodzie jako statyw dyżurny, ale raczej do lustrzanki za bardzo się nie nadaje, chyba, że zdjęcia zrobi się z samowyzwalacza - dla uniknięcia poruszania statywu w chwili naciskania spustu migawki. Oto zdjęcie z górskiego wyjazdu do Zakopanego robione z tego statywu.

Nikon D200
Robienie zdjęć z takim statywem nie jest łatwe. Przede wszystkim trzeba bardzo uważać, aby nie przewrócić aparatu - statyw jest bowiem mało stabilny i podatny na wywrotki, jeśli ma  na sobie spore obciążenie. Samo ustawianie aparatu też nie jest najwygodniejsze, bo głowica statywu jest dość słaba i przy cięższym aparacie może nie trzymać zafiksowanego ustawienia. W sumie robienie zdjęcia z tego statywu to była sztuka zręczności.

czwartek, 4 sierpnia 2011

Na zjeżdżalni - w kadrze refleksów

Nikon Coolpix P6000
Coś pośredniego na końcu tematu o zjeżdżalni - ani daleka perspektywa, ze sporą częścią rury pozostałą do zjazdu, ani bliska - portretowa. Coś pośredniego - ale nie o sam dystans do aparatu w tym momencie chodzi. Tutaj mamy bowiem efekt niezaplanowany i - ciekawe skadrowanie zdjęcia przez refleksy świetlne, które prześwietliły rurę zjeżdżalni.

W bardzo słoneczny dzień promienie słońca mocno oświetliły zarówno odsłonięty koniec rury, jak i jej, położony na górze, początek. Aparat ustawił ekspozycję ns środkową część, pozostającą w cieniu, a zjeżdżające dziecko szczęśliwie zostało uchwycone w tej właśnie części rury. I wyszło zdjęcie o ciekawym kadrze.

A wystarczyło zwolnić spust migawki nieco wcześniej lub później - i byłoby jedno z, licznych w takim przypadku, nieudanych zdjęć.

środa, 3 sierpnia 2011

Na zjeżdżalni - portret

Nikon Coolpix P6000
Niezmiernie rzadko zdarza się, aby aparat kompaktowy poradził sobie dobrze z portretowym uchwyceniem dziecka zjeżdżającego na zjeżdżalni. Przeważnie bowiem ostrość aparatu (ustawiana przez dociśnięcie spustu jeszcze przed zjazdem dziecka) jest ustawiona mniej więcej na środek rury. W tym przypadku udało się zrobić znacznie bliższe (a przez to portretowe) zdjęcie nie tylko ostre, ale także nie przepalone lampą błyskową.

To wszystko potwierdza prostą zasadę robienia zdjęć w trudnych warunkach ustawiania ostrości - trzeba robić jak najwięcej zdjęć, aby potem mieć szansę wybrania najbardziej udanych. Ciągle przypominam, że współczesne karty pamięci pozwalają na robienie praktycznie dowolnej liczby zdjęć - dlatego nie należy skąpić aparatu, szczególnie w sytuacji, gdy nie jesteśmy pewni wyniku.

wtorek, 2 sierpnia 2011

Na zjeżdżalni - zjazd

Nikon Coolpix P6000
Plac zabaw przy Forcie Bema jest największym w Warszawie, czym chwali się rada dzielnicy, która podjęła inicjatywę jego zbudowania. Jest tam również zjeżdżalnia rurowa o prostej rurze, która pozwala na uzyskanie ciekawych zdjęć zjeżdżającego dziecka. Moment zjazdu jest oczywiście uchwycony przypadkowo, zatem efekt może być różny. Dziś prezentuję zdjęcie, które można nazwać zdjęciem zjazdu.

Na spacer na Fort Bema często wybieram się z  kompaktem - zatem jakość uchwycenia zjeżdżającego dziecka będzie dla niego trudniejsza niż dla lustrzanki. Przy wspieraniu się wbudowaną lampą błyskową można jednak i na kompakcie liczyć na ciekawe uchwycenie zjeżdżającego dziecka w czasie ruchu.

Nie każde zdjęcie oczywiście się udaje - ale też dzieciak nie ogranicza się do jednego zjazdu, więc okazji do wykonania zdjęć też nie brakuje ;-)

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Na konferencji - Larry Ellison

Kamera cyfrowa SONY
Sporo ostatnio zdjęć z Kopenhagi (jednomegapikselowy moduł z kamery SONY), ale w sumie niewiele już ich zostało do pokazania. Moja wizyta w Kopenhadze była związana z Oracle World, na który zostałem zaproszony, i dlatego mogłem być obecny na prezentacji wykonywanej przez szefa Oracle - Larrego Ellisona - dla kilkutysięcznego audytorium.

To jest przykład zdjęcia wykonanego sprzętem, który raczej nie bardzo nadaje się do zdjęć reporterskich - ale sytuacja wymusiła takie jego użycie. Szczęśliwie optyka kamery SONY była na bardzo przyzwoitym poziomie, a zoom optyczny wynosił 18x - zatem potrafiłem odpowiednio przybliżyć obiekt zdjęcia. Jakość jest oczywiście słaba, ale czego wymagać od jotpega o jednomegapikselowej rozdzielczości i nie najlepszym algorytmie kompresji ;-)