poniedziałek, 31 października 2011

Nowa ściana

Współczesne mury są gładkie jak lustro, ale czasem zdarzają się budynki mające świadomie chropowate wykończenie od środka. Taki nowoczesny i surowy w quasi-industrialnym wykonaniu dom posiada ścianę, której fragment dziś prezentuję. Nowoczesny kinkiet doskonale się komponuje z surową ścianą, a jego światło rzeźbi detale tej chropowatej powierzchni. 

Nikon D90
I znów prosta uwaga realizacyjna - mieć oczy zawsze otwarte na detale. Na wszystko to, co pomijamy w oglądzie jakiegokolwiek miejsca. To, co dostrzegamy gołym okiem może się bowiem wydawać kompletne, pozbawione detali. A kamera może uchwycić coś ciekawego, co nasz mózg nie zawsze jest w stanie wyłuskać, ujmując wszystko pobieżnie i całościowo. Umiejętność rozbierania okiem jest bardzo przydatna dla fotografa ;-)

niedziela, 30 października 2011

Kopenhaga w 1 megapikselu

Aż nie chce się wierzyć, że kiedyś aparat fotograficzny o rozdzielczości 1 (słownie: jednego) megapiksela to był szczyt techniki. Dziś byle komórka kilkakrotnie przewyższa go rozdzielczością. Ale nic nie cofnie nas do 2002 roku, gdy robione były te zdjęcia ;-)

To nawet nie aparat
Właściwie, to nie robiłem tych zdjęć aparatem fotograficznym - ale jedynie modułem fotograficznym w kamerze wideo SONY (model DCR-TRV828E). Kamera była na owe czasy szczytem techniki, kosztowała krocie i nagrywała w formacie cyfrowym, choć na taśmach (Digital 8). Moduł fotograficzny nie był zbyt dobry, jak na dzisiejsze standardy komórkowe. Zdjęcia tylko w formacie JPG i do tego niezbyt wyraźne. Ale cóż, lepsze takie zdjęcia niż żadne...

Kopenhaskie "uliczki"...

Wartość dawnych fotografii nie tkwi, bo nie może tkwić, w ich kosmicznej jakości, która dostępna jest jedyne od pewnego czasu. Ich wartość tkwi w naszym sentymencie do dawnych czasów, gdy byliśmy młodsi i kto wie czy nie bardziej szczęśliwi ;-) Dlatego zupełnie inaczej zdjęcia z dawnych czasów ogłądają ich bezpośredni uczestnicy, a inaczej - osoby postronne...

Kopenhaska sztuka
W Kopenhadze trafiłem na różne aspekty sztuki ulicznej. Nie tylko na dzieła sztuki trwalej, z których jedno prezentuję na poniższym zdjęciu. 

Kopenhaska sztuka picia? ;-)

Ciekawostką jest fakt, że trafiłem także na grupę rzeźb "eksponowaną" na dnie kanału (widoczną z mostu). Niestety, zdjęcie wykonane ówczesnym cudem techniki niewiele z tego podwodnego piękna pokazuje. Natomiast równie ciekawe były przykłady żywej sztuki ulicznej, które mimo słabej ówczesnej jakości zdjęć nadal przemawiają swoją czarno-białą formułą. A dokładniej to jest Black-Red-White ;-)

Black-Red-White ;-)

No i oczywiście, after all, nie mogło zabraknąć oklepanego elementu, który sprawia, że Kopenhaga i Warszawa mają coś podobnego. Tylko, że kopenhaska syrenka jest bardziej pokojowo nastawiona. Nasza bowiem wojuje z mieczem i tarczą. 

Ekologiczna syrenka...
Kopenhaska praktyczność
Duńczycy są jednak bardziej praktyczni - i naturalnie ekologiczni, co potwierdzają ciągnące się po horyzont farmy wiatraków u wejścia do kopenhaskiego portu. Miałem bowiem przyjemność płynąć do Kopenhagi promem (a wcześniej miałem przyjemność tłuc się busem przez pół Polski w drodze do Świnoujścia).

Duńczycy praktyczni i ekologiczni :-)

Polski konduktor atakuje!
Duńczycy są też miłośnikami reklam w językach obcych, choć czasem jedna głupia literka przeskoczy nie tam gdzie trzeba i już sens całego zdania się gubi - w tym przypadku przeskoczyła literka "ę". W sumie pomyłki się zdarzają - ale lepsza taka zamiana literki niż wysadzenie na tory przez straszliwego polskiego konduktora. 

To zapewne znacznie bardziej przygnębiające uczucie niż zostać obrabowany przez gang Olsena - tym bardziej, że gangowi Olsena, jak wiadomo, nigdy nic się nie udało zrobić, a polski konduktor dopiął swego. Co widać na załączonym obrazku. Teraz podróżni zostali na torach i zapewne obawiają się, że zostaną zaatakowani przez polskie białe niedźwiedzie ;-)

Nigdy nic z tymi białymi niedźwiedziami nie wiadomo, bo podobno szwendają się po ulicach polskich miast. Mamy rok 2002 i potęga Internetu jeszcze nie jest tak wielka jak dzisiaj, choć potęga niektórych internetowych adresów już dzisiejszej wielkości Internetu dorównuje...

Potęga duńskiego internetu...

Kopenhaskie impresje
Mam oczywiście słabość do historii, a szczególnie historii techniki lub sztuki wojennej, dlatego nie darowałbym sobie gdybym nie obfotografował starych armat stojących na parapecie jednego z kopenhaskich fortów...

Trzyfuntówka? Głowy nie dam...

Kopenhaga jest też miastem pełnym rowerów. Przy ulicach jest pośredni chodnik przeznaczony właśnie dla tych jednośladów. Rowerami jeżdżą wszyscy - także biznesmeni z neseserami w eleganckich garniturach. Znów praktyczność i ekologia. Nawet pies może się rowerem przejechać ;-)

Mały pies śledzi cię...

No na końcu mała dawka reklamy - końska dawka oczywiście. Carlsberg - probably the best beer in the World. Konia z rzędem, kto temu zaprzeczy. A Carlsberg jaki jest, każdy widzi ;-)

Carlsberg jaki jest, każdy widzi ;-)

Stare okno

Nikon D90
A tak naprawdę strzelnica w baszcie ruin zamku w Kazimierzu Dolnym. Zrobiłem to zdjęcie, bo podobała mi się gra światła na plastycznym murze. Próżno takiej szukać na dzisiejszych murach, choć jutro zaprezentuję współczesną wersję. Jednak już sama konstrukcja i grubość murów są w obecnym budownictwie nie do podrobienia. W Malborku niektóre mury są grube na kilkanaście metrów i zawierają niekiedy nieodkryte jeszcze pomieszczenia. Dziś są jednak chudsze czasy ;-)

sobota, 29 października 2011

Święte wskazówki

Nikon D700
Piękne detale w licheńskim sanktuarium można znaleźć także na zewnątrz. O świętej lodziarni już pisałem  podobnie jak o licheńskiej wodzie zdatnej i niezdatnej do picia. A także o prośbie o gaszenie światła po wyjściu z groty. Teraz przyszła pora na święte wskazówki. Same w sobie te drogowskazy byłyby tylko detalem uwiecznionym na fotografii - ale z wielką połyskującą bazyliką w tle nabierają oczywiście innego znaczenia ;-)

Licheńskie sanktuarium pełne jest zresztą napisów które można uznać za pozornie bezsensowne. Ale jeśli się zważy na fakt, że odwiedzają je często ludzie starsi, to napis, że w upalne dni na tarasie widokowym jest duszno może mieć sens. Zwykły człowiek uzna to za jakieś idiotyzmy, masło maślane. Ale ja widzę w tym bardzo ciekawy, przemyślany system. I z każdą wizytą w tym miejscu ciągle odkrywam kolejne jego detale. A jak widać  po moim blogu - już kilka ich zdjęć wstawiłem ;-)

piątek, 28 października 2011

Święte bezpieczniki

Wzniosłe i pełne niebiańskiej pobożności miejsca kultur religijnego także kryją codzienne, przyziemne detale. W innym miejscu pokazałem nobliwą skarbonkę na ofiary w licheńskiej toalecie. Tym razem inne zdjęcie z Lichenia, który jest przebogatą kopalnią także rożnych detali. Bezpieczniki - niby zwykłe, ale przecież wystające z marmurowego wnętrza bocznej sali w licheńskiej bazylice...

Nikon D700
Spieszyłem się wtedy i nie mogłem poświęcić im więcej czasu, więc zrobiłem to zdjęcie w biegu. Po to aby metodycznie poszukiwać ciekawych detali trzeba by tam po prostu kiedyś specjalnie pojechać w takim celu. W Licheniu bylem już chyba 5 razy i za każdym podejściem przywoziłem stamtąd kilka setek fotografii, coraz bardziej odkrywając wielowymiarowość tego miejsca. 

czwartek, 27 października 2011

Detal miejski

W mieście nie jest tak łatwo znaleźć ciekawy motyw detaliczny - w lesie bowiem nastawieni jesteśmy na poszukiwanie detali. Miasto, które znamy z codziennego poruszania się po nim, wydaje się oczywiste jako miejsce pozbawione fotograficznych elementów do oddawania z bliska. Poza tym w mieście najczęściej nie nosimy przy sobie aparatu fotograficznego, nawet dyżurnego. Jeśli jednak go ze sobą mamy, to można pokusić się o zdjęcie czegoś, co normalnie można łatwo przeoczyć. 

Nikon Coolpix P6000
Folia ochronna umieszczana na rożnych elementach budowlanych (w tym przypadku na ekranie dźwiękochłonnym) jest czymś, czego zwykliśmy nie dostrzegać. Nie tylko ze względu na jej przezroczystość, ale także lekceważące traktowanie jej jako niepotrzebnego śmiecia. A śmieci na ogól nie są warte fotografowania. Od tej reguły są jednak wyjątki - a jednym z nich jest po prostu dziura w folii ;-)

środa, 26 października 2011

Detal letni

Skoro zaliczyliśmy wiosnę - pora na lato. Wybrałem na letni detal tabliczkę przyczepioną do ściętego pnia drzewa. Może to zasługa Unii Europejskiej, a może jakiejś komputeryzacji katalogowania leśnych zasobów - ale takie tabliczki zaczęły się pojawiać na pniach ściętego drzewa. A jako detale są zawsze przeze mnie chętnie uwieczniane. 

Nikon D90
Nie każdy detal wyjdzie na zdjęciu tak dobrze, jak wydaje się wyglądać w rzeczywistości. I nie każde zdjęcie z detalem się obroni. Ale na pewno warto wykonać tych zdjęć jak najwięcej  aby mieć po prostu komfort wybierania. Lepiej wybierać niż narzekać potem na brak wyboru ;-)

wtorek, 25 października 2011

Detal wiosenny

I wybiegamy w przyszłość jeszcze dalej - do wiosny. Na tle pozimowego jednolitego i smutnego leśnego  krajobrazu - piękne zielone listki nowo odżywającej przyrody. A do tego same liski i ich gałązkowe obramowanie uchwycone w kształcie kojarzącej się ze zwycięstwem litery V. Optymistyczne zdjęcie do ekologicznej kampanii reklamowej.

Nikon D90
I znów wychodzi tu moje zamiłowanie do zachwycania detali. Las wczesną wiosną nie jest jako taki zbyt ciekawy do fotografowania - chyba, że mamy zdjęcie jakoś malowniczo stojącej wiosennej wody. Dopiero co tworzące się małe listki nie są z daleka zbyt widoczne i las przypomina trochę jesienny. Dopiero skupienie się na detalach odkrywa piękno wiosennej wegetacji :-)

poniedziałek, 24 października 2011

Detal zimowy

Nikon D700
A teraz szybki kurs pór roku - po jesieni następuje zima, i jak się okazuje w zimie też można uwiecznić detal leśny, niekoniecznie zwisający na jakiejś gałęzi. Tym razem jest to samosiejka wystająca spod śniegu. Przebłysk wiosny, która po zimie nadejdzie. Choć niestety w momencie wykonywania tej fotografii zima była nadal w swojej pełni i trzymała jeszcze przez miesiąc. W roku wykonania tych zdjęć zima zaatakowała pod koniec i pokryła lasy pięknym kożuchem bieli, który uwieczniałem.

niedziela, 23 października 2011

Nocne Mazury

Za oknem pogoda jesienna, ale w sercu wspomnienia lata - więc postanowiłem zamieścić zdjęcia wykonane w nieco nietypowy sposób, nocą lub o zmierzchu, przy wykorzystaniu fotograficznych latarek...

Latarki do fotografii
Oświetlone latarkami...
Sprawa z latarkami do fotografii nie jest taka prosta. Kompletując ten sprzęt oświetleniowy przekonałem się, że nie wystarczy mieć latarkę, aby robić z nią dobre zdjęcia. Sama latarka musi mieć światło odpowiedniej barwie (bywają na przykład oświetlenia nieco fioletowe), odpowiednio jasne - a sama latarka musi być też odpowiednio poręczna. I wreszcie jej konstrukcja musi umożliwiać zamontowanie dyfuzora zmiękczającego promień światła. 

Gdy się pokona te trudności - i wyda niemałą kasę, bo dobra latarka kosztuje kilkaset lub tysiąc kilkaset złotych, a jedna nie wystarczy - to wtedy można cieszyć się możliwością fotografowania w każdym miejscu. 

Mostek
Ten mostek na rzecze Łaźna Struga był - podobno - otwierany przez samego ówczesnego premiera Marcinkiewicza. zastąpił starą, przedwojenną konstrukcję, a raczej jej ruinę, niemożliwa do pokonania przez żaden pojazd mający więcej niż dwa koła. Nowy mostek prezentuje się całkiem okazale i jest przejezdny także dla samochodów. 

Mostek w całej okazałości...
Sam mostek to nie wszystko. Z boku, w miejscu skąd robiłem zdjęcie mostka zaprezentowane wyżej, znajduje się pomost, będący przystanią dla dość licznie spływających rzeką kajaków. Ktoś robi na tym piękny biznes - pochwała lokalnej przedsiębiorczości. Zaczynał od kilku kajaków, a teraz ma ich całą flotę i kilka mikrobusów z przyczepami. Takie oddolne przykłady są bardziej optymistyczne niż wszystkie rządowe statystki ;-) Zrobiłem zdjęcie brzegów rzeki.

Brzegi rzeki...
Boczny pomost wchodzi w rzekę i zostawia jej fragment z podmokłym brzegiem od strony zaplecza. Umieściłem tam kilka latarek nurkowych, także przerobionych dla celów fotograficznych (wyposażonych w dyfuzory), aby zrobić zdjęcia dna, roślinności wodnej i życia nocnego w rzece.

Latarki podwodne w akcji...
Detale nocnego życia wyglądają zupełnie inaczej niż w dzień - gra światła i cienia oraz nocna pora dodają im odmiennego uroku ;-)

Nocne życie...
Chrzest
Potocznie mówi się, że zaczynając jakąś działalność przechodzi się w niej chrzest. To była moja pierwsza nocna sesja latarkowa i chrzest - dosłowny - zdarzył mi się. Gdy spacerowałem po pomoście, nastąpiłem w próżnię i wylądowałem w rzece. Zmyło mi okulary, ale aparat nie ucierpiał bo odruchowo uniosłem rękę z nim w górę. Na szczęście nie bylem sam i mój przyjaciel, który nurkuje, pojechał do ośrodka po sprzęt a ja zostałem mokry na godzinę w ślepocie. Pozbierałem latarki. Potem wystarczyło kilka minut aby odkryć zatopione okulary. Jedynie czapka popłynęła w siną dal. 

Kolejny plan zdjęciowy
Doświetlenie drzewa...
Niedługo potem pojechaliśmy nad inne jezioro aby ta robić zdjęcia. Wpadnięcie do wody mi nie bardzo już groziło, bo nie było tam tak komfortowego pomostu, a ten, na którym byliśmy wymagał oczywistej ostrożności. Tym razem zaczęliśmy od zdjęć pod wieczór, dlatego też moglem sfotografować krajobraz z doświetleniem latarkami

Zdjęcia doświetlone mają dodatkowy urok, gdyż nie są stricte nocnymi, ale też elementy, które byłyby już ciemne i nierozpoznawalne zyskują dzięki doświetleniu piękną plastykę. Zresztą doświetlenie w fotografii stosuje się także w szczycie słonecznego dnia - tylko wtedy jego efekt powinien być dla zwykłego laika niedostrzegalny ;-)

Wieczorem doświetlenia są wyraźnie widoczne i dodają uroku bliskim planom. Czasem warto więc zabrać jedne czy dwa kilogramy więcej (w latarkach) aby cieszyć się potem takim widokiem.

Doświetlony krajobraz...

Iluminacja pomostu...
Kolejny pomost
I tu znajdował się pomost, ale zupełnie inny. Stary, rachitycznie wyglądający, w dodatku z deskami wbitymi co druga w konstrukcję. Już samo chodzenie po nim wymagało czujności i praktycznie wykluczało wypadek, chyba, że sam pomost by się zawalił lub deska by pękła. Wykorzystałem ten pomost dla zaprezentowania mojej floty ośmiu najpotężniejszych latarek (o mocy 900 lumenów każda), umieszczając je w przerwach między deskami. W tym wypadku "ażurowa" konstrukcja tego  pomostu okazała się bardzo pomocna. I w ten sposób powstała nocna iluminacja samego pomostu, która oświetlała przy okazji pobliskie trzciny :-)

Widok ten o wiele lepiej prezentuje się w kadrze horyzontalnym. To zdjęcie zostało zrobione o nieco wcześniejszej porze, jeszcze o zmroku - dlatego wygląda trochę nietypowo. Moc latarek jest tak potężna, że aż "wypala" deski pomostu i pobliskie trzciny.

Iluminacja pomostu i trzcin...
Również sam pomost był ciekawy do fotografowania. Pokryty pajęczynami, które ciekawie wyszły podświetlone światłem latarek. 

Nocna pajęczyna...
Ogólnie zdjęcia uznałem za udane, choć nie była to żadna profesjonalna sesja, ale zaledwie reportaż robiony ad hoc, bez statywu i starannego cyzelowania fotografii. Pokazuje to jednak, że posiadając przenośne oświetlenie jesteśmy w stanie zaimprowizować udane sesje fotograficzne w każdym miejscu. A poręczność oświetlenia sprawia, że możemy z nim dotrzeć praktycznie wszędzie :-)

Wymarłe owoce

To już nieco bardziej ożywiony, choć nadal wymarły motyw. Mamy tu bowiem nie tylko wysuszone liście, ale także nieco ożywiające kompozycję (i kolorystykę) owoce. Podnosimy się zatem ze "zmumifikowanego" świata w stronę życia. A czasowo cofamy się do mojego drugiego aparatu kompaktowego, który zabierałem na wiele spacerów leśnych. 

Nikon Coolpix 8400
Dziś rolę podręcznego aparatu spacerowego spełnia także moja najsłabsza lustrzanka - Nikon D90. Aparat kompaktowy jest aparatem dyżurnym noszonym w plecakach miejskich - i czasem się bardzo przydaje. Najbardziej wartościowym przykładem było 150 zdjęć zrobionych na całkiem wymarłym dworcu kolejowym w Ełku - reportaż z tej sesji zamieściłem tutaj

sobota, 22 października 2011

Wymarłe igły

A to już znacznie rzadszy widok - bo tego typu igły są zawsze zielone, nawet w zimie. Skoro są wysuszone i wymarłe, to znaczy, że cały fragment gałązki jest martwy. Tym razem jednak orientacja pozwala na zrobienie z tego zdjęcia tapety na komputer, trochę melancholijnej ale nie odwracającej zbytnio uwagi od pulpitowych ikonek...

Nikon D90
Fotografia kolorowa oddaje - jak wiadomo - kolor. Ale wyjątkowe są zdjęcia formalnie kolorowe, które ze względu na fotografowaną scenę są de facto zdjęciami w jednej kolorystycznej tonacji. Takie zdjęcia są czymś w rodzaju pomostu między starą czarno-białą (lub sepiową) fotografią, a współczesną kolorową. Dlatego nie należy się przejmować brakiem kolorowego ożywienia na zdjęciach - czasem kolorystyczne uspokojenie może być też bardzo interesujące ;-)

piątek, 21 października 2011

Wymarłe liście

Nikon D700
Jesień to nie tylko piękne złote barwy. Z jesienią mogą kojarzyć się także liście wysuszone, choć tak naprawdę pojawią się one dopiero przed samą zimą lub po niej. Dlatego postanowiłem zmieścić kilka zdjęć takich wymarłych pamiątek po świetności lata. Na początek liście. Temat melancholijny i może nadawać się na smutną komputerową tapetę - gdyby nie to, że jest niewłaściwej orientacji ;-)

Spacerują z aparatem po lesie lubię zwracać uwagę na detale, którymi często są właśnie liście. Dlatego wiele zdjęć jaki z takich spacerów przynoszę to zdjęcie detali. Również stare wysuszone liście są wdzięcznym motywem, a czasem miłym kontrastem dla wiosennych zielonych listków. Tym razem jednak zielonych listków nie było i obraz skłania do smutniejszych refleksji nad przemijaniem. Albo można się zastanawiać na przykład nad plastyką światłocienia, czy kompozycją ;-)

czwartek, 20 października 2011

Niebiańska tortura

Tytuł zdjęcia przewrotny, ale skojarzenia budzący religijne - i słusznie, bo miejsce jest jak najbardziej religijne, czyli sanktuarium w Gietrzwałdzie. Ale temat religijny nie jest - jak najbardziej świecki i praktyczny. Torturą jest bowiem oglądanie zdjęć przedstawiających to, czego aktualnie nie ma - w sytuacji gdy bardzo tego pragniemy. To nie tylko oglądanie zdjęć ludzi i miejsc, którzy odeszli. To także oglądanie pór roku, które chwilowo są odległe czasowo w związku z porą roku.

Nikon D700
Niestety, taką chwilowo odległą w październiku porą roku jest słoneczne i ciepłe lato. Szare jesienne niebo nie umywa się do błękitu lata, okraszonego chmurami i obramowanego zielenią drzew. Cóż, lato niestety nie trwa wiecznie - przynajmniej nie w naszej szerokości geograficznej - i w pewnym momencie pozostają nam jedynie wspomnienia. Ale dobrze, że przynajmniej mamy te wspomnienia ;-)

środa, 19 października 2011

Foto i zakupy

Tytuł posta jest kłamliwy, bo sugeruje, że zdjęcie zostało wykonane w czasie zakupów - akurat to nie jest prawdą. Zresztą, gdybym robił zakupy, to przeszedłbym pokazanym na zdjęciu łącznikiem ze sklepu na parking (lub odwrotnie) i co najwyżej wykonałbym zdjęcie z perspektywy tego łącznika. A tak naprawdę zdjęcie zostało wykonane podczas spaceru, w czasie którego "zahaczyłem" o centrum handlowe.

Nikon D700
Na ogół w czasie zakupów nie mam przy sobie aparatu, a już  na pewno nie reporterskiego Nikona D700, który (wraz z dodatkowym gripem) do najlżejszych na pewno nie należy. Ale w czasie spacerów miewam przy sobie lustrzanki, choć najczęściej jest to podręczny Nikon D90. Chyba, że idę na spacer, który w założeniu ma być sesją fotograficzną - wtedy biorę lepszy sprzęt.

wtorek, 18 października 2011

Podwójne drzewo

I jeszcze jedna ciekawostka z tej samej miejscowości, w której zrobiłem prezentowane poprzednio zdjęcia zbóż. Przydrożne drzewo - pozornie jak każde inne. Trochę skrwawione promieniami zachodzącego słońca. Tylko, że to drzewo jest podwójne - z tego co widzę jest to wierzba i jarzębina. Dwa w jednym. 

Nikon D700
Nietrudno sobie wyobrazić jak do czegoś takiego mogło dojść. Ale faktem jest, że nie każde drzewo jest w tak spektakularny sposób "uniwersalne". Być może jeszcze lepiej by to wyglądało, gdyby drzewo liściaste było "skrzyżowane" z iglastym - wtedy w zimie jedno z nich nie traciłoby listowia (zakładam, że iglastym nie byłby modrzew). No cóż, nie można mieć wszystkiego - więc trzeba się zadowolić "krzyżówką" mniejszej rangi ;-)

poniedziałek, 17 października 2011

Złote zboże

Skoro wczoraj pokazałem zielone kłosy, to dziś pokażę złote. Tym razem tapeta jest bardziej "płaska", gdyż nie ma żadnego wyróżniającego elementu. Jako zdjęcie może być trochę nudne, bez motywu przewodniego - ale jako tapeta jest idealne, gdyż właśnie od tapety oczekujemy "płaskości" i nie odrywania uwagi od tego, co mamy na pulpicie - a przede wszystkim, nie kłócenia się z obecnymi tam ikonkami.

Nikon D700
Dwa pola, ten sam dzień, ta sama miejscowość - i zupełnie inne zdjęcia, zupełnie innych zbóż. Dla mnie, zwierzęcia miastowego, to pewne zdziwienie. Oczywiście dla rolników, lub osób znających się na roślinach, nie jest to nic dziwnego :-) 

niedziela, 16 października 2011

Wymarły dworzec

Co ma wycieraczka samochodowa warszawskiego auta do dworca kolejowego w dalekim od Warszawy Ełku? Okazuje się, że ma - i to bezpośrednio ;-)

Wycieraczka
Słuszna linia wymiany szyby ;-)
Zależność jest banalna. Wymiana wycieraczki w Warszawie sprawiła (bo takie ryzyko istniało i zostałem o nim uprzedzony) pęknięcie na przedniej szybie. Zauważyłem to będąc na wakacjach w okolicy Ełku. Oferta wymiany szyby w Ełku była tańsza niż w Warszawie - i wybrałem Ełk. 

Wymiana szyby wiąże się z przymusowym odczekaniem kilku godzin - klej musi utwardzić się, aby można było bezpiecznie jechać samochodem. Nawet drzwi powinno się zamykać z uchyloną szybą, aby nie powodować wzrostu ciśnienia w aucie. Miałem więc (z moim synkiem) kilka godzin spaceru po pięknym, od ćwierćwiecza mi znanym Ełku. 

Dworzec
Przeszliśmy przez ćwierć miasta (to nie wielka Warszawa) i trafiliśmy na dworzec kolejowy. Zaszliśmy tam po prostu z nudów  W sali dworca pustki. Poszliśmy więc na perony. I stanęliśmy jak wryci.

Pusto wszędzie, cicho wszędzie...
Tylko my dwaj na peronie...
Na peronach po prostu kompletna pustka. Dosłownie - ani jednej żywej osoby poza nami. Pogoda - wspaniała do zdjęć, słoneczna. Temat wymarzony do fotografii. I na szczęście miałem w plecaku mój podręczny, choć profesjonalny, dyżurny aparat kompaktowy. Puściłem go w ruch.

Dworzec kolejowy kojarzy się zawsze z miejscem tętniącym życiem. W czasie zimy pustka na dworcu w letniskowym Ełku byłaby zrozumiała. Ale latem, w szczycie sezonu?? Wytłumaczenie może być tylko jedno - brak pociągów w tym czasie. Po prostu nikt na pociąg nie czeka. 

Przejście
Schodzimy do przejścia podziemnego. To zdecydowanie najbardziej widowiskowa strona dworca PKP w Ełku, bo perony są podobne do wielu innych stacji kolejowych, ale przejście podziemne jest wyjątkowe.

Zejście do przejścia podziemnego

Dworzec w Ełku ma wspaniale, kafelkowane przejście podziemne, niewątpliwie datujące się z czasów przedwojennych, a kto wie czy nie sprzed dwóch wojen - wszak ełcka kolej wąskotorowa budowana była tuż przed I wojną światową. 

Zabytkowe kafelki...
I to przejście jest kompletnie puste. Pierwszy raz od ćwierć wieku widzę jego czystą, pustą perspektywę. Patrząc w drugą stronę widzimy ją jeszcze lepiej. Po prostu klasyczna, niczym nie zakłócona perspektywa...

Pustka...
Postanowiłem więc zaaranżować zdjęcie koncepcyjne - zagubionego w pustce dziecka. Gra światła wpadającego do przejścia bardzo mi pomogła w wydobyciu z tej scenerii odpowiedniego klimatu.

Zagubiony...
Taki plan fotograficzny zdarza się raz na wiele lat, dlatego nie przegapiłem tej okazji i zrobiłem kolejne zdjęcia.

W stronę wyjścia na dworzec...
Wróciliśmy na perony i odpoczywaliśmy na pustych ławkach - co też nadawało się na zdjęcie koncepcyjne :-)

Pociąg na peron odwołany, pociąg do Coli przybył...

Potem przeszliśmy się po peronach i okolicy. Jeszcze jedno zdjęcie wydało mi się godne zaprezentowania, ze względu na symbolikę zestawienia. Droga dla niepełnosprawnych jako metafora naszego polskiego transportu kolejowego...

Przypadek czy głębsza metafora?
Wspaniały fotograficzny dzień. Zdecydowanie warto było wymieniać tę szybę w Ełku ;-) Choć lepiej byłoby tam zawitać bez konieczności dokonywania tej naprawy ;-) Ale wtedy raczej nie wstrzeliłbym się w czas pustki na dworcu - a przede wszystkim nie miałbym potrzeby się tam udać, załatwiając miejskie sprawunki...

Stokrotki czy rumianek?

Jako fotograf mam luksus posiadania wielu tapet pulpitu w systemie operacyjnym, które są mojego autorstwa. Tak się jednak zabawnie złożyło, że na moich obu komputerach mam akurat wybrane tapety, których nie je jestem autorem. Trudno zresztą abym sam sfotografował kosmiczną mgławicę, która uśmiecha się do mnie na moim notebooku - ale ziemskie motywy fotografować mogę ;-)

Nikon D700
To zdjęcie jest jednym z dwóch zdjęć "zbożowych" jakie mam w użyciu na pulpicie. Oba zdjęcia zostały wykonane w tej samej miejscowości tego samego dnia - ale jedno przedstawia zielone kłosy, z centralnym motywem stokrotek (a może - jak mi podpowiadają - rumianku?), a drugie kłosy złociste, bez żadnego elementu charakterystycznego. Oba się równie dobrze nadają dla uspokojenia wzroku i zapewnienia łączności z naturą ;-)

sobota, 15 października 2011

Masz pytania? Znamy odpowiedzi

Czasem zdjęcie, które się wydaje banalne - staje się bardzo symboliczne. Może to sprawić zestawienie elementów na zdjęciu. W tym przypadku mamy z jednej strony hasło reklamowe banku, które jako takie nadaje się bardzo dobrze do symbolicznej interpretacji. A z drugiej strony mamy młodego człowieka, podążającego swoją drogą. On może mieć pytania, na które oczekuje odpowiedzi...

Nikon D90
To zdjęcie wykonałem w czasie pamiętnych dni w kwietniu 2010 roku, gdy w centrum warszawy były tłumy  przepychające się pod Pałac Prezydencki i wypełniające plac Piłsudskiego oraz okoliczne ulice. W tym kontekście prezentowane dziś zdjęcie wydaje się bardzo dziwne - uchwyciłem na nim bowiem nieomal całkowitą pustkę, podczas gdy w okolicy kręciły się tłumy ludzi. No cóż, czasem taka sztuka się udaje. Choć w tym przypadku raczej nie do końca - widać tłum w odbiciu na szybie...

piątek, 14 października 2011

Dzień Edukacji Narodowej

Temat w sam raz na Dzień Edukacji Narodowej. samochodowa nawigacja pokazała zabawną, symboliczną scenę. Kto z nich jest ważniejszym wzorem dla pokoleń młodych Polaków - Sienkiewicz czy Mickiewicz? A czy to ma jakieś znaczenie? Obaj są RÓWNIE ważni i nieważni. Bo może nasza edukacja idzie nie w tą stronę, w którą powinna? I takie wybory są sztuczne.

Nikon D90
Szkoła przeładowana jest wiedzą, którą wciska do głowy uczniom. Nauka kojarzy się z przymusem i bólem. Ciekawość świata zastępowana jest wchłanianiem ton teoretycznej wiedzy, którą w dzisiejszych czasach można samodzielnie odszukać w Wikipedii. Zamiast uczyć zaradności i samodzielności - uczymy cwaniactwa i oszukaństwa. W szkole straszy wiek XIX, a za oknami wiek XXI. Może powinniśmy ponawigować z edukacją w innym kierunku?

czwartek, 13 października 2011

Biec pod górę

Te zdjęcie można zadedykować wszystkim partiom politycznym, które deklarują pracę dla dobra Polski i przeprowadzanie całej masy pożytecznych działań. Wszyscy chcą biec pod górę, brać na siebie odpowiedzialność i działać dla naszego dobra. Ale jakoś nikomu to się jak dotąd chyba nie udaje ;-)

Nikon Coolpix P6000
Garaże samochodowe to wspaniale miejsce dla aktywności fotograficznej. Nie tylko same widoki garaży są ciekawe - i potrafią być interesującymi ilustracjami perspektywy - ale także garażowe detale nadają się na ciekawe tematy zdjęciowe. Dlatego czasem biorę aparat także do garażu i nie żałuję tego potem ;-)

środa, 12 października 2011

Czy to musi szpecić?

Postanowiłem poświęcić najbliższe kilka dni na publikację zdjęć, które mogą być "polityczne" w swojej wymowie - albo metaforycznie być interpretowane jako wskazówki dla polityków. Tym razem przykład zadziwiającej samokrytyki obywatelskiej. Napis na straszącym budynku położonym przy portowym nadbżerzu w Ustce.

Nikon D700
Już samo zdjęcie jest nietypowe, bo Ustka fotografowana była w nietypowej porze roku - zimą. A i sam napis jest nietypowy - bo zastanawiam się kto go tam umieścił. Czyżby właściciel budynku? Po co miałby siebie krytykować za utrzymywanie straszącej rudery? A może to jakaś inicjatywa obywatelska? Dlaczego zatem właściciel pozwolił temu bannerowi zostać? Same pytania bez odpowiedzi ;-)