środa, 31 października 2012

Zachód w zadumie

Nikon D90
Zachód słońca w zadumie, w ostatni dzień października, przed świętem Wszystkich Świętych. Taki zachód ze "dymkiem" liści nad zachodzącym słońcem. Można to jakoś symbolicznie, albo nawet złowieszczo interpretować. Czarne i groźne sylwetki drzew na pierwszym planie i trupia bladość kolorów zachodzącej gwiazdy. Taki modelowy i wdzięczny przykład nostalgicznego zachodu słońca.

Nie każdy zachód musi być bajecznie kolorowy. Życie to nie HDR i Photoshop. czasem jest ono po prostu blade i niewyraźne i całkiem fajnie gdy fotografia także to potrafi pokazać. Nie bójmy się fotografować przyszarzałej rzeczywistości, bo też ma ona swoje piękno i swój urok :-)

wtorek, 30 października 2012

Wylot powietrza

A ten element można opublikować jako wylot powietrza - aby nie było za dużo samych wlotów. To jeden z nielicznych elementów wyposażenia jaki jeszcze przetrwał w atomowym bunkrze dowodzenia w Łomiankach pod Warszawą. Piranie bowiem szabrują i wynoszą co się da. Niektóre całkiem ciekawe elementy wyposażenia mam już tylko na zdjęciach - jak choćby pokazywana w reportażu z tego bunkra tablica przełączników. 

Nikon D3X
Żal tylko, że w epoce jeszcze analogowej fotografii, gdy ten obiekt stał się dopiero co dostępny, nie bylem tam i nie sfotografowałem go. Ale niestety nie można być we wszystkich miejscach w których byśmy pragnęli - o czasie który chcielibyśmy cofnąć. Takie rzeczy to tylko w marzeniach ;-)

poniedziałek, 29 października 2012

Wlot powietrza

Na sam koniec wlotów coś bardziej naturalnego, czyli zimowy i lodowy wlot powietrza. Taki ostatni lód w czasie ostatnich dni ostatnich resztek ostatniej zimy. Tak naprawdę to nie są dziurki w lodzie, ale bąble - lecz pasują do koncepcji dziurek. Sfotografowane, dla odmiany, w czasie pierwszej wyprawy rowerem do parku leśnego na Bemowie. Pierwsza wyprawa i ostatni lód ;-)

Nikon D90
Warto czasem patrzeć pod koła roweru, nie tylko dlatego aby uniknąć wpadnięcia w kałuże czy poślizgu na pozimowym błocie. Ten kawałek lodu z "otworami wentylacyjnymi" mógł się bowiem stopić już kolejnego dnia :-)

niedziela, 28 października 2012

Wlot pacjenta

Nikon D3X
Wlot pacjenta, a może raczej także personelu medycznego, w ruinach szpitala psychiatrycznego Zofiówka w Otwocku. Czyli tego pokazywanego wcześniej na blogu "psychiatryk meeting pleace". Bardzo ciekawy obiekt i mający swój klimat, choć z medycznego wyposażenia, które mogłoby ten klimat znacznie lepiej i groźniej ukierunkować, nic już nie zostało...

Ale pomimo tych oczywistych wad, odrapane ściany, kurz, a także oświetlenie zachodzącego powoli słońca, wydobywają z tego obiektu groźne i ciekawe oblicza. I dlatego nie żałuję wizyty w tym miejscu. Warto było pokonać kawał drogi aby w tym miejscu być i wyjrzeć przez zrujnowane okno :-)

sobota, 27 października 2012

Wlot żołnierza

Nikon D3X
Wykonane z prefabrykatów korytarze w bunkrach radzieckiej bazy rakiet SAM w okolicach Sulejówka są doskonałym przykładem wlotu dla żołnierzy. I daje pojęcie o ogromie prac fortyfikacyjnych na terenie całego radzieckiego imperium, skoro opłacało się masowo budować fortyfikacje z prefabrykatów, tak jak domki z wielkiej płyty. Ale Rosjanie nie pierwsi wpadli na taki praktyczny pomysł :-)

Dla eksploratora to też nieco mniej ciekawe i mniej romantyczne - bunkry z lanego żelbetu wydają się ciekawsze, niejako szyte na miarę. A bunkry z wojennej wielkiej płyty są wszędzie takie same - jak komunistyczne osiedla. Ale to też ma swój urok :-)

piątek, 26 października 2012

Wlot nietoperza

A dziś już prawdziwy wlot - i to wlot niebanalny, bo specjalny wlot dla nietoperzy. Ze stosownym napisem. Nietoperz czytać nie umie, ale się przeciśnie. Człowiek czytać potrafi i nie przejdzie. Ale napis ma go przynajmniej poinformować o tym ab nie próbował. Bo może pobudzić śpiące nietoperze :-)

Nikon D3X
Poradziecka baza wojskowa w Wilkocinie jest bowiem miejscem zimowania nietoperzy i cześć obiektu została zamknięta dla zapewnienia tym ssakom spokoju. A dla większych, obytych z czytaniem ssaków jest to ciekawa informacja do przeczytania i sfotografowania ;-)

czwartek, 25 października 2012

Wlot chomika

Otwieram cykl wlotów - i jak dobrze pójdzie może wylotów. Na razie więc wloty. Na pierwszy ogień poszedł wlot chomika - chociaż samego wlotu raczej tu nie widać. Ale wleciał jakoś, bo siedzi w samej klatce. W sumie, to na początku cyklu jeszcze chyba nie mam potrzeby dokładnego pokazywania wlotu jako takiego. Najważniejsze że już wleciał ;-)

Nikon Coolpix 5700
Chomiki mają takie zalety, że są niedrogie - a wady takie, że żyją krótko. W pewnym złowieszczym sensie to zaleta dla fotografa, gdyż może dość szybko mieć kolejnych "modeli" - ale przywiązanie do zwierzątka nie zależy od jego wielkości, ale od serca właściciela przecież. Na pewno zwierzaki te są rozkoszne do fotografowania - o ile nie baraszkują jak żywe srebro ;-)

środa, 24 października 2012

Płynie w zadumie

Nikon D3X
Czas płynie w zadumie - to pięknie powiedziane. Ale zaduma nad "filozoficznym" napisem na schodach atomowego bunkra dowodzenia w Łomiankach pod Warszawą nie jest może zbyt "romantyczna". Za to jest konkretna i praktyczna - jak realna polityka. Bo ważne jest zastanowienie się nad tym czy faszyzm to wolność, czy gówno. I wcale nie jest to rozważanie banalne.

Zależnie od tego jak zdefiniujemy wolność lub jak zdefiniujemy faszyzm - można dojść do różnych wniosków. Być może mamy naturalną urazę i obrzydzenie do faszyzmu, nam kojarzącego się z okupacją hitlerowską i holocaustem - ale przecież faszyzm faszyzmowi nierówny. I, paradoksalnie, można się nad tym zastanawiać. Za to definicję gówna zostawiam nietkniętą, bo ten śmierdzący element jest chyba oczywisty w swoim jestestwie i nie wymaga definicyjnego sporu :-)

wtorek, 23 października 2012

Płynie na cmentarzu

Te zdjęcie wybrałem jako przedostatnie. Bo cmentarz jako ostatni w serii kojarzyłby się z wiecznym odpoczywaniem, a tego bym może jeszcze nie chciał ;-) Zatem upływ czasu na cmentarzu daję dzisiaj. Refleksy płomyka lampki odsłaniają jesienne, smutne liście. A pod nimi, jakby ukryty za zasłoną czasu, fragment jakiegoś kutego napisu. Faktycznie można przystanąć, wpatrzyć się w migoczący płomyk, i zamyślić.

Nikon D3X
Już dwa razy zdarzyło się, choć nie w kolejno po sobie następujących latach, że wybierałem się na specjalną sesję fotograficzną w nocy na Cmentarz Powązkowski w Warszawie. Ta ostatnia była wykonana przy okazji znacznie lepszego pod względem rozdzielczości aparatu. 

poniedziałek, 22 października 2012

Płynie w pułapce

Nikon D3X
Czas płynie w pułapce na dziki. W lesie koło wysypiska śmieci na bemowskim Radiowie. Dziki widać mają czas aby się do tej pułapki załapać. Oczywiście w trakcie fotografowania tego miejsca pułapka była nieczynna. Ale zapewne i same dziki były w tym czasie nieczynne ;-)

Odłów dzików to połów dla fotografa. Nie na co dzień stykamy się z takim napisem. Choć o wiele lepiej byłoby gdyby zamiast dzików odławiano tam mniej pożyteczne zwierzęta, na przykład polityków ;-) Ale o tym co najwyżej można teraz pomarzyć, zaś napis o odłowie dzików można sfotografować już dziś. A o politykach może kiedyś przeczytamy ;-)

niedziela, 21 października 2012

Płynie w ruinie

Nikon D3X
Czas płynie w ruinie starej cegielni w Prokopowie koło Pleszewa. Dawniej robiłem tam zdjęcia Nikonem D200 - obiekt był jeszcze w bardzo dobrym stanie. Po kilku latach byłem tam z o wiele lepszym aparatem, ale obiekt był za to w o wiele gorszym stanie. Sala, w której na drewnianych regałach suszyły się cegły była już ruiną bez podłogi, a część regałów była rozsypana. Upływ czasu w tragiczny sposób ukazany...

Niestety, to pokazuje też pogardę czasu dla techniki fotograficznej. Dawniej zdjęcia przedstawiały obiekt w świetnym stanie, ale rozdzielczość była nie taka wielka - 10 MP.  Dziś mamy imponującą rozdzielczość 24 MP, ale ruinę w tej dokumentacji pokazaną...

sobota, 20 października 2012

Płynie w Wilkocinie

Czas płynie w Wilkocinie - w poradzieckiej bazie wojskowej. Tej bazie skąd pochodzi zdjęcie podwójnych napisów wyjściowych. Ten czas płynie także w nieczynnej wielkiej sali pod ziemią, zapewne kinowej, która do dziś imponuje swoimi rozmiarami. I płynie także leniwie dla zimujących w tych bunkrach nietoperzy. 

Nikon D3X
Bunkry zawsze mnie fascynowały, a w starych bunkrach czy lochach czas się zatrzymuje. Albo też upływ czasu jest widoczny - w postaci rdzy czy tworzących się na betonie nacieków. W tym przypadku nie było specjalnie widocznego upływu czasu - ani w formie zacieków, ani rdzy. Może co najwyżej przez obecność starych i nowych napisów. 

piątek, 19 października 2012

Płynie w zimie

A te zdjęcie ma już inną - nieci rymowaną - wymowę. Płynie w zimie - choć nie płynie. Łódka niby jest, ale nie ma wody, po której można by płynąć. Trudno też mówić o płynięciu na sucho, bo akurat sucho nie jest - śnieg jest wilgotny jeśli się go nagrzeje. I ciepło też nie jest, więc kurtka zimowa. I za kadrem kawa z termosu w plecaku - kubek chłodził się w śniegu właśnie ;-)

Nikon D700
Park na zamku książęcym Książ - w czasie gdy czekaliśmy na wejście do samego zamku i przeszliśmy się z dzieckiem po okolicznych hektarach. Zimowa pora jest - jak widać - także dobra na zrobienie zdjęcia z łódką ;-)

czwartek, 18 października 2012

Płynie z dołu

A teraz płynie maksymalnie z dołu - czyli na poziomie morza. Wylot kanału portowego w Ustce. Do tego sfotografowany w nietypowej jak nad morzem przywykliśmy porze roku - czyli w zimie. Jak widać dopisali ludzie, ptaki, morze i śnieg. Tylko leżaków brak i plaża całkiem prawie pusta. Cóż, widocznie nie opłaca się brać leżaka brnąc przez niewygodne zaspy śnieżne ;-)

Nikon D700
Ciekawe jest fotografowanie oklepanych w skojarzeniu miejsc, o nietypowej porze dnia lub roku. Morze zimą, góry wczesną wiosną (gdy za późno na narty ale nieco za wcześnie na sezon letni), ruchliwe za dnia miejsca nocą. Ruchliwe w nocy  miejsca za dnia - choć takich na pewno jest znacznie mniej niż tych poprzednich :-) 

środa, 17 października 2012

Spływa z góry

I tak trafił mi się wpis zupełnie niezamierzenie nawiązujący do Stadionu Narodowego. Zabawny przypadek, bo wpis powstał ze dwa miesiące temu :-) A oto i treść oryginalnego wpisu:

Spływa z góry to troszkę na wyrost sformułowane - ale na pewno pada - na górze i na dole. I z samej góry jako takiej na pewno woda spływa - jak to w czasie deszczu bywa. A górą jest sama góra Szczelińca Wielkiego. A deszczem jest deszcz, po którym suszyłem parasol na innym zdjęciu, prezentowanym jakiś czas temu na blogu :-)

Nikon D700
W każdym razie mamy tu pełną wszechstronność - spływ wody z góry, upływ czasu w czasie deszczu, zmoknięcie - a potem nadzieja na wyschnięcie i na piękne słońce. I przynajmniej gorąca kawa w termosie, zrobiona w odległej o kilkaset kilometrów Warszawie, ale wciąć pokrzepiająca ;-)

wtorek, 16 października 2012

Pływa jak ślimak

Pływa jak błotniarka stawowa - bo zapewne z nią mamy do czynienia na tym zdjęciu. Nocna fotografia wykonana na rzece Łaźna Struga na Pojezierzu Ełckim. W tym miejscu i w tym dniu miałem swój prawdziwy - i całkiem dosłowny - chrzest bojowy w zakresie robienia nocnych zdjęć - wpadłem, poprzez nieostrożne nastąpienie poza pomost, do rzeki. Na szczęście w tym miejscu sięgającej do kolan :-)

Nikon D700
Okulary wpadły mi wtedy do rzeki, musiałem czekać aż przyjedzie osoba z maską do nurkowania i wydobędzie je z dna. Czapkę straciłem, ale zorientowałem się o tym dopiero rankiem. Potem wróciłem na te miejsce za dna, ale oczywiście jej nie znalazłem - musiała popłynąć rzeką, o ile nie zatonęła. Jedyne co było dobre w tej dość zabawnej sytuacji, to moje intuicyjne podniesienie ręki z aparatem w czasie wpadania do rzeki, dzięki czemu nie zamoczyłem go ;-)

poniedziałek, 15 października 2012

Pływa jak kaczka

I zabieram się za pływanie, upływanie, przepływanie - byle nie przelewy niestety ;-) Przelewy są - oczywiście - najlepsze od kogoś na nasze własne konto. I najlepiej aby suma przelewu była jak najwyższa. Ale nie zawsze można trafić na przelew. Łatwiej czasem trafić na kaczkę - nawet na kaczkę z młodymi ;-)

Nikon D90
To przykład wycieczki którą można by nazwać swego rodzaju echem. Pojechałem z synkiem do lasu w okolicach Otwocka na wycieczkę, gdyż nie załapał się z powodu choroby na tę wyprawę ze swoją szkolną klasą. Nie do końca nam się udało, bo nie weszliśmy do znajdującego się tam muzeum - chyba tylko dostępnego dla grup zorganizowanych. Ale nad jeziorko poszliśmy i kaczki zobaczyliśmy. Zrobiłem im około 300 zdjęć, ale tylko niektóre wyszły sensownie ;-) Tak to wygląda przy zdjęciu szybko poruszających się obiektów - im dłuższa seria, tym większa szansa na sukces :-)

niedziela, 14 października 2012

Demoniczna noc

Nikon D90
Upiorna noc na warszawskim Starym Mieście - sama noc niczym specjalnym się nie odznaczała, ale te zdjęcie stanowi całkiem niezłą, choć zupełnie niezamierzoną, metaforę jakiegoś nocnego demona. Dwa okna świecące niczym diabelskie oczy i korona drzewa oświetlona niczym demoniczna czupryna. Brakuje tylko demonicznego grzebyka, aby uczesać przedziałek ;-)

Moje zamiłowanie do uchwycania detali, choć czasem są to detale większe nić coś fotografowane z odległości jednego metra, tym razem ciekawie zaprocentowało dość oryginalnym ujęciem. Tyle że na ogól takiej symboliki nie dostrzega się w czasie przeglądania zdjęć na ekraniku aparatu - doceniam to dopiero oglądając je wygodnie siedząc przed ekranem komputera. Być może oderwanie się od samej czynności fotografowania pozwala nam złapać większy dystans do oglądanych fotografii i wyłapać na ich niedostrzegane wcześniej znaczenia ;-)

sobota, 13 października 2012

Droga do światła

Nikon D200
A to już metafora drogi do światła - cokolwiek złowróżbnego to miałoby oznaczać. Brama - a raczej jedna z wielu bram - na zamku w Malborku. A w naszych rozważaniach być może brama do weekendowego wypoczynku, albo do jakiegoś - odpukać - weekendowego nieszczęścia, skoro prowadzi do światła. O tej porze roku światła naturalnego, pięknego i słonecznego, już tyle nie ma co w lecie, gdy zdjęcie to było wykonywane. 

Epoka Nikona D200, który pozostawił po sobie wiele miłych wspomnień i wiele fajnych zdjęć. I nadal mam go jeszcze wśród swoich aparatów, pomimo, że nie używam go już od dawna. 

piątek, 12 października 2012

(Nie) łamiemy bariery

I tuż przed samym weekendem - metafora nie łamania barier właśnie. Bo bariera jest za dzieckiem. A chroni przed wypadnięciem na dziedziniec zamku w Golubiu-Dobrzyniu. To mój ulubiony zamek, ze względu na park armat - a raczej replik armat - w jakie jest wyposażony, poczynając od dział odlanych dla kręcenia filmu "Potop" - w tym słynnej kolubryny kmicicowej, prezentowanej w tle innego zdjęcia na tym blogu. 

Nikon D700
Tym razem do zdjęcia używałem Nikona D700 którym wykonałem serię reportaży w czasie drogi znad morza do Warszawy. Jak widać, nawet powrót z wyjazdu może być doskonałą okazją do wzbogacenia kolekcji zdjęć. A skończyliśmy wtedy na Ciechocinku, z którego też prezentowałem na blogu trochę zdjęć - nawet tych wykonanych już w nocy. 

czwartek, 11 października 2012

Olewamy robotę

Nikon Coolpix 5700
I wreszcie, bo już bliżej upragnionego weekendu - olewamy robotę. Albo mamy tak wielką elastyczność jak gumowe zabawki w wannie i żadna ciężka praca nie może nas złamać. A nasze myślenie pełne jest niebieskich migdałów o wielkości co najmniej dorównującej prezentowanej na zdjęciu niebieskiej wanience ;-)

I ciągle ten sam Coolpix 5700, z którym wiąże się moja pierwsza prawdziwa przygoda z cyfrową fotografią - bo trudno nazwać w pełni profesjonalną fotografią cyfrową robienie zdjęć w samym formacie JPG, a do tego niezbyt wyraźnych, o rozdzielczości jednego megapiksela - jakie robiłem wcześniej. 

środa, 10 października 2012

Bujamy się z robotą

I na sam środek tygodnia roboczego - metafora bujania się z robotą. Bo skoro jeszcze nie ma tak blisko do wymarzonego weekendu, to trzeba udawać że się pracuje. najlepiej zaś się przy tym bujać, bo będzie to bardziej "taneczne" ;-)

Nikon Coolpix 5700
Dla Coolpixa 5700 nie było to takie proste do uchwycenia. Ten aparat dość wolno działał, mierzył ostrość, nastawiał się. A potem jeszcze wolniej zapisywał zdjęcia. Miał więc niewielką szybkostrzelność. Wiele bujań musiał mieć miejsce anim był gotów w pełni do kolejnego ujęcia. I trzeba było naprawdę dużej cierpliwości aby bujać się z robieniem nim zdjęć rozbujanego na huśtawce dziecka ;-)

wtorek, 9 października 2012

Myślimy nad tygodniem

Tę serię zdjęć przeznaczam na metafory życia. Dziś początek - czyli rozmyślanie. Najlepiej nad sensem rozpoczętego tygodnia - ale dziś już nie poniedziałek. Więc można przyjąć że to było myślenie o sensie z poślizgiem, albo ze spóźnionym refleksem. I może stąd ten myślący paluch w buzi ;-)

Nikon D200
Rok 2006 i portret dwuletniego wtedy myśliciela. I ówczesna nowa, a dziś już "wiekowa" lustrzanka Nikon D200. Nie najnowsza, ale ciągle będąca legendą :-)

poniedziałek, 8 października 2012

Student leci w kulki

Nikon D90
I na piękne rozpoczęcie kolejnego tygodnia student - wciąż przyszły - leci w kulki. A do tego to jak najbardziej dosłownie, w kulkowej piaskownicy umieszczonej pod schodami w IKEI w Markach. Plastikowe piłeczki i okazja do nurkowania w takim mini basenie z nimi. Po zjedzeniu naszych obowiązkowych klopsików jest więc okazja do spalenia części pozyskanych kalorii :-)

tym razem miałem ze sobą spacerową lustrzankę i wyszło ładne zdjęcie. Ale bywało już, że musiałem fotografować aparatem z komórki - i wtedy zdjęcia nie są już takie gładkie i soczyste. Analogiczne zdjęcie wykonane Nokią E75 można porównać w tym miejscu

niedziela, 7 października 2012

Studencki łeb

Zakuty łeb, albo łeb  lub cala osoba - odporna na wiedzę, czy też raczej edukacyjne głupoty. Zbroja rycerska i inne eksponaty na zamku w Bytowie. Z tego zamku pochodzi może nieco mniej romantyczne zdjęcie zamkowej toalety umieszczonej na wykuszu muru ;-)

Nikon D90
Z tą wizytą w zamku kojarzy mi się smutna nieco historia - w latarni morskiej we Władysławowie kupiłem dla synka fajny breloczek z zielonym owadem, zatopionym w środku. Trafiliśmy akurat na jakiś festyn (a dodatkowo bieg z metą na zamku) więc było dużo ludzi. I dziecko zgubiło breloczek - w takim tłumie trudno go znaleźć. Ktoś się musiał ucieszyć. A dzieciak chodził zapłakany :-(

sobota, 6 października 2012

Student w czasie weekendu

Taka metafora studenckiego weekendu - pełnego napojów wyskokowych. A tu przedstawione to zostało bardzo subtelnie, w postaci wyskokowego przejechania się (a raczej obrócenia) w słynnym wielkim kole w wesołym miasteczku we Władysławowie, tuż obok prezentowanej wczoraj latarni morskiej. Też wymaga to opanowania lęku wysokości, ale siedzenie w gondoli jest mniej stresujące niż pełzanie po małej galeryjce :-)

Nikon D90
I dzieciak, przyszły student zapewne, z dziecięcym aparatem fotograficznym Vtech. Tylko 2 megapiksele, za to konstrukcja dziecięca. I kolorowa, i odporna na upadki, i wyposażona w ułatwienia jakich nie mamy w aparatach dla dorosłych. Obuoczny wizjer, dwa gripy do trzymania oburącz - wszystko pod kątem dziecka.

piątek, 5 października 2012

Student na weekend

Nikon D90
Student - przyszły - zapraszam na weekend - też przyszły ;-) Ale weekend bardziej przyszły niż przyszły student :-) A wszystko było w latarni morskiej we Władysławowie, na schodkach prowadzących na jej stalowo-szklaną kopułę. W miejscu gdzie zdecydowanie wolałbym robić ujęcia przez brudne szyby niż na okalającej konstrukcję galeryjce. Mam bowiem lęk wysokości :-)

A poza tym w słoneczne dni w samym środku tej stalowo-szklanej konstrukcji jest bardzo przyjemnie ciepło, a na zewnątrz wieje z reguły zimny morski wiatr. Zdjęcie synka robiącego zdjęcia w tej kopułce można zobaczyć tutaj. Każdy pretekst jest dobry, aby ukryć lęk wysokości, prawda? ;-)

czwartek, 4 października 2012

Wiedza na ząb

Wiedza na ząb - w sam raz gdy się jest gadem kopalnym. Co prawda nie wykopanym z ziemi, ale wykopanym z wyglądu, zrobionym z masy plastycznej i ustawionym w parku jurajskim w Bałtowie. Byłem tam dwa razy i robiłem zdjęcia całej plastikowo-prehistyrcznej oranżerii. A jest co fotografować. Zarówno zbliżenia jak i widok ogólniejszy :-)

Nikon D200
Szkoda tylko, że przy ogólnym widoku kadry są "zaśmiecane" współczesnym tłem. Byłoby ciekawiej gdyby namalowane tło prehistoryczne na jakiś płotach, tworząc iluzję dawnych czasów. Wtedy wrażenie byłoby naprawdę imponujące. Ale mniej się wczuwamy w dawne epoki gdy dinozaury stoją wśród współczesnych krzaków ;-)

środa, 3 października 2012

Wiedza słono kosztuje

Nikon D3X
Wiedza, szczególnie na płatnych studiach, słono kosztuje. A powiedzenie to wzięło się z dawnych wieków, gdy sól naprawdę słono kosztowała. I te zdjęcie pochodzi właśnie z kopalni soli w Bochni. W tle bryła soli, a na pierwszym planie zapewne przyszły student - ale raczej nie będzie studiował w przeciągu najbliższej dekady ;-)

Zdjęcie wyszło bardziej mroczne niż bym chciał, ale tak to jest gdy się nie używa lampy błyskowej a nie ma takiej wbudowanej w aparat - takie są bowiem lustrzanki w pełni profesjonalne. Choć nieprofesjonalne były używane wtedy w tej lustrzance karty pamięci firmy Pretec, które lubiły się zawieszać. Potem kupiłem dobre karty SanDisk. 

wtorek, 2 października 2012

Ceremonia

Ceremonię czas zacząć - miałem na myśli ceremonię rozpoczęcia roku akademickiego, ale dla ilustracji mam zdjęcie znacznie, znacznie wcześniejsze wiekowo - z pierwszej komunii. I postanowiłem je skomentować. Otóż te zdjęcie było akurat robione nie przeze mnie, ale moim aparatem. I osoba, która je robiła, zapewne w ogóle nie patrzyła na pokazujący się po wykonaniu zdjęcia podgląd na ekranie lustrzanki. Bo gdyby spojrzała, to by zobaczyła rozmazanie kadru :-)

Nikon D200
Powód był banalnie prosty - ustawienie priorytetu przesłony - f16 czyli tak zwana "słoneczna szesnastka", dla dużej głębi ostrości w słoneczny dzień. I dzięki temu czas naświetlania w ciemnym kościele został ustawiony na 1/5 s. Stąd rozmazanie, które zresztą stało się same w sobie ciekawym, choć nieplanowanym efektem. Problem w tym, że ja bym zobaczył na podglądzie, że coś jest nie tak, ale osoba fotografująca robiła - jak to zwykle bywa - zdjęcia na ślepo i potem, na komputerze, okazało się jak wyszły. 

poniedziałek, 1 października 2012

Studencki zachod słońca

Studenci w tym roku nie mają tak dobrze jak uczniowie. Ich pierwszy września przypadł w sobotę dając dwa dodatkowe dni wakacji, a studenci zaczynają maksymalnie nieszczęśliwie - od poniedziałku. Dlatego też postanowiłem w ten piękny dzień początku nowego roku akademickiego dać "studencki" zachód słońca z lat osiemdziesiątych gdy jeszcze sam byłem studentem :-)

Zenit TTL, lata osiemdziesiąte
Oczywiście o fotografii cyfrowej się jeszcze nikomu wtedy nie śniło. Królowały aparaty radzieckie (tylko szczęściarze mieli wymarzoną Praktikę) i błony fotograficzne produkcji polskiej (Foton, czarno-białe) lub enerdowskiej (ORWO, kolorowe). I właśnie na filmie ORWO zostało zrobione te zdjęcie mazurskiego zachodu słońca. Zaś aparatem był Zenit TTL z jednym jedynym obiektywem 50 mm. Zero problemu z doborem zoomu ;-)