wtorek, 31 stycznia 2012

ACTA - ucisk obywateli

I na sam koniec ACTA to zagrożenie po prostu szeroko rozumianym uciskiem obywateli, a chyba najdobitniejszą tego metaforą jest słynna rzeźba na Hradczanach. I ma ona jeszcze jeden subtelny detal, który da się zinterpretować - turyści dotykają, widocznie dla szczęścia, jąderek postaci. To tak jakby sprawdzali czy obywatele mają jaja aby móc się przeciwstawić uciskowi ;-)

Nikon Coolpix 5700
Pragę fotografowałem archaicznym jak na dzisiejsze warunki sprzętem. Pierwszy był moduł JPG w kamerze wideo SONY (1 MP) a następnie Nikon Coolpix 5700 (5 MP). Skok jakościowy ogromny, ale nadal wiele mu brakuje do obecnie stosowanych rozdzielczości - dorównuje obecnym smartfonom. Tyle że optykę ma od nich znacznie lepszą, jak zresztą każdy osobny aparat ;-)

poniedziałek, 30 stycznia 2012

ACTA - gestapowskie metody

Nikon D200
Można powiedzieć, oczywiście jako bardzo mocna metafora, że ACTA sankcjonuje posługiwanie się gestapowskimi metodami. A doskonałą metaforą do tego jest cela śmierci św. Maksymiliana Kolbe w sanktuarium licheńskim. Dla mnie te zdjęcie ma jeszcze dodatkową wartość jako dobitnie pokazujące kompletnie błędną historyczną rekonstrukcję SS-owskiego munduru. A historia wojskowości to jedna z moich pasji. Ten "SS-mann" na zdjęciu bardziej przypomina pirata, gdyż kości na emblemacie SS były umieszczone za czaszką poziomo, a nie były skrzyżowane pod nią, jak na pirackich banderach. Poza tym na kołnierzu powinien mieć patkę z trupią główką, bo obozy koncentracyjne były zarządzane przez struktury SS nazwane SS-Totenkopfverbände - mające na patkach kołnierzowych trupią główkę zamiast run SS. Gdyby tak dalej analizować mundur, zapewne znalazłoby się jeszcze wiele błędnych detali. I jedynie postać św. Maksymiliana zdaje się być jak najbardziej rzeczywista...

niedziela, 29 stycznia 2012

To se ne vrati

Skowronki na Mierzei Wiślanej, sierpień 2004. To były czasy - moim pięciomegapikselowym aparatem (Nikon Coolpix 5700) sfotografowałem rybackie łodzie na plaży, których dziś próżno by szukać na naszym wybrzeżu. Tyle wspaniałych motywów zdjęciowych przepadało. Sieci, boje, kadłuby, detale... A ja miałem na ich uchwycenie jedynie 5 megapikseli...

Ech te łodzie, które przeminęły...
Są oczywiście kutry rybackie w portach, ale to już nie ten romantyzm. To bardziej nowoczesna technika, choć i tam nie brakuje sieci, boi, detali. Ale inaczej się do tego podchodzi na plaży, gdzie też łatwiej jest zbliżyć się do fotografowanego obiektu i swobodnie go uchwycić w kadrze, niż w porcie, gdzie do wejścia na pokład kutra trzeba mieć pozwolenie załogi. 

Na plaży łatwiej było fotografować...
Gdybym wiedział, że już nie znajdę takich motywów to bym zapewne wykonał o wiele więcej zdjęć. Ale nie wiedziałem o tym i w efekcie mam jedynie kilka fotografii, od niechcenia wykonanych w czasie wizyty, bardzo krótkiej zresztą, na plaży. Oczywiście nie przepuściłem okazji aby udokumentować ówczesne reklamy :-)

Heyah zaraża przez kontakt - a i tak się składa, że wszystko się zmieści...
Udało mi się także zrobić portret jednonogiej mewie na łodzi rybackiej. Musiała dać się podejść stosunkowo blisko, bo ogniskowa aparatu nie pozwalała na fotografowanie ze zbyt daleka - zdjęcie zostało zrobione przy ogniskowej obiektywu około 120 mm (w przeliczeniu na format małoobrazkowy). 

Portret mewy...
A na koniec zrobiłem zdjęcie wieczornego nieba, które przy ówczesnej technice fotograficznej nie jest takie jak dzisiejsze majstersztyki robione przy 3200 ISO ;-)

Wieczorne niebo...
W sumie, aparat nie najlepszy jak na dzisiejsze standardy - matryca tej rozdzielczości jest już często spotykana nawet w komórkach, choć na szczęście optyka była na kompletnie innym jakościowo poziomie niż komórkowa. I w tym zakresie komórki aparatom nigdy nie dorównają. A z drugiej strony - nic nie dorówna jakości miłych wspomnień z dawnych, o wiele przyjemniejszych lat ;-)

ACTA - rozbieżność interesów

Nikon D90
ACTA to też niestety bardzo przykra rozbieżność interesów obywateli i wielkich korporacji. Ich drogi się rozchodzą. I obrazuje to doskonale metaforę z rożnymi szlakami rowerowymi, których znaki zostały namalowane na betonowym słupie. Szkoda, że interesy korporacji są dla ustawodawców ważniejsze od interesu ludzi i od wolności komunikacji w Internecie. Ale, jak powszechnie wiadomo, pieniądz rządzi albo do rządzenia aspiruje. 

Znaki na szlakach są na ogół malowane na drzewach czy skałach (w górach) ale szlaki w podmiejskich lasach bywają także chętnie wymalowywane na słupach energetycznych ;-)

sobota, 28 stycznia 2012

ACTA - zamykanie witryn

ACTA to też zagrożenie zamykania witryn internetowych pod zarzutem udostępniania przez  nie nielegalnych treści - a samo decydowanie o tych treściach i ich nielegalności może być przecież niebezpiecznie arbitralne. Dlatego bije się na alarm mówiąc o hamowaniu kreatywności wyrażanej w Internecie i rozwoju gospodarki opartej na wiedzy. 

Nikon D700
Urzędnicy bardzo lubią mieć do dyspozycji takie kola, zawory, guziki i inne ustrojstwa przeznaczone do ręcznego włączania czy wyłączania. Urzędnicy nie ufają ludziom i wolnemu rynkowi ani ludzkiej racjonalności i trosce, Oni wolą dowalić się do wszystkiego sami - i oczywiście wszystko zepsuć w jak najbardziej dobrej wierze ;-)

piątek, 27 stycznia 2012

ACTA - kontrola Internetu

Nikon D700
ACTA to też zagrożenie kontrolą Internetu, a raczej - co lepiej oddaje tę groźbę - internetową cenzurą. A wydawało się, że cenzura odeszła już do lamusa  historii. I  dlatego wybrałem jako zdjęcie ilustrujące te zagadnienie zbliżenie fragmentu elektrycznego panelu na ścianie jednego z pomieszczeń bunkra dowodzenia niedaleko Łomianek. Niestety, ta ściana do mocowania elektryki uchwycona przeze mnie we wrześniu 2011 roku znikła gdy byłem w bunkrze miesiąc później. Została po niej tylko goła ściana - betonu. Tak ludzkie piranie rozkradają ten pamiątkowy i nietypowy obiekt. Zupełnie jak stojące za ACTA wielkie korporacje, które najchętniej także nas by puściły z torbami :-)

czwartek, 26 stycznia 2012

ACTA - szpiegowanie obywateli

A dziś o szpiegowaniu obywateli. Dobrą ilustracją do tej idei było zdjęcie z tarasu widokowego na latarni morskiej we Władysławowie, z widoczną na pierwszym planie skierowaną na Półwysep Helski lunetą. Sam Hel to też dobra metafora, bo szpiegowanie obywateli może nam Hell (czyli piekło) zapewnić. A swobody działania w tak szpiegowanym świecie jest tyle co swobody poruszania się po helskim półwyspie (w sensie jego bardzo ograniczonej szerokości). 

Nikon D90
I tak oto gładko dorobiłem filozofię do kolejnego zdjęcia. Już nie ten moduł z początku lat dwutysięcznych, ale Nikon D90, czyli mój obecny aparat "spacerowy". Zupełnie inna jakość fotografii w porównaniu do czasu sprzed 10 lat. Teraz różnice w technice są już znacznie mniejsze, ale w roku 2001 fotografia cyfrowa była naprawdę w dużych powijakach :-)

środa, 25 stycznia 2012

ACTA - wolność wypowiedzi

Temat ACTA jest na topie więc postanowiłem opublikować mini serię zdjęć, które symbolicznie wyrażają pojęcia, oczekiwania czy zagrożenia kojarzone z ACTA. Dziś, na pierwszy ogień - zamierzone skojarzenie - idzie to co oczywiście daje ognia, czyli armata. Stara duńska armata z Kopenhagi i pieczołowicie zakneblowana. Taka metafora wolności wypowiedzi...

Moduł cyfrowy kamery wideo SONY
Zdjęcie oczywiście stare jak mój cyfrowy świat, robione jeszcze jednomegapikselowym modułem w kamerze wideo SONY. Niestety tylko w formie JPG i to przy niezbyt udanej, w stosunku do dzisiejszych aparatów, jakości kompresji. Za to na pewno udane są same uwieczniane chwile, których już nic nie wróci, a które liczą sobie już 10 czy 11 lat ;-)

wtorek, 24 stycznia 2012

ACTuAlizacja zdjęcia profilowego


Dziś osoby protestujące przeciw chęci podpisania przez polski rząd ACTA mogą wyrazić swój sprzeciw wstawiając na swoich profilach zdjęcia w maskach hakerskich lub zdjęcia samej maski. Ja wybrałem opcję trochę trudniejszą - ściągnąłem zdjęcie samej maski, wyszparowałem ją i nałożyłem na swoją twarz na zdjęciu profilowym w taki sposób aby przez maskę przebijały moje prawdziwe oczy - my own eyes, jakby powiedział Lord Vader :-) Poza tym wybrałem maskę Guy Fawkesa - bo mi się akurat bardziej podobała estetycznie :-)


Lord Vader zapewne też by się przydał dziś aby wspomóc Jasną Stronę Mocy walczącą z arogancją władzy i pychą wielkich korporacji domagających się cenzury oraz ograniczenia wolności w imię swoich zaślepionych interesów. I my wspierajmy też akcję protestacyjną i siebie nawzajem, przeciw zakusom tych, którzy chcą nam dyktować to co dla nas (ich zdaniem) jedynie słuszne.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Zimowa noc

Droga zimowa sfotografowana w nocy, przy użyciu latarek fotograficznych. W sam zraz na zakończenie zimowej serii poświęconej bieli i błękitom. Tyle, że w nocy nie ma już błękitów ale króluje czerń. Kolorystyka ginie wraz ze światłem dnia i mamy już czarno-białą rzeczywistość, chyba, że sztuczne światło wyłowi jakieś kolorowe obiekty w kadrze...

Nikon D700
Oczywiście poza oświetlonymi sztucznie stokami narciarskimi trudno jest znaleźć naturalne zimowe krajobrazy w sztucznym świetle, chyba, że mamy na myśli krajobraz przy świetle księżyca. Dlatego zdjęcia wykonywane na żądanie, z własnym oświetleniem, będą zdjęciami przedstawiającymi obiekty oświetlone na dość krótkim dystansie :-)

niedziela, 22 stycznia 2012

Prochownie Zajączka

Mały eksplorator ze swoją latarką...
Prochownie Zajączka to położone w lesie w okolicach Czosnowa siedem wielkich carskich bunkrów amunicyjnych, położonych na zapleczu twierdzy Modlin. Bunkry są ukryte pod warstwą ziemi i obrośnięte lasem. Pojechałem tam na wycieczkę z moim synkiem i o mało co  nie zakończyła się ona klapą. W samej miejscowości bowiem nic nie zobaczyliśmy, ale na szczęście miałem zapisane dokładne koordynaty GPS i moglem je wprowadzić do mojej nawigacji turystycznej, która nas poprowadziła lasem, niestety pełnym komarów (mnie cięły bardziej) około kilometra od miejsca w którym mogliśmy zaparkować samochód. Wpierw szliśmy przez las na wprost, ale potem trafiliśmy na ścieżkę i leśną drogę prowadzącą do celu.

Z zewnątrz bunkry są trudno widoczne i dla mało rozgarniętej, zamyślonej osoby, mogłyby prześlizgnąć się niepostrzeżenie. Na widok wystaje bowiem tylko jedna betonowa ściana, częściowo przesłonięta roślinnością. 

Widok z zewnątrz - prawie dżungla naokoło...
W bunkrze przy świetle latarek...
Przejście do bunkra nie było proste, bowiem mój synek miał krótkie spodenki a pokrzywy porastające teren nie były wcale w okresie usychania. Musiałem udeptywać mu drogę. W sumie w środku nie było zbyt wiele do oglądania. Bunkier składa się z przedsionka, a także wielkich komór amunicyjnych. Bardzo przydały się w tym miejscu moje specjalnie przerabiane latarki fotograficzne, które ze sobą zabrałem - bez nich wykonywanie zdjęć w bunkrze nie byłoby możliwe. Światło sięga bowiem tylko niedaleko wejścia do samego przedsionka. Ale przynajmniej mój synek ma pamiątkowe zdjęcie w samym bunkrze, na dowód tego że odważył się zapuścić do ciemnej czeluści, świecąc sobie swoją latarką ;-)

Komory amunicyjne są duże, ale światło dwóch 900-lumenowych latarek fotograficznych wystarczyło aby zrobić zdjęcia z ręki. W sumie nic specjalnie ciekawego tam nie ma - po prostu wielka pusta hala...

Komora amunicyjna...
Perfekcyjne oświetlenie...
Zdjęcia w bunkrach można by oczywiście wykonywać także przy wykorzystaniu lampy błyskowej, jednak oświetlenie fleszem daje jednak zupełnie inne efekty niż oświetlenie wyposażonymi we wbudowane dyfuzory latarkami fotograficznymi generującymi miękkie, rozproszone światło, które ja nazywam świetlną mgiełką. Po zobaczeniu w domu wykonanych w bunkrze zdjęć bylem w pozytywnym szoku, bowiem nie spodziewałem się tak perfekcyjnego oświetlenia. Nie widać bowiem, że obiekt jest sztucznie oświetlony. Miękkie światło nie generuje ostrych cieni, wydaje się jakby ściany były jasne po prostu same z siebie. Przy użyciu flesza fotograficznego mielibyśmy pożar w kadrze - przepalenia i upiorne światło...

Uchwyciłem także nieliczne detale takie jak zardzewiałe stalowe okiennice i powoli tworzące się na betonowych ścianach nacieki. W bunkrach panuje wilgoć i stoją miejscami kałuże wody. 

Industrialna jaskinia...
W sumie wiele zdjęć nie zrobiłem a i kolejnych bunkrów nie obejrzeliśmy, bo komary naprawdę dawały się we znaki a nie byliśmy odpowiednio zabezpieczeni. Musieliśmy wracać do samochodu gdzie wreszcie nas przestały dopadać. Ale warto było się namęczyć :-)

Zimowe drzewa

Nie wypadało tytułować tego zdjęcia kolejną zimową drogą, tym bardziej, że nie widać samej drogi, ale widok zimowego krajobrazu z okna samochodu. Wybrałem tę fotografię, gdyż pokazywała już krajobraz dający wrażenie prawie popołudniowego (w istocie zdjęcie zrobione było przed dwunastą w południe). W zimie czas dnia biegnie zdecydowanie szybciej niż w lecie, a takie "późne" zdjęcie nadaje się jako metafora wracania od domu po udanej wyprawie :-)

Nikon D700
Znów kilka lat później i inny aparat - bo to zdjęcie pochodzi z zimowej sesji nadmorskiej, a mówiąc ściślej, z powrotu po tych zdjęciach do Warszawy. Zima jest okazją do wyciszania i upraszczania krajobrazu. Śnieg przykrywa nieistotne detale pól i łąk , uwypuklając jedynie czyste kształty terenu. Doceniajmy modelującą rolę zimy, szczególnie gdy pogoda jest słoneczna i oświetlenie korzystne dla fotografowania ;-)

sobota, 21 stycznia 2012

Zima w kolejce

Inne ujęcie zimowej perspektywy i kontrastu śniegu z błękitem nieba i horyzonty, w wyrazistej czarnej ramie stworzonej przez komorę stacji kolejki górskiej na Kasprowy Wierch. Niby dotarliśmy tam znad morza, ale czas cofnął się o kilka lat - i widać to po modelu aparatu, jakim wykonałem te zdjęcie w 2006 roku...

Nikon D200
Na szczęście jakość zdjęć z ówczesnego aparatu już tak bardzo nie różni się od dzisiejszej, a nawet rozdzielczość nie jest aż tak niska (10 megapikseli w porównaniu do obecnych 12 na reporterskich Nikonach). To nie to samo co jednomegapikselowe jotpegi jakie robiłem cyfrową kamerą SONY. Jednak miło mieć w kolekcji zdjęcia, które już nie odbiegają znacząco od dzisiejszych standardów ;-)

piątek, 20 stycznia 2012

Zimowa droga ponownie

I znów jedziemy zimową drogą, po zakończeniu nadmorskiego pobytu - ale na użytek tego bloga pojedziemy nią znacznie dalej niż do Warszawy. W czasie tej podróży nie pełniłem funkcji kierowcy samochodu, zresztą nawet nie moim samochodem jechaliśmy, więc mogłem swobodnie fotografować z miejsca pasażera. Dlatego w czasie tej drogi zrobiłem około 300 zdjęć, ale nieliczne jedynie potem wybrałem jako w miarę ciekawe. 

Nikon D700
Nie zawsze samochodowe zdjęcie się uda. To nie tylko kwestia częstych przypadków poruszania aparatu, ale także ujęcie perspektywiczne i kompozycja kadru w sytuacji gdy zdjęcie jest robione na ślepo, aparatem wystawianym przez okno samochodu. Nie dziwne, że wiele zdjęć jest po prostu niewłaściwie ujętych lub poruszonych - ale i warunki ich wykonywania są bardzo niekomfortowe :-)

czwartek, 19 stycznia 2012

Zimowa plaża

Zadziwiające jest gdy wspomnienia z lata mieszają się z mroźnym klimatem zimowej plaży. W lecie czułem tu uderzenia piasku zdmuchiwanego przez morską bryzę z plaży na falochron. Dziś plażę pokrywa śnieg i sprawia, że wszystko wydaje się martwe i puste. Nie ma gwaru i różnobarwności plażowego ekwipunku. Jest pusta, smutna zima... Nadmorska zima.

Nikon D700
Te same miejsca nie są już takie same o rożnych porach roku. Nie tylko jako miejsca, ale także ze względu na ogromną sezonową zmienność ruchu turystycznego i obecność (lub praktyczny brak obecności) ludzi. Nad morzem jeszcze ciągle zima jest martwym sezonem. Dlatego jest okazją do zachwycania motywów kompletnie odmiennych od tego, co z pobytem nad morzem się kojarzy ;-)

środa, 18 stycznia 2012

Zimowy łabędź

W porcie w Ustce nie wszystko w zimie jest martwe. Także zimujące ptaki, szczególnie białe łabędzie są wspaniałym uzupełnieniem niebieskiego nieba i wody. A kiedy lądują na wodzie, pokazują, że w porcie nie wszystko stoi w zimowym bezruchu ;-)

Nikon D700
Zimą nawet morze faluje spokojniej, szczególnie jeśli przy brzegu jest zupa z lodu zmieszanego z wodą. Taką lodową breję fotografowałem na falochronie we Władysławowie. Choć w tamtejszym przypadku nie przeszkadzało to falom rozbijać się o falochron - ale po drugiej stronie muru woda po prostu nieruchomo stała.

wtorek, 17 stycznia 2012

Zimowy port

I oto zimowy, nietypowy dla letnich turystów, motyw uwięzionego w lodzie dzioba rybackiego kutra. Nic dziwnego, skoro kutry kojarzymy w lecie, gdy spacerujemy w powiewach ciepłego wiatru po nadbrzeżu. W zimie porta wygląda inaczej a lud podkreśla tę martwotę. A lód tworzy fajne kombinacje na zatopionych linach cumowniczych.

Nikon D700
W fotografii miło jest dokumentować motywy sprzeczne z typowym trendem - na przykład morze zimą lub góry wczesną wiosną (bo w lecie też jest na nie sezon). W ogóle, wszystko co niesztampowe jest w fotografii interesujące. Dotyczy to zarówno nietypowego planu, ujęcia, motywu - jak i typowych ujęć w nietypowym czasie ;-)

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Zimowy falochron

I tak dotarliśmy, logicznie, do morza. Wczorajsza droga była bowiem gdzieś na Kaszubach i do morza już było kilkadziesiąt kilometrów. Na tym zdjęciu głębia zimnego kolorystycznie granatu kontrastuje z bielą zimnego termicznie śniegu. Na szczęście na zdjęciu jest kolorystyczna dywersja - zielone, żółte i czerwone elementy ożywają cały zimny krajobraz. Na podglądzie zdjęcia są niedostrzegalne, ale na pełnym ekranie te kolorowe akcenty ujawniają swoją rolę ;-)

Nikon D700
Ustka zimną to coś zupełnie innego niż Ustka latem. Przede wszystkim nieziemski spokój - prawie bez gości czy spacerowiczów. Zimny bezruch. Wszystko stonowane i spokojne - ale nie jest martwe, przynajmniej na tym zdjęciu. Co innego w porcie, gdzie stały przymarznięte do lodu kutry ;-)

niedziela, 15 stycznia 2012

Wysowe kiełbaski

W Wysowej Zdroju byłem na Sylwestra 2007/2008. Sam przyjazd do tej miejscowości zawdzięczamy Robertowi Makłowiczowi, którego program kulinarny był realizowany w Wysowej - i zainspirował moją rodzinę do zaplanowania przyjazdu do tej miejscowości, dość liczną grupą, na dwa samochody. Pogoda i mróz dopisały, a Sylwester był organizowany pod zimnym gołym niebem, przy nietypowym zimowym grillu - czego dowód zamieszczam poniżej ;-)

Gorący Sylwester ;-)
Jako ciekawostkę podam, że byliśmy w pobliskiej Słowacji na zakupach. Kupiłem tam zgrzewkę piwa Złoty Bażant (akurat tego, gdyż ono było w zgrzewce, pozostałe puszki były osobno) oraz sylwestrowy zestaw Heinekena - 6 piw i szampana. Ceny, oczywiście, były konkurencyjne do polskich. Problem tylko taki, że kupione piwo okazało się ...bezalkoholowym, czego oczywiście nie sprawdziłem. Nie przyszło by mi do głowy, że w sklepie będzie piwo bez alkoholu... Cóż, zatem przed Sylwestrem nie byliśmy "zaprocentowani" - zatem byliśmy trzeźwi jak mój mały synek ;-) 

Z zimnym ogniem...
Fajerwerki, nawet w tak niewielkiej miejscowości, były ciekawe. Korzystałem wtedy z dość przestarzałego dziś Nikona D200, który nie pracował w tak wysokich czułościach jak dzisiejsze aparaty. Ale mimo tego zdjęcia sztucznych ogni wychodziły czasem bardzo fajnie. Czasem można bowiem uchwycić nie tylko sam fajerwerk ale także pióropusze dymu.

Świecą i dymią :-)
Szampan Heinekena też okazał się chybiony, gdyż było to piwo, ale jedynie rozlane w szampanowej butelce. Pod względem alkoholowym był więc to Sylwester-inaczej ;-) Może dlatego to nie my pokpiliśmy sprawę z jednym fajerwerkiem, który wylądował nieomal na samym grillu :-)

Prawie jak wojna ;-)
Ogółem jednak było bardzo sympatycznie - a jak się okazuje, co teoretycznie każdy wie, choć w praktyce nie każdy w to wierzy - jakość zabawy sylwestrowej nie zależy od ilości wypitego trunku, lecz od ludzi i - jak w naszym przypadku - pięknych okoliczności przyrody ;-)

Fajerwerk prawie jak choinka :-)
Na pewno spędzanie Sylwestra w małej miejscowości niesie ze sobą urok, szczególnie gdy kuchnia gospodarzy była wprost przepyszna, pełna domowych specjałów, włącznie z domowej roboty wędlinami. Próżno by szukać takich specjałów w wielkiej Warszawie. A nawet gdyby je znaleźć w jakiś snobistycznych drogich sklepach - to nigdzie nie znajdzie się takiej życzliwości gospodarzy :-)

Zimowy stok

Pokazywana wczoraj droga prowadziła nad morze ale dzisiejsze zdjęcie jest z tego samego miejsca z którego pochodzi pierwsze zdjęcie mini serii - czyli z Wisły. Tym razem stok górski, przez który przebiega polsko-czeska granica. Widok na stronę polską. I delikatny akcent błękitu w oddali. Tym razem błękit nie pochodzi z nieba, ale z ziemi - mamy błękit dalekiego horyzontu.

Nikon D700
I mamy o wiele więcej śniegu - a więc niedostatek optycznego zimną błękitu nadrabia fizyczne zimno śniegu oraz równie zimnego, "śnieżnego" brudno-niebieskawego nieba. Drzewa na stoku stanowią jego naturalne obramowanie, a całe zdjęcie układa się w cztery poziome pasy - śniegu na pierwszym planie, lasu, niebieskiego horyzontu i ciężkiego zimowego nieba. 

sobota, 14 stycznia 2012

Zimowa droga

Nikon D700
Zima i niebieski akcent nieba - i droga, którą można gdzieś dojechać. Śniegu wciąż jest niewiele, ale więcej niż na wczorajszym zdjęciu ;-) Zdjęcie pochodzi z mojego specjalnego lutowego wyjazdu zdjęciowego nad zimowe morze, gdzie także nie brakowało niebieskich akcentów. Zostało wykonane w tej miejscowości w którym była zrujnowana hala pokazywana przed Sylwestrem.

Pogoda dopisała i dzięki temu kontrast śnieżnego krajobrazu i błękitnego nieba był taki przyjemny. Poza tym słońce doskonale oświetliło cały plan zdjęcia, w przeciwieństwie do wielu zimowych plenerów, w czasie których fotografujemy poszarzałą rzeczywistość ;-)

piątek, 13 stycznia 2012

Zima z niebieskim detalem

Zapowiadają zimę - ma być zimno. I może, w takim klimacie zimna, spadnie wreszcie śnieg. Postanowiłem więc zrobić serię zdjęć w klimacie śnieżnym oraz z niebieską tonacją - bo kolor niebieski jest klasycznym kolorem zimnym. Tak klasycznym, że wykorzystanym w kolorystyce kranów z zimną wodą. Ale na początek mini serii dam zdjęcie bardzo niewinne - z niewielkim niebieskim motywem. 

Nikon D90
To znaczek na beli drewna sfotografowanej w bardzo zimowym (w sezonie oczywiści) miejscu - czyli w Wiśle. Było to jeszcze w czasie gdy w lesie nie było wiele śniegu, potem spadł świeży i wszystko było nim szczenie pokryte. Dlatego te zdjęcie wybrałem jako zdjęcie "rozbiegowe" :-)

czwartek, 12 stycznia 2012

Ogień na cmentarzu

Z ognia na drodze logiczne przejście jest do ognia na cmentarzu. Logika rozumowania jest prosta i porażająca - wypadek drogowy i ofiary śmiertelne. Oczywiście wczorajsze zdjęcie palącego się samochody TVN24 nie było związane z ofiarami śmiertelnymi - więc realność tego rozumowania jest tylko teoretycznie możliwa. Chodziło po prostu o ułożenie zdjęć ognia w jakiejś logicznej kolejności ;-)

Nikon D700
Cmentarz jest oczywiście końcowym elementem mojej mini serii - bo z cmentarza ten, kto tam leży, już nigdzie nie ucieknie. I tym samym nasz logicznie sklecony cykl dobiega do "szczęśliwego" końca - choć z cmentarzem koniec się raczej ze szczęśliwym nigdy nie kojarzy ;-)

środa, 11 stycznia 2012

Ogień na drodze

Ogień na drodze zdarza się wyjątkowo rzadko - i zazwyczaj nie jest to ogień swobodnie się palący, chyba że w czasie pożaru samochodu. I z takim wypadkiem mieliśmy do czynienia w trakcie zajść, które towarzyszyły Marszowi Niepodległości. Trudno tu zresztą mówić o wypadku - a raczej o świadomym podpaleniu, a kto wie czy wręcz o prowokacji. Samochody telewizyjne bowiem raczej same z siebie się nie zapalają.

Nikon D90
Oczywiście pożar w czasie demonstracji jest bardzo widowiskowy - na tyle widowiskowy, że łatwo przesłania samą manifestację. Szczególnie, gdy jakimś mediom nie bardzo zależy na relacji z manifestacji, która sam w sobie była mimo wszystko pokojowa. Sensacja i płomienie są oczywiście bardziej wdzięcznym obiektem relacji, ale sami odbiorcy poniekąd mają zapotrzebowanie na takie historie. Relacja z pokojowej manifestacji jest bowiem z założenia medialnie nudna ;-)

wtorek, 10 stycznia 2012

Ogień w domu

Po ogniu w nieco abstrakcyjnym lesie przechodzimy do najmilszego ognia w domu. Takie prawdziwe domowe ognisko, a bardziej precyzyjnie - kocioł centralnego ogrzewania, fotografowany w fabryce w Pleszewie. Ogień, grzeczny, w solidnych stalowych ramach, ogrzewający. Otwarty wyłącznie dla celów inspekcyjnych, bo kocioł jest wyposażony w ślimakowy podajnik węgla i sam dozuje sobie opał - nie trzeba więc otwierać drzwiczek aby cokolwiek dosypywać, chyba, że na przykład chcemy spalić jakieś papiery :-)

Nikon D200
Ogień to wdzięczny temat do fotografii, bo jest nieprzewidywalny w rozkładzie swoich płomieni i może wyjść zarówno nadspodziewanie dobrze, jak i bardzo słabo. W sumie, z ogniem z Pleszewa związane są tła moich dwóch pozostałych blogów - autorskiego i tostowego. Zresztą, formalnie rzecz biorąc, tło na blogu autorskim związane jest nie tyle z ogniem, co z rozżarzonymi węglami, które zresztą wyglądają ciekawiej przez czarno-ognisty kontrast ;-)

poniedziałek, 9 stycznia 2012

Ogień w lesie

Nikon D90
Dziś otwieram mini cykl zdjęć poświęconych ogniu - zaczynam od ognia w lesie. Pojęcie "w lesie" jest przysłowiowe i oznacza coś w trakcie samego tworzenia, mało zaawansowane, w początkowej fazie. W sam raz nadaje się zatem jako początek mini serii zdjęć o ogniu. Na ogień w lesie natrafić się raczej nie da - w tym przypadku "pożar" lasu był jak najbardziej legalny, a gałęzie były wypalane przez pracownika służby leśnej, usuwającego śmieci po wyrębie drzew i wypalającego je przy leśnej drodze. 

Z odpowiedniej perspektywy można by się jednak pokusić o ujęcia, które mogłyby być uznane za zdjęcie prawdziwego pożaru. To zdjęcie raczej się do tego nie nadaje, gdyż widać stos z gałęzi, który w naturalny sposób się przecież nie ułożył. A skoro jest ułożony sztucznie, to zapewne i ogień jest specjalnie podłożony :-)

niedziela, 8 stycznia 2012

Bemowskie fajerwerki

Fajerwerki na osiedlu :-)
W tym roku nie udało mi się zaplanować sylwestra więc go sobie spokojnie przespałem - i tak bowiem na Bemowie już sobie zaliczyłem focenie sylwestrowych fajerwerków rok wcześniej. Miałem co prawda chęć pójść na plac Zamkowy w tym roku - ale w końcu uległem pokusie zwykłego zostawienia wszystkiego i pójścia po prostu do łóżka, miałem bowiem męczące ostatnie dni i potrzebowałem wypoczynku. W końcu jedyna różnica zmiany daty jest taka, że 31-12-2011 zamienia się na 01-01-2012. Kalendarz się przekręca do początku, ale dzień jest taki sam jak każdy inny - i tylko ludzka chęć do zabawy, miła zresztą, sprawia, że ten czas się celebruje ;-)


W zeszłym roku maiłem skromną dwuosobową imprezę, albo raczej domowe posiedzenie, natomiast przed północą wybraliśmy się pod Ratusz Bemowski aby porobić zdjęcia sylwestrowych fajerwerków.

Ratuszowe fajerwerki

Nietypowe ujęcie kadru...
Dekoracja świąteczna ratusza jest z roku na rok praktycznie taka sam, zmienia się tylko oczywiście rok w środku zawieszonej na ratuszu świątecznej bombki. Od biedy można by więc zrobić retusz i przestawić cyferkę tak, aby wydawało się, że jest rok 2012 na ratuszu. Choć, z tego co kojarzę, a nie sprawdzę teraz za dnia tak łatwo, na tegorocznym ratuszu jest nieco inna dekoracja - są chyba jakieś dodatkowe elementy. A dodatkowymi elementami w czasie robienia zdjęć fajerwerków może być nietypowa perspektywa lub ujęcie kadru. Ilustruje to zdjęcie obok - dzięki skrzywieniu horyzontu i chwyceniu osi dwóch fajerwerków biegnących prawie po przekątnej zdjęcia mamy w efekcie ciekawą dynamikę.


W sumie z jednego punkty widzenia nie dało się zrobić zbyt wiele różnorodnych zdjęć - pod względem pokazywanego krajobrazu. Jedyne na co można było liczyć, to jedynie odmienność samych sztucznych ogni :-) Te prezentowane na zdjęciu poniżej można określić jako różnorodne. Mamy aż trzy elementy - biały fajerwerk w oddali, rozbłysk sztucznych ogni po lewej oraz pnącą się w górę grupę po prawej.

Fajerwerki różnorodne...
Sztuczne ognie na kolejnym zdjęciu są natomiast bardziej "reprezentacyjne" - nadają się, moim zdaniem, bardziej na "oficjalne" zdjęcie, w sam raz do jakiejś gazety. Ludzie są bowiem przyzwyczajeni do pokazywania sztucznych ogni w możliwie największym rozkwicie, a nie do ukazywania rożnych - nie zawsze w pełni widowiskowych - ujęć.

Fajerwerki "oficjalne" ;-)
Na szczęście nie robiłem zdjęć do takiej czy innej gazety, ale starałem się możliwie obszernie udokumentować chwilę. Zrobiłem około 300 zdjęć i było z czego wybierać, choć - jak wiadomo - w takich warunkach wiele fotografii od razu może być zaliczonych do nieudanych. Warto jednak poświęcić trochę wysiłku, aby potem wybrać te najciekawsze zdjęcia, których nie zawsze uda się zrobić na żądanie :-)

Piękna zima - Warszawa

I na koniec coś z mojego własnego podwórka, aby pokazać, że zima bywa także w Warszawie - a konkretnie w Parku Leśnym Bemowo. Tak naprawdę, ta zima wygląda na zimę w pełni, ale to nieprawda. Zdjęcie pochodzi z marca 2010 i zostało wykonane po ostatnim ataku śniegu, gdy piękna pogoda pozwoliła mi zrobić ponad 300 zdjęć w czasie jednego spaceru. Potem zrobiłem jeszcze podobny zaśnieżony las w innym miejscu, niedaleko Łomianek. 

Nikon D700
Ale po dwóch tygodniach fotografowałem już dosłownie ostatnie resztki śniegu w czasie innego spaceru. W dwa tygodnie zima praktycznie przestała istnieć i całe te białe krajobrazy przeszły w wygląd wczesnowiosenny. W końcu śnieg jest przysłowiowo ulotnym elementem, który się szybko topi i znika w nieco wyższej temperaturze. Śpieszmy więc fotografować, śnieg, bo tak szybko odchodzi :-)

sobota, 7 stycznia 2012

Piękna zima - Wisła

Pobyt w Wiśle był ciekawy pod względem fotograficznym - w tym samym czasie kilku dni zrobiłem bowiem zarówno zdjęcia wiosennego lasu z resztkami śniegu, jak i - dwa dni potem - zdjęcie lasu w pełnej zimowej krasie. Dzięki temu miałem zaliczone dwa rodzaje krajobrazu za jednym pobytem ;-) To zdjęcie przestawia podejście do lasu, jeszcze w terenie zabudowanym, gdy śnieg spada z gałęzi drzew i rozpraszając się tworzy niejako mgiełkę.

Nikon D90
A pomyśleć, że kilka dni wcześniej fotografowałem w tym lesie palenie gałęzi ściętych drzew przez pracownika leśnego. Taka prawie przysłowiowa różnica - woda (śnieg) i ogień w jednym lesie. I dobrze bo dzięki temu mam dwa w jednym ;-) Takie niespodziewane bonusy nie zawsze się zdarzają, dlatego trzeba z nich chętnie korzystać, gdy tylko mają miejsce :-)

piątek, 6 stycznia 2012

Piękna zima - na trasie

Jazda do Gdańska krajową siódemką może być też powodem zrobienia ładnych ujęć krajobrazów nie do końca głównej drogi. Szczególnie, gdy jedzie się na wyjazd fotograficzny, właśnie po to aby robić zdjęcia. Wtedy można zjechać z głównej drogi i podziwiać krajobrazy mało znane z Warszawy - bo nawet gdy w Warszawie też jest pełno śniegu, to jest on praktycznie czarny ;-)

Nikon D90
A na dojazdowych drogach do wsi i niewielkich miejscowości śnieg jest biały. Jeśli do tego niebo jest piękne i niebieskie - to zdjęcia wypadają naprawdę ciekawie i kolorystycznie bardzo czysto. Ta dziewicza czystość śniegu jest elementem, którego w Warszawie, przynajmniej na drogach, brakuje. Nawet osiedlowe uliczki mają śnieg brunatny lub szary. Dlatego zawsze podziwiam śnieg na wiejskich drogach, choć mam świadomość, że dla tamtejszych kierowców może się kojarzyć z horrorem jazdy po słabo odśnieżanych trasach...

czwartek, 5 stycznia 2012

Piękna zima - Władysławowo

Urok wyjazdów fotograficznych polega na tym, że nie muszą być one z prądem ludzkiej aktywności, ale czasem właśnie pod prąd. Tak się dzieje, gdy w zimie jedziemy nad morze, a nie w oblegane przez wszystkich góry. I można zobaczyć kompletnie zakryte śniegiem miejsca, doskonale znane z ciepłych letnich miesięcy. To zdjęcie przedstawia "unijny" falochron z porcie rybackim we Władysławowie

Nikon D700
Detale w czasie zimy prezentują się lepiej. Wszelkie kolorowe barierki lub napisy, które w lecie zostałyby niezauważone, w zimie nabierają innego charakteru. Pokrywa śnieżna wygasza bowiem zbyt hałaśliwy kolorystyczne krajobraz, szczególnie łąk i pól, co pozwala skupić się optycznie nad istotą krajobrazu, w jego najbardziej "abstrakcyjnej" postaci. Dlatego lubię zdjęcia zimowe ;-)

środa, 4 stycznia 2012

Piękna zima - Korbielów

W Korbielowie zima dopisała i nie dopisała zarazem. W czasie pierwszego weekendu zrobiłem zdjęcia ośnieżonego krajobrazu. Zimowy krajobraz i nie zamarznięty potok zaciekawił mnie bardzo - bo żywa woda lepiej urozmaica krajobraz ;-) Gdy przyjeżdżałem do hotelu po tygodniu pracy, na ostatni weekend, wjechałem bardzo łatwo pod górę - bo były już prawie roztopy. Jednak w ciągu nocy spadło tyle śniegu, że musiałem, dosłownie, odkopywać samochód łopatą

Nikon D200
Wyjeżdżałem z hotelu w bardzo asekurancki sposób, z zapakowanym samochodem, tak aby się nie zatrzymywać na hotelowej drodze - bo kto wie czy uda się potem ruszyć. Moją rodzinę, która poszła drogą hotelową w dól do miasta na ostatni spacer, miałem odebrać przy wjeździe na główną drogę. Z górki można jechać nawet po sporym śniegu, gorzej gdybym dopiero wtedy do hotelu przyjeżdżał ;-) W sumie zjechałem łatwo, a na dole w Korbielowie droga była już odśnieżona. Oczywiście w drodze do Warszawy śnieżne krajobrazy znikły. Dojechaliśmy w wiosenne okoliczności przyrody :-)

wtorek, 3 stycznia 2012

Piękna zima - Warszawa

Zima, jak widać, odmówiła nam posłuszeństwa. Temperatura rzędu 7-10 stopni, więc żaden śnieg, który by spadł, nie utrzyma się. Miałem z takim śniegiem do czynienia gdy byłem poza Warszawą 1 stycznia, ale wyparował jeszcze tej samej nocy. Dlatego, ku pokrzepieniu serc, zamieszczam serię zdjęć zimowych, a dziś prezentuję zdjęcie z zaśnieżonego warszawskiego Fortu Bema :-)

Nikon D200
Perspektywa pięknie "oporęczowanego" mostku zawsze jest wdzięcznym tematem fotograficznym, ale ta "wdzięczność" szczególnie się przejawia w ziemie, gdy śnieg zakrywa teren i jego biel pozwala lepiej ujawnić się poręczom mostowej konstrukcji. Nie pierwszy raz okazuje się, że śnieg wycisza krajobraz - dobrym przykładem było zdjęcie z zaśnieżonej drogi zamieszczone na blogu.