sobota, 31 marca 2012

Koło zamknięte

Złapać oddech, ożywczy powiew powietrza, dar życia i energii do działania... Ale nic z tego, skoro wlot powierza zamknięty. Marzyć o oddechu zawsze można, ale nie zawsze da się go wciągnąć w płuca. Nawet gdy rura ma kształt tak pięknego koła, symbolizującego w wielu kulturach całościowość i cykl czasu. A ty w kółko zamknięte jedynie :-)

Nikon D3X
Jeden z detali w poradzieckiej bazie rakietowej koło Sulejówka - coś tam tym kanałem było tłoczone, ale na razie nie będzie bo wszystko na głucho zamknięte. I nawet gdyby było otwarte, to nie ejst powiedziane, że po "drugiej stronie" działa stosowna aparatura do tłoczenia "ego czegoś". A jak znam żucie - nie działa, bo zapewne co mogłoby być z tej bazy zabrane, to zabrane zostało. Zostały tylko mury i wbudowane w nie konstrukcje. 

piątek, 30 marca 2012

Odpalamy

Podstawa jest, wystarczy tylko dobra rakieta i można odpalać. Trzeba ją ustawić na betonowym kole i przygotować do odpalenia. A potem można ją spokojnie schować w betonowym garażu. Taka szybka w ustawieniu do odpalenia rakieta przeciwlotnicza. Aby nikt nieproszony nie bujał w obłokach. W końcu to my decydujemy o tym, kto ma bujać lub nie :-)

Nikon D3X
Stanowisko do odpalania rakiet SAM z poradzieckiej bazy wojskowej w okolicach Sulejówka, położonej w głuchym lesie. Na górkach były takie betonowe "talerze" do ustawiania ruchomych wyrzutni. A całość była ogrodzona drutem pod napięciem, którego fragmenty się zachowały na obrzeżach bazy. A teraz to już tylko ruina, wykorzystywana co najwyżej do paintballa. 

czwartek, 29 marca 2012

Wyjścia awaryjne

Nowe i stare, odblaskowe i czerwone. Wyjście po radziecku, po sołdacku - i nowoczesna unijna droga ewakuacyjna. Kto chce, może wybierać między historią i nowoczesnością. Możemy wybierać czy jesteśmy "towariszczem". czy też nowoczesnym, XXI-wiecznym turystą. Dla radzieckiego żołnierza niewiele zachowało się dawnych instalacji, nawet toalety są potrzaskane. Dla turysty zachował się po prostu ciekawy bunkier do obejrzenia.

Nikon D3X
Bunkry poradzieckie w Wilkocinie w Lubuskiem pełne są takich podwójnych oznaczeń. Część kompleksu jest dostępna do zwiedzania, część jest zamknięta - w tym fragment zamknięto jako miejsce dla nietoperzy. Pod ziemią znajduje się tam między innymi wielka sala kinowa. Jest co oglądać, tylko dojazd z Warszawy jest bardzo daleki. Na szczęście zrobiłem wystarczającą dokumentację, aby już nie musieć tam wracać.

środa, 28 marca 2012

Elektryczna trakcja parowozowa

Uwaga - wysokie napięcie w sieci elektrycznej. To napis na kotle parowozu. Para w brzuch, koła w ruch, a prąd wysoki stąd :-) Połączenie parowozowej historii z ekologiczną trakcją elektryczną. Na tej samej zasadzie można by na samochodach przyczepiać tabliczki z napisem "Uwaga - wysoki wysiłek koni pociągowych". Tak czy owak - konie w ruch, para w brzuch i pracujemy na lepszą przyszłość :-)

Nikon D700
Detal z parowozu sfotografowanego w Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa na Śląsku w Jaworzynie Śląskiej. Jak zwykle na detale polowałem szczególnie chętnie, co zresztą niedawno było pokazywane na blogu. Tym razem jednak detal dość dziwaczny, bo przecież parowozy kojarzą się z koleją nie wyposażoną w trakcję elektryczną. Na takiej kolei co najwyżej przywkliśĶy widzieć lokomotywy spalinowe z silnikami dieslowskimi, a nie zabytkowe parowozy. 

wtorek, 27 marca 2012

Born this Way

To nie tylko moja ulubiona ostatnio Lady Gaga. To nie tylko mój synek. To także droga, o której można powiedzieć, że jestem Born this Way. Na tym murku jest bowiem Plama. Nie jakaś plama, ale - Plama. Moja Plama. Zrobiona przeze mnie może 30 lat temu. I wciąż Jest. Mimo, że zakryta trochę innym napisem. Pokazałem ją dokładniej w innym poście.

Nikon Coolpix 8400
Born this Way - czyli dziecko i droga, a w tle Plama, która jest łącznikiem do mojej własnej młodości. Warto czasem odbyć taką wycieczkę w czasie. To dodaje nam młodości, jeśli nam takowej brakuje, albo wzmacnia naszą wewnętrzną młodość, jeśli takową mamy :-)

poniedziałek, 26 marca 2012

Dokąd?

Nikon D700
Zaczął się nowy tydzień pracy. I dokąd iść? Do pracy czy do piekła? Takimi schodami można iść wszędzie. Do góry, ku światłu, i na dół ku mękom piekielnym. Ku rozpalonym kotłom gorącej lawy (centralne ogrzewanie czynne jest tam cały rok). Czy nie pomyśleliście o tym, że w piekle są darmowe wypieki? Tam jest tak gorąco, że wszystko rośnie jak na drożdżach. A własna ręka jest jak smakowity szaszłyk ;-) A my odwróceni plecami do tych atrakcji, staramy się wyjść na światło dzienne. Ku życiu i ku wspanialej nowej poniedziałkowej pracy :-) W poniedziałek trzeba mieć wisielczy humor, inaczej się nie da :-) A te zdjęcie przedstawia schody atomowego bunkra dowodzenia w Łomiankach.

niedziela, 25 marca 2012

Na Pęksowym Brzyzku

Rok 2006 i era Nikona D200. Zakopane i początek roztopów (koniec marca). Wybrałem się samotnie na spacer po najstarszym cmentarzu na Pęksowym Brzyzku. Pierwsze wrażenie jest takie, że ten cmentarz jest zaskakująco mały - jak na kogoś kto przywykł do gigantomanii warszawskich Powązek czy Bródna. Można powiedzieć, że cmentarz jest wręcz kieszonkowy...


Pogoda jest deszczowa i drewniane rzeźby na grobach bardzo ładnie się błyszczą w wilgoci. A jest ich na tym cmentarzy bardzo wiele - w końcu drewno to typowy górski budulec. Moje zamiłowanie do uchwycania detali znajduje swoje zaspokojenie. A tych detali jest bardzo wiele. Jedyne co ogranicza, to mniejsza pojemność ówczesnych kart pamięci i mniej zdjęć jakie się dało wtedy robić. Choć z drugiej strony nie szedłem jeszcze wtedy na "łatwiznę" i nie zapisywałem zdjęć w parach RAW + JPG, więc miałem możliwość zrobić więcej zdjęć przy zapisie w samych plikach RAW... Ceną za to było jednak pracochłonne otwieranie RAW-ów na komputerze i brak możliwości szybkiej selekcji nieudanych i nie wartych otwarcia zdjęć.

Grób fundatora cmentarza wyróżniał się świeżością, więc zapewne był niedawno odrestaurowany. Trudno inaczej byłoby zachować w takim stanie drewniany krzyż z roku 1878 :-)


Znanych ludzi na tym malutkim cmentarzu jest wielu - widać jaka była potęga uroku Tatr oraz ich stolicy. Na pewno jednym z najbardziej znanych jest Kornel Makuszyński. Tu również mamy nowoczesną stylizację. Ale równie dobrze może to być oryginał z 1953 roku, bowiem w górach mody na tradycyjne góralskie budownictwo się tak szybko nie zmieniają. Jedyne co przyrosło, to odznaki pozostawione na drewnianej kapliczce grobowca. Niestety,  nie posunąłem się do ich uchwycenia, a zapewne byłoby na czym zaczepić oko. A może obawiałem się o przedwczesne zapełnienie karty pamięci? Już nie wiem ile zdjęć na niej się jednorazowo mieściło. To nie dzisiejsze realia - tysiąc kilkaset fotografii.

Grób Mariusza Zaruskiego nie jest już tak oczywisty dla przeciętnego gościa. Ja czytałem jego książkę o tatrach, z górskiej biblioteki zakochanego w górach mojego ojca. Dlatego kojarzę tego żeglarza i taternika. Dla innych pozostanie on jakimś tajemniczym generałem. A tymczasem jest to też jedna z wielkich postaci polskiego przedwojennego harcerstwa, twórca harcerskiego żeglarstwa i autor powiedzenia, że  "w twardym trudzie żeglarskim hartują się charaktery". A z jego książki chyba najbardziej utkwił w mojej pamięci rudział poświęcony myślom człowieka spadającego z dachu - w którym opisywał, szczęśliwie zakończony, upadek w przepaść i przeżycia jakie wtedy miał :-)

Sam cmentarz jest otwarty wykonaną w góralskim stylu bramą, która od razu daje przedsmak jego regionalnej piękności. Grobowce są też przeważnie stylowe. Dlatego kompletnie mnie zaskoczyły "warszawskie" (w sensie kojarzenia się z warszawskimi Powązkami) zdobienia kamienne na grobach. takich motywów faktycznie spodziewałbym się na Powązkach, a nie w cieniu Tatr. To pokazuje, że na początki XX wieku w Tatrach przenikała się tradycyjna kultura budowlana z tradycją góralską. Dlatego szacowny rektor i i ksiądz Mackowski uhonorowany został nagrobkiem w stylu bardziej uniwersalnym i przez to bardziej klasycznie poważnym.

Ale nie brakuje na tym cmentarzu także grobów nie tylko całkiem świeżych, lecz także bardzo tragicznych - ale i bardzo podniosłych - w swojej wymowie. Tak jak ten podwójny grobowiec dwóch tatrzańskich ratowników, którzy zginęli w lawinie podczas akcji ratunkowej w dniu 30 grudnia 2001 roku. Smutny to musiał być Sylwester, szczególnie, że życie było przed nimi - mieli po 25 i 29 lat. Ale zginęli niosąc pomoc innym - i to jest optymistyczne. Dlatego nie wahałem się ani chwili, aby  ich zapisać w mojej pamięci, a teraz pokazać na blogu. 


Pogoda też smutna i żegnam ten urokliwy cmentarz w deszczu i roztapiającym się powoli śniegu. To mały cmentarzyk - ale wielki pomnik miłości do gór i do ludzi, jakiego próżno by szukać w niejednej grobowej metropolii. A także wielki kawał barwnej, góralskiej lub związanej z Tatrami historii :-)

Bez celu

Nikon D700
Cel ledwo trafiony to cel chybiony. A tak ledwo trafiony jest Francuz - czyli sylwetka na strzelniczej tarczy, albo raczej strzelniczym papierku. No faktycznie - kilka kulek dostał, ale jeszcze żyje i celuje do nas. To taka metafora nieudanego życia, bez celu. Albo z celem papierowym, udawanym, na silę zawieszonym przed oczami, jak marchewka. Może to być też, w lżejszej postaci, metafora nieudanego weekendu, także spędzonego bez celu - i dlatego dałem te zdjęcie dziś. Aby zrobić na złość tym, którzy podejrzewają, że weekend im się nie udał. Przynajmniej jednak udała się pogoda weekendowa ;-) Zdjęcie pochodzi z bunkra dowodzenia pod Łomiankami, z budynku sąsiadującej z bunkrem "szkoły".

sobota, 24 marca 2012

Gorzki kielich

Nikon D90
Nie jest niczyja wina, że trzyma w ręce kieliszek wina. Wina czerwonego jak krew - i nie wiemy już jak słodkiego. Więc napiszę, że gorzkiego. Bo trzyma go nad kuchnią, a kuchnia to ogień, zaś ogień to męki piekielne. Piekło jest gorzkie i wino w kielichu też jest gorzkie. Gorycz fałszywych wyborów, gorycz zawiedzionych nadziei a także gorycz błędnych życiowych dróg. Nie pozostaje nic innego, jak wino wypić. Aby się zrobiło bardziej słodko - bo wino ma tę właściwość, że nawet jeśli jest gorzkie, to miło uderza do głowy ;-) Jak widać nawet impreza domowa u kogoś jest znakomitą okazją do poćwiczenia zdjęć detali. W końcu nigdy nie wiadomo na jak udanie takie zdjęcia wyjdą ;-)

piątek, 23 marca 2012

R2D2 - it's you!

Ar tu di tu - it's you! Tak złoty robot C3PO (niezapomniany głos Anthony Danielsa) powitał swego astrorobotycznego pękatego przyjaciela gdy znalazł się w pojeździe Jawów na Tatooine. Stare to czasy gdy IV cześć Gwiezdnych Wojen była kultowym doznaniem mojego pokolenia. Dziś już nie ta technika filmowania, ale i sam Lucas podniósł znacząco poprzeczkę w pierwszej trylogii Star Wars. Na szczęście legenda pozostała niezmienna. 

Nikon D700
Czasem skojarzenia z czymś znanym budzą się niespodziewanie gdy robimy, lub oglądamy już zrobione zdjęcie. Na planie zdjęciowym nie ma bowiem często możliwości głębszej refleksji nad symboliką uchwycanych ujęć - taką "filozofię" dorabia się wygodnie przy kawie i komputerze. No to dorabiam ją - a tu napis prawie wygląda ja R2D2 ;-)

czwartek, 22 marca 2012

Nadzieje umierają pod prądem

Wiatraki baczność! W szeregu zbiórka! Kręcimy, kręcimy się i kablujemy. Potrzeba wiele pracy, aby oświetlić smutny świat o zachodzie słońca i w czasie nadchodzącej nocy. Wiatr dziejów omiata pióra wiatraków i napędza je do pracowitej pracy - a Nadzieje Dnia niech nie umierają w nocy bez światła! Wielki Kablowy Słup dowodzi w tym miejscu - bo symbolizuje Przepływ Ożywczego Prądu :-)

Nikon D700
Chyba najbardziej znana farma wiatrakowa znajduje się w okolicach Władysławowa i Pucka, a ja czasem robiłem zdjęcia tamtejszych wiatraków. Niestety, jak dotąd nie pojechałem nigdy specjalnie na zdjęcia - to znaczy nie uchwycałem wiatraków z bliska. Ale może kiedyś wiatr historii przywieje i mnie to te miejsce ;-)

środa, 21 marca 2012

Trzy życzenia puszki

Nikon D700
Złapałem na haczyk puszkę. A ona miała trzy życzenia. Po pierwsze - aby została zdjęta. Po drugie - aby została otwarta. Po trzecie - aby została wypita. Ale jak tu otworzyć już otwartą puszkę, a tym bardziej ją wypić, gdy hiena, która ją powiesiła, już zadowoliła się jej zawartością? Oto dylemat Sprawiedliwego, który nie może zadośćuczynić życzeniom Puszki. I na nic nie zda tu się fakt, że to jest Tyskie - pełny smak, pełna satysfakcja. Skoro nie mogą byś spełnione życzenia. Pomijam już trywialny fakty, że życzenia powinna spełniać złota rybka, ale nie zawsze taka się na haczyk złapie :-) Ta puszka złapała się na element zbrojenia w atomowym bunkrze dowodzenia, który jest pod Łomiankami :-)

wtorek, 20 marca 2012

Latający kurczak

Jesteś głodny? Poluj na latającego kurczaka. Dziś kolejne zdjęcie ze zwariowanego cyklu symbolicznych. Głodny, wygłodzony potwór i sympatyczne latające udko z kurczaka. A może z indyka? A potwór patrzy i marzy mu się obiad. Albo śniadanie. Ale na razie siedzi głodny. I dlatego jest taki smutny :-)

Nikon D3X
Graffiti jest ogólnie bardzo ciekawą sztuką, ale niektóre jego wytwory są naprawdę godne uwagi - tak jak ten malunek na ścianie garażu atomowego bunkra dowodzenia koło Łomianek. I tak nie jest to mój zadecydowany faworyt - jest tam jeszcze bardziej odjechane graffiti, które też pokażę kiedyś na tym blogu, ale tę kreację oceniłbym jako drugą w kolejności najlepszych ;-)

poniedziałek, 19 marca 2012

Zgliszcz żar

Tydzień temu zamieściłem zdjęcie kotła starego parowozu - więc dziś uzupełnię zdjęciem tlącego się węgla z innego paleniska, z testowanego pieca CO. Te zdjęcie sąsiaduje ze zdjęciem, które posłużyło za tapetę tła dla mojego bloga. Skoro kontynuuję symboliczną serię, to dzisiejsze zdjęcie symbolizuje zarówno "zgliszcza" po utraconym weekendzie, jak i nową nadzieję do pracy i działania w zaczynającym się tygodniu - bo coś się tam tli i bucha gorącem :-)

Nikon D200
Można powiedzieć, że jest to poniekąd skorupa, na którą porucznik Wysocki plwał aby zstąpić do głębi. Plwajmy więc na poniedziałek, którego większość z nas zapewne nie lubi, i zstąpmy do głębi ;-) A może to będzie szczęśliwy tydzień? W końcu dopiero się zaczyna ;-)

niedziela, 18 marca 2012

Zima na Forcie Bema (2)

I ponownie Fort Bema, i też zdjęcia robione Nikonem D200. Tyle, że słonce wydaje się trochę ostrzejsze i bardziej słoneczne, bo też stoi nieco wyżej na niebie i bliżej już do wiosny. Zdjęcia prawie idealnie o czasie, bo pochodzą z 12 marca. Śnieg, jak widać, jednak bardzo dopisuje. W tej zimowej przestrzeni wózek z dzieckiem wygląda prawie jak na jakiejś dalekiej Syberii. Za jakie dwa tygodnie "Syberia" zniknie jednak i ustąpi miejsca wczesnej wiośnie. W tym roku ocieplenie jest zdecydowanie wcześniejsze, bo już na początku marca znikły wszystkie nizinne śniegi. Ale też w tym roku nie było kogo wozić wózkiem - te czasy już nie wrócą i trochę ich szkoda. W końcu byłem wtedy trochę młodszy ;-)

Przestrzenie fortu pokryte śniegiem sprawiają wrażenie bardziej rozległych - może dlatego, że śnieg wygasza "zbędne" szczegóły i pozwala oku szybko prześlizgiwać się po krajobrazie, co może dać uczucie wielkiej przestrzeni. 


Zamiast wózka można było wziąć sanki. Miejsca do zjeżdżania jest dosyć, ale niestety nie miałem wtedy małych i poręcznych sanek, które by się nadawały jako wyposażenie przewożone na dolnym koszyczku w wózku. Może to i lepiej, bo dziecko wtedy było stanowczo za małe aby sobie samemu komfortowo radzić z wchodzeniem pod zaśnieżoną górkę z saneczkami. Kilka lat później moglem się spokojnie przyglądać jak samo wchodzi i zjeżdża, jedynie przywoziłem je sankami na miejsce. Wtedy jeszcze nie byłoby takiego luksusu - i musiałbym sam biegać z sankami pod górę.



Na dole otwiera się teren fortu. Na tle niebieskiego nieba i białego śniegu ceglana ściana prezentuje się jako miły, ożywiający krajobraz element. 


I w tym miejscu nie mogło zabraknąć wózka, którym jeździłem po całym forcie. Z tego punktu widzenia drzewa porastające teren fortu dają wrażenie bliższej perspektywy. 


Jednak środek fortu jest ich pozbawiony i z oddali całość wydaje się dość daleka, położona na dużej pustej przestrzeni. 


Nawet jeśli byłem bliżej tego muru, mogłem osiągnąć wrażenie dużej pustej przestrzeni poprzez pionowy kadr i ustawienie wózka na pierwszym planie. Przy okazji widać jak zachowuje się młody pasażer - po prostu spokojnie sobie śpi. Nie wiem ile czasu był przytomny w trakcie tej wędrówki, ale świeże zimowe powietrze i ciepłe opatulenie mogły na niego podziałać usypiająco. A słońce naprawdę dopisało, co widać po oświetleniu wózka i całego obiektu w tle. Wygodne koła wózka pozwalały swobodnie poruszać się wózkiem o każdej porze roku :-) Podobnie zresztą jak powrót do domu, gdy się trzymało za wygodne i pokryte ciepłą pianką rączki wózka.

A powrót do domu odbywał się poprzez jeden z dwóch mostów drewnianych, prowadzących przez fosę fortu - chyba, że byłby wyjątkowo realizowany przez szyję fortu, gdzie był zrobiony nasyp zamiast mostu, ale stamtąd do domu było akurat najdalej :-)

Nadzieja gaśnie

Skoro wczoraj symboliczny rozkwit nadziei, to dziś jej zgaśnięcie, choć nie śmierć. Poza tym weekend się kończy i jutro już nieciekawy poniedziałek. Dlatego wybrałem parę przygaszonych liści i o przygaszonej porze dnia. Jedynie promienie, które je rozświetlają, dają ciepło i pewien optymizm na przyszłość ;-)

Nikon D3X
Widoki leśne szybko się nudzą, dlatego poluję na detale - a liście są wdzięcznymi detalami, szczególnie gdy mogą być  w jakiś posiļ oświetlone, lub podświetlone, światłem słonecznym. Dlatego w lesie bardziej zwracam uwagę na detale, niż na widoki krajobrazu, szczególnie gdy odwiedzam dany las po raz kolejny i jego krajobrazy znam na pamięć :-)

sobota, 17 marca 2012

Nadzieja rozkwita

Rozkwitająca nadzieja - wiosenne kwiatu oraz zielone listki, coś ku pokrzepieniu marcowych serc. Kontynuujemy nasz symboliczny tydzień, pełen symbolicznych zdjęć. Pogoda jeszcze nie jest zbyt łaskawa i zapowiada się jedynie kilka stopni, a na ziemi bagno tam gdzie ziemia nasiąkła od roztopów. Ale zdjęcie można przecież zamieścić znacznie bardziej optymistyczne ;-)

Nikon D3X
Wiosna i kwiaty to stary i oklepany motyw. Dlatego warto polować na jakieś ciekawsze detale, niż uwieczniać hurtem cale kwitnące drzewa - chyba, że tych drzew w kadrze jest naprawdę dużo - bo wtedy uwieczniamy cały sad. W Warszawie nie brak miejsc, nawet między blokami, gdzie takie drzewa się zachowały - a chyba sztandarowym, i utrwalonym w nazewnictwie przykładem są Sady Żoliborskie :-)

piątek, 16 marca 2012

Szalona jazda

Dziś metafora szalonej jazdy, choć raczej należałoby ją nazwać szalonym pływaniem. Ale łatwiej uchwycić dynamicznie przechyloną na falo łódź, niż równie dynamicznie chylącą się na zakręcie ciężarówkę ;-) A mnie chodziło o ukazanie dynamiki oraz - w przenośni - szaleństwa (rozumianego jako spontaniczność).  Dlatego spodobał mi się na tym zdjęciu "szaleńczo" przekrzywiony horyzont.

Nikon D700
Oczywiście jego przekrzywienie nie było zamierzone, ale stało się dziełem przypadku, szybkiego wykonywania zdjęć płynącego pontonu z pokładu statku odbywającego rejs niedaleko portu w Helu. Ale, jak widać, czasem taki błąd techniczny wychodzi zdjęciu na dobre. Z reguły poprzez to że wprowadza dodatkową dynamikę lub efekt kojarzony z niechlujnym przesunięciem kadru - może to symbolizować niepokój, panikę, zawalenie się, katastrofę i tym podobne. 

czwartek, 15 marca 2012

Zakręcony początek

Dziś w cyklu symbolicznego tygodnia przedstawiam zdjęcie bardzo przeładowane symboliką. Nazwałem je "zakręconym początkiem" bo występują w nim aż cztery elementy symboliczne, ma które zwróciłem uwagę. Zakręcenie jest symbolizowane przez wirnik śmigłowca, który też symbolizuje szybki ruch, zmiany. Śmigłowiec mija zielone światło falochronu, które oczywiście kojarzy się z "zielonym światłem" jako symbolem swobody zaczynania czegoś. A w tle wyłania się żaglowiec, co jest symbolem nabierania wiatru w żagle i początku rejsu...

Nikon D3X
To wszystko jest uchwyconym przez teleobiektyw (ogniskowa 220 mm) detalem zlotu żaglowców w Gdyni - w roku 2009. Ściślej jest to parada żaglowców po zakończeniu zlotu, a zza falochrony wylania się - o ile dobrze kojarzę - chyba duński żaglowiec. Paradę zamykał oczywiście chyba najlepiej rozpoznawalny żaglowiec świata, "Alexander von Humboldt", którego zdjęcie już wcześniej zamieściłem na blogu.

środa, 14 marca 2012

Żmudnie i pod górkę

Nikon Coolpix 8400
Dziś w cyklu symbolicznego tygodnia prezentuję zdjęcie, które można by nazwać "żmudnie i pod górkę". Zdjęcie zostało wykonane w maju 2006 roku dyżurnym aparatem kompaktowym poprzedniej generacji w ruinach starej kotłowni lub fabryki na Bemowie - obecnie już zburzonych. Gdybym wiedział, że obiekt będzie zburzony, to bym przyszedł tam z Nikonem D200 aby zrobić bardziej dokładną dokumentację. A tak mam tylko garść zdjęć z dziecięcego spaceru z wózkiem - sam wózek też wnosiłem na teren obiektu, co widać w tym poście :-) 

wtorek, 13 marca 2012

Rozpalone nadzieje

Nikon D200
W cyklu fotografii rozumianych symbolicznie przedstawiam dziś rozpalone nadzieje. A bardziej przyziemnie, palenisko zasilanego ślimakowym podajnikiem kotła testowane w pleszewskiej fabryce. Rok 2006 i Nikon D200. Popiół z paleniska nagromadził się do tego stopnia, że wiatr rozwiewa go na ziemię, sypiąc także iskry. Po prawej stronie widoczny jest kanał transportowy, w którym podajnik ślimakowy cierpliwi tłoczy opał do pieca. To pozwala używać kotły bezobsługowo - człowiek nie musi dorzucać do kotła opału, uzupełnia się jedynie od czasu do czasu pojemnik. Ciekawostką jest, że to właśnie z tej serii zdjęć, i zapewne z tego właśnie paleniska, pochodzi także tapeta tła do mojego bloga

poniedziałek, 12 marca 2012

Para w ruch

Ażeby godnie rozpocząć tydzień pracy i jednocześnie kontynuować linię symboliczną z ostatnich dni, postanowiłem puścić parę do kotła. Tyle, że ten kocioł jest nieczynny i jedynie wystawiony na pokaz w Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej. Sporo tam stało tych parowozów a ja nie próżnowałem z aparatem tak skutecznie, że wyczerpałem na mrozie prawie całą baterię.

Nikon D700
W niskich temperaturach pokojowe wskazania stanu baterii aparatu mogą nie do końca być wiarygodne. Na całodzienne wycieczki zawsze lepiej jest dla pewności wszystko załadować do pełna. A w tej sytuacji musiałem robić zdjęcia w Muzeum Dawnego Kupiectwa w Świdnicy na resztkach energii - szczęśliwie starczyło na  wiele zdjęć, pewnie także dlatego że w cieplejszym wnętrzu muzeum bateria nieco odżyła. 

niedziela, 11 marca 2012

Zima na Forcie Bema

Zima 2006 na Forcie Bema, także z nieodłącznym wózkiem dla urozmaicenia krajobrazu. Zupełnie inaczej wygląda bowiem kładka prowadząca przez fosę fortu i sfotografowana sama dla siebie, a zupełnie inaczej przedstawia się z wózkiem dziecięcym na pierwszym planie.  Układ cieni przypomina jakąś drogę na moście, a wózek wygląda jak samochód na tej drodze. Nawet jest analogia do baku paliwa, bo na dole w koszyku spoczywa sobie  dziesięciolitrowy kanister, umieszczony tam w celu zatankowania w czasie drogi powrotnej wody oligoceńskiej  - przyjemne z połączone z praktycznym i pożytecznym ;-)




Zima to nie tylko biel śniegu - tak samo fajnie wygląda biel pnia brzozy na tle niebieskiego nieba. To są pierwsze sesje fotograficzne robione nowo zakupionym Nikonem D200, być może nawet przed zakupem kompaktowego aparatu podręcznego - choć ówczesna poręczność wymagała kupienia mikro torby fotograficznej na ten "podręczny" aparat. A zima i pogoda dopisały do zdjęć, więc nie wahałem się zabrać stosunkowo ciężkiej lustrzanki na spacer. Spacer z wózkiem jest o tyle komfortowy, że można całkiem legalnie przechadzać się bez celu albo stać w miejscu - a i tak wykonuje się Bardzo Ważną Misję :-)



Fort Bema zachował się bardzo dobrze, kiedyś był na terenie wojskowym, a kilka lat wcześniej wycięto porastające fort drzewa i zrobiono przestrzeń dla oka. Przy okazji zlikwidowano też cygańską knajpę ulokowaną w forcie. Być może kiedyś wymyślą jakieś sensowne zastosowanie dla tych budowli, bo szkoda aby niszczały.


Fosa fortu została także uporządkowana i oczyszczona, jest teraz lepszy widok.  Co ciekawe, drzewa na forcie zostały ponumerowane i mają przybite tabliczki z numerami. Ciekaw jestem jak wygląda dokumentacja tego drzewostanu. Pobudowano też nowe ścieżki, a jednocześnie zatarciu uległy dawniejsze trasy, położone powyżej wyłożonej kostką. Tylko stojące tam ławki przypominają o nieco innym przebiegu dawniejszej drogi. A z punktu widzenia fosy fortu można uchwycić ciekawe ujęcia wózka, takie jak to z "walącym się" na niego drzewem. W zimie to ujęcie jest wyraźniejsze, bo śnieg wycisza plan zdjęcia i nie rozprasza tak uwagi jak trawa.

A te zdjęcie pochodzi z wału fortu, tutaj w następnym roku uszkodziłem inny wózek, składaną spacerówkę, podczas szybkiego zjazdu z górki na pazurki - rozwaliłem jedną z blokad obracania się przednich kół. W zimie się tak ostro nie zjeżdża, chyba, że na sankach - ale na nich nie ma się specjalnie co zepsuć w czasie zjazdu :-)


Nowa nadzieja

Równie dobrze można by dać zdjęcie z czwartej części Gwiezdnych Wojen, o tym samym tytule. Ale wybrałem różę, która ma szansę się otworzyć w piękny kwiat. Bo motyw naturalny bardziej do mnie przemawia w temacie nadziei niż statki kosmiczne. I to pomimo tego, że na gwiezdnych Wojnach się wychowałem i dzięki ich czwartej części właśnie zacząłem pisać :-)

Nikon D200
Był też inny motyw - w dzisiejszym reportażu straszę jeszcze zimą, więc najpierw chciałem dać jakiś przebłysk cieplejszej pory roku. Słońce już dopisuje, ale przydałoby się aby temperatura okazał a się bardziej adekwatna. A resztki lodu jeszcze gdzieniegdzie się trzymają :-)

sobota, 10 marca 2012

Światełko w tunelu

Kontynuując linię zdjęć symbolicznych przedstawiam dziś dosłowne - i oczywiście przenośne - światełko w tunelu. Zdjęcie pochodzi z kopalni soli w Bochni. Tunel nie jest betonowy, jak we wczorajszym bunkrze, lecz bardziej przyjazny z kształtu i materiału (drewno). I mimo, że jest ciemniejszy niż korytarz w bunkrze, to jakoś wydaje się bardziej optymistyczny

Nikon D3X
Jest to zapewne zasługa świateł, które są umieszczone także w oddali i pokazują, że droga tym tunelem nie kończy się na betonowej ścianie, jak to było na wczorajszym zdjęciu. Tunel jest wyciemniony i droga nim prowadzi w nieznane - ale przynajmniej gdzieś prowadzi. I to pozwala mieć nadzieję, którą owo tytułowe światełko w tunelu formalnie potwierdza.  

piątek, 9 marca 2012

Pesymizm i nadzieja

Nikon D700
Dziś wybrałem zdjęcie, które symbolicznie odnosi się do pewnych wydarzeń, o których się wczoraj dowiedziałem. Nie zdradzę oczywiście szczegółów, ale postaram się odtworzyć nastrój. Zimno, nieprzyjaźnie, szorstko - z opcją wydostania się z matni, ale po zardzewiałej drabinie i z niepewnością co do tego czy właz na górze działa. A do tego cała droga usłana przeszkodami. Na zdjęciu miał być pesymizm i matnia - ale też ślad nadziei w drabinie, która może prowadzić do pomyślnego i szczęśliwego wyjścia. Motyw ten pochodzi z opuszczonego rządowego bunkra dowodzenia koło Łomianek. Miejsce to faktycznie nadaje się na takie pesymistyczne metafory - takie już są surowe bunkry :-)

czwartek, 8 marca 2012

Dzień Kobiet

Nikon D700
Na Dzień Kobiet wybrałem nietypowy detal uchwycony w jednym z pokojów zamku w Baranowie Sandomierskim. Wiem, że na pewno będzie odbierany kontrowersyjnie, tak jak samo święto, które niektórym może się kojarzyć z komunistyczną laurką i obowiązkowym tulipanem. A tu mamy kobietę jako - co prawda nie podnóżek, ale "podręczek" ;-) Można jednak zawsze sięgnąć po argument kulturowy - że jest to tylko nawiązanie do cywilizacji antycznej, której obce były wszelkie święta tego rodzaju :-) Lepsze to chyba jednak od pokazywania jakiś przesłodzonych i nudnych kwiatów. Starajmy się uchwycać to, co nietypowe, a nie to, co w typowy i oczywisty sposób kojarzy się z jakimś tematem :-)

środa, 7 marca 2012

Przed Dniem Kobiet

Postanowiłem wybrać jakieś zdjęcie symbolicznie nawiązujące do Dnia Kobiet, a jednocześnie zaczepne w swojej wymowie. I znalazłem je w prawdziwej kopalni gotowych pomysłów (takich jak krany z wodą lub lodziarnia) - czyli licheńskim sanktuarium. Nie raz się mówi o związku z kobietą jako o ofierze i nie raz się mówi o tym, że ktoś niesie swój krzyż. Zatem ofiary składamy tylko pod krzyżem. Żadnych skoków w bok ;-)

Nikon D200
Smaczku zdjęciu dodaje jeszcze widoczna w tle Jaskinia Zdrady. Licheńska golgota pełna jest takich smaczków, a chyba najbardziej tkwiącym w moje pamięci jest wielka tablica z informacją o tym, że ostatni wychodzący z kaplicy gasi światło. Nie jest to jednak jedyna ciekawa tabliczka. Na położonym wysoko tarasie widokowym jest informacja o tym, że w gorące dni jest duszno. Niby oczywiste, ale biorąc pod uwagę, że wjeżdżają tam starsi ludzie, którzy może nie do końca potrafią to przewidzieć, taki napis ma jednak sens :-)

wtorek, 6 marca 2012

Kształty różne

Nikon D90
Na sam koniec mini serii o kształtach pokazuję zdjęcie z tej samej wycieczki w lesie w Górach Stołowych,  w czasie której ująłem wczorajszy krążek. Tym razem pokazuję coś łatwiejszego do odkrycia, wyraźniejszego i bardziej fotogenicznego, czyli znaki szlaków turystycznych namalowane na drzewie. Dla zwykłego fotografa to może być co najwyżej dodatek do jakiegoś zdjęcia pamiątkowego. Ja nie miałem możliwości aby takie zdjęcie robić, gdyż w czasie tej wycieczki bylem sam. Ale nawet gdybym był tam z kimś, to nie umieszczałbym go na co drugim kadrze :-) W tym przypadku znaki szlaków były całkiem ciekawe, bo na zdjęciu zmieściły się aż trzy kolory szlaków, ale cykałem także pojedyncze malunki, o wiele skromniej wyglądające. 

poniedziałek, 5 marca 2012

Kształt - koło

A te kółko pochodzi z bardzo od Warszawy oddalonego miejsca, z lasu w Górach Stołowych. Pewnego razu wyjechałem na spotkanie z kimś w Opolu, ale nagle okazało się, że mam dużo wolnego czasu i nie mam jak go zagospodarować. Pojechałem więc do Szczelińca Wielkiego, a gdy wycieczka na Szczeliniec nie zużyła mojego czasu, ruszyłem w objazd okolicy i poszedłem na trzygodzinny spacer po górskim lesie. Nikt by nie przypuszczał, że ten pomiarowy krążek może pochodzić właśnie z takiej wycieczki ;-)

Nikon D90
I jest to koronna ilustracja twierdzenia, że jeśli ma się zamiłowanie do fotografii, trzeba patrzeć pod nogi także w lesie który sam z siebie jest ciekawy do fotografowania - obfituje bowiem w skalne figury. Mogą się jednak trafić i takie, całkiem dosłownie przyziemne detale, które też można uchwycić. Znaki pomiarowe pamiętam na samym Szczelińcu, ale obecnie są one ustawione poza granicą barierek. Jednak co innego spory betonowy znak na szczycie góry, a co innego plastikowe kółko w lesie ;-)

niedziela, 4 marca 2012

Zima nieco inaczej

Pseudo zima pod kołami wózka
Styczeń 2007 roku. Era poprzedniej generacji kompaktu podręcznego - i nieco inna zima. Bez śniegu, niczym jesień albo wczesna wiosna. A ja na spacerze z wózkiem w parku leśnym na Bemowie. A wózek to już inna perspektywa fotografowania - i to w najbardziej dosłownym tego słowa znaczeniu. Kola wózka potrafią bowiem bardzo ładnie budować przestrzeń na zdjęciu, które w innych warunkach byłoby płaskie i smutne. Perspektywa kół wózka prowadzi zaś w głąb zdjęcia, jak na przykładzie obok. Poza tym wózek może także ożywiać inne zdjęcia. Sam las w warunkach takiej "zimy" jest szary i jednostajnie nudny. 

Moje ulubione polowanie na detale daje także w tak "smutnym" lesie pewne wyniki. Udaje się czasem znaleźć jakieś ciekawsze małe obiekty do sfotografowania. I to ożywia choć trochę przegląd jednostajnych krajobrazów. A w przypadku ptaków zapewne może także je odżywiać ;-)

Ożywczy detal...
Liście - niezawodne detale...
Liście są zawsze elementem dobrym do fotografowania. Mogą być zarówno wysuszone jak na zdjęciu obok, jak i zielone, dopiero się rodzące. Lub, oczywiście, w pięknych kolorach jesieni. Ważne tylko aby nie były zbyt powtarzalne, nudne i jednostajne. Zawsze stosuję prostą zasadę robienie zdjęcia każdemu liściowi, który choć trochę mnie zainteresuje. Nie mam problemu jeśli mi się potem nie spodoba na komputerze - można wszystko skasować. A w terenie nigdy nie wiadomo czy zdjęcie wyszło naprawdę udane - podgląd na ekranie aparatu niewiele jest w stanie pokazać, nawet jeśli powiększy się wycinek zdjęcia. 

Także liście na ziemi i inne detale, takie jak patyki, mogą być całkiem ciekawe jeśli ujmowane są z nietypowej perspektywy, która nadaje im odpowiedniej wagi. Na co dzień po ziemi w lesie się nie czołgamy, więc taki widok zawsze będzie jakimś zaskoczeniem i może nas łatwiej zaciekawić niż typowy widoczek. 

Zbliżenie na liście na ziemi...
Forest Tower...
Czasem trafia się coś mniej typowego jak leśne liście. Na przykład palik pokryty grzybami - wygląda jak jakiś apartamentowiec. I wtedy jest to znacznie ciekawszy motyw do uchwycenia na zdjęciu, bo w końcu nie każdy palik tak wygląda. Ale żeby go wypatrzyć trzeba też inaczej się po lesie poruszać. Po pierwsze, trzeba się bacznie rozglądać, okiem fotografa - oceniając potencjalne plany zdjęciowe. A po drugie, warto też korzystać z mniej uczęszczanych ścieżek, bo zawsze jest nadzieja, że znajdzie się tam ciekawsze, a może także mnie zdewastowane, rzeczy. 



Widzem w czasie tego leśnego spaceru był oczywiście mój synek, podróżujący w wózku, choć już w wersji spacerówki, a  nie wózka koszykowego. Mógł więc zarówno jechać na nim jak i chodzić na krótkie dystanse. 

Trzyletni pasażer...
Portret z kałużą...
Już pisałem, że wózek znakomicie ożywia nudne pseudo-jesienne leśne plany zdjęciowe. Kolorystyka lasu jest bowiem bardzo uboga, ożywiać ja mogą jedynie sztucznie wstawione wyroby ludzkiej cywilizacji - zarówno śmieci jak i ludzie lub pojazdy. W tym przypadku do zbudowania planu zdjęciowego wykorzystałem także nietypową może w styczniu kałużę. W tym przypadku sam wózek stojący przy kałuży sprawiałby smutny widok, a kałuża - jak mam wrażenie - pogłębiałaby poczucie zagubienia tego wózka w lesie. Ale wózek ze stojącym przy nim dzieckiem nabiera od razu innego, bardziej radosnego charakteru :-)

Zdarzają się także inne zdjęcia dziecka z wózkiem - te zdjęcie prezentowane na koniec jest szczególnie udane, bo poprzez przypadkowy efekt panoramowania została uwypuklona "dynamika" poruszania się dziecka z wózkiem. A taką "dynamikę" niełatwo jest uchwycić, bo dziecko pacha wózek powoli - to nie koń na wyścigach czy rowerzysta :-) 

Wózkowa dynamika :-)
A morał zawsze ten sam - warto brać na spacer aparat fotograficzny - nawet najskromniejszy ;-)