wtorek, 30 kwietnia 2013

Życiowa pomoc

I na sam koniec najbardziej optymistyczne, ale nieco przewrotne zdjęcie, będące metaforą życiowej pomocy. A więc popychania w życiu. No, może popychanie się źle, albo seksualnie, kojarzy - więc niech będzie bardziej prawomyślnie brzmiąca pomoc. I to pomoc niesiona przez rozsypujący się - dosłownie - samochód. Ale przynajmniej niebieski. Choć na moim blogu pokazywałem bardzo podobnego malucha-pługa w zabawnie symetrycznej czerwonej tonacji :-)

Nokia C2-01
Zadziwiające na pozór  że małe fiaty się używa do takich celów, ale nie dziwi to po namyśle. Po pierwsze są małe i poręczne, po drugie są tanie do zakupu. W sam raz do odśnieżania stacji benzynowej - tej na Bemowie, a w przypadku czerwonego pługa, gdzieś przy drodze z Legionowa do Pułtuska. Te zdjęcie robione było komórką w czasie wycieczki rowerowej. I jedno ze zdjęć wykonanej wtedy serii zostało posłane jako pocztówka z wycieczki MMS-em. 

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Życiowa harmonia

Stopniowo docieramy do coraz bardziej optymistycznych zdjęć - dziś przykład życiowej harmonii. Mamy już widok na lepsze jutro, bezpieczny port i azyl - zatem możemy ową harmonię osiągnąć. A harmonia życiowa to nie tylko spokój i szczęście  ale także materialna pomyślność i brak problemów  Taki w pewnym sensie układ zamknięty - jak na widocznej na tym zdjęciu ekosferze w muzeum w Radomiu.

Nokia E75
Ekosfera to zamknięte (całkiem dosłownie) akwarium o średnicy od kilkunastu centymetrów do półtora metra. Pierwsza powstała w NASA w 1982 roku. Ekosfera zawiera glony, bakterie oraz miniaturowe krewetki. Tworzą one zamknięty ekosystem, który w odpowiednich warunkach (oświetlenie, temperatura) może przeżyć w odcięciu od świata nawet kilkanaście lat. Bezobsługowe akwarium :-)

niedziela, 28 kwietnia 2013

Życiowy port

Skoro na pierwszy rzut oka na wczorajszym zdjęciu było przez okno widać jedynie mur, to może faktycznie pod nieco innym kątem widać coś innego? Może, na przykład, jakiś bezpieczny życiowy port? Przystań, azyl, miejsce wolne od nieszczęść zewnętrznego świata, od stresów. Miejsce regeneracji sił, ukojenia, a zarazem cel do osiągnięcia w życiu. Bezpieczna życiowa przystań. W dodatku skąpana w promieniach leniwego słońca :-)

Nokia E90
Geograficznie to odległe od wczorajszego miejsce. Mazury zamiast Wielkopolski. To pomost przy mostku, który fotografowałem kiedyś w nocy, przechodząc swój dosłowny chrzest w nocnej fotografii - bo właśnie z tego pomostku wpadłem do rzeki. Zgubiłem wtedy na godzinę moje okulary i na wieczność moją czapkę. Ale kiedyś trzeba przejść swój chrzest nieprawdaż? tym razem było to zdjęcie wykonane komórką, w czasie wycieczki rowerowej. 

sobota, 27 kwietnia 2013

Życiowe widoki

Czego więc w życiu pragniemy? Życiowych widoków. Widoków na przyszłość, perspektyw, horyzontu, kierunku w którym powinniśmy podążać. Jakiegoś celu w życiu, który pociągnie nas do działania, który da nam motywację do jego osiągania. Potrzebujemy działać sensownie, a nie na oślep. Ale łatwiej spojrzeć przez rzeczywiste okno, niż ujrzeć taki cel w niejednym ludzkim życiu. Na naszym dzisiejszym zdjęciu co prawda za oknem wyrasta mur - ale kto wie co kryje się pod innym kątem :-)

Nikon D3X
W tym przypadku nie patrzymy nawet przez okno, ale bardziej przez jego resztki - jeśli za okno uważać nie tylko dziurę w murze, ale także jej oszklenie. Te okno to zdewastowany element starej cegielni w Prokopowie koło Pleszewa, dwukrotnie przeze mnie fotografowanej. W roku 2006 za pomocą Nikona D200 uchwyciłem obiekt w stanie mało naruszonym. W roku 2012 za pomocą Nikona D3X moglem tylko udokumentować znacznie bardziej zdewastowaną ruinę. 

piątek, 26 kwietnia 2013

Bagaż życiowych problemów

Bagaż życiowych doświadczeń - a na tym zdjęciu raczej bagaż życiowych problemów, skoro jesteśmy przy bardziej negatywnych życiowych metaforach. A bagażu życiowych problemów czasem nie sposób się łatwo pozbyć, niczym gnoju w stajni Augiasza. Trzeba powoli, rozwiązywać problem za problemem  niczym sztuka po sztuce układać bagaż w samochodzie. I przy tym mieć nadzieję, że starczy miejsca na ułożenie bagażu - czyli że starczy czasu i sił aby problemy rozwiązać.

Nokia E75
Bagaż trzyosobowej rodziny na mniej więcej miesięczny wyjazd Mazury. Można pokusić się nawet o opis jego zawartości. Na samym końcu grill w białym pudełku a na nim grillowe przybory (i kubek). Potem pozornie dwie czy trzy czarne torby - w istocie to mój większy bagaż: torba na ubrania, na notebooka, torba fotograficzna i dwa fotograficzne plecaki, kosmetyczka i torba ze statywem. Potem, od niebieskiej torby, rzeczy żony i synka oraz zabawki, na hulajnodze kończąc. Przy tej perspektywie wydaje się to niewiele, ale samochód był zapakowany po dach - bagażnik i przedni fotel pasażera. I cudem wszystko upchnąłem, nie wspominając o rowerach na dachu - o ile pamiętam zabrałem wtedy cztery, dwa dodatkowe na bagażniku zawieszonym na haku holowniczym z tyłu samochodu.

czwartek, 25 kwietnia 2013

Życiowa obawa

W życiu mamy wiele różnych obaw. I dzisiejsze zdjęcie ma być właśnie metaforą takiej życiowej obawy. Tym razem, mam nadzieję, symbolika zdjęcia jest dosłownie oczywista - jest to obawa zostawienia na lodzie. Ale zwróćmy uwagę na to, że samo zdjęcie jest w tej materii optymistyczne - bowiem kaczki na nim bardziej przełamują lód, niż na nim zostają. Czego się w końcu nie robi aby dotrzeć do rzucanego z mostka kęsa chleba?

Nikon Coolpix 8400
Zdjęcie zrobione podczas późnojesiennego spaceru po Forcie Bema - i jedno z pierwszych publikowanych na moim blogu, wykonanych ponownie dość już starym kompaktem Nikon Coolpix 8400. Jego rozdzielczość nie jest może taka zła (8 megapikseli) ale poręczność jest już niedzisiejsza, podobnie jak dość denerwująca jest, relatywnie do dzisiejszych kompaktów mała, szybkość wykonywania (a raczej zapisywania) zdjęć. I jest to kompakt, który pracuje na nie stosowanych już w kompaktach kartach pamięci CompactFlash (zamiast SD).

środa, 24 kwietnia 2013

Życiowa bariera

Te zdjęcie jest metaforą życiowej bariery - mamy jakąś perspektywę ale niestety nie ruszymy do przodu, bo droga jest zagrodzona. Rzeka może symbolizować drogę, upływ, przemieszczanie się w czasie. Ale my z tej drogi nie skorzystamy - bo jest zamknięta. I nie wiadomo co robić - zdjęcie nam nie podpowiada. Może obejść, ale obejścia na samym zdjęciu nie widać mamy tylko ograniczającą barierę. 

Nokia E75
W rzeczywistości bariera jest jak najbardziej przyjazna - zapobiega wypadnięciu z kostka do rzeczki  czy raczej strumienia. Ale w tej kompozycji doskonale się nadaje do ukazania bariery jako hamulca, szczególnie że pięknie kontrastuje z tłem, przecz co jej rola ograniczenia jest lepiej dostrzegalna. A rzeczka i tak za kilkaset metrów znika, bo wpada do morza. Zdjęcie zrobione zostało bowiem  niedaleko Karwi, komórką (zapewne nie miałem przy sobie lustrzanki w czasie tego spaceru). Najpewniej też co najmniej jedno z wykonanych wtedy zdjęć posłałem do kogoś MMS-em.

wtorek, 23 kwietnia 2013

Huśtawka życia

Dziś mini seria rozważań o życiu i jego problemach, albo związanych z nim marzeniach. Na sam początek huśtawka życia. Wahania nastrojów, wahania myśli, albo zmieniające się jak w kalejdoskopie życiowe sytuacje. Dziś tak, jutro nie. Dziś na górze, jutro na dole. Dziś razem, jutro osobno. Zmiany, które nie przynoszą nic dobrego, ale wnoszą do życia nerwy, zmartwienia, niepewność...

Nokia E75
Za to miejsce wykonywania zdjęcia wnosi pewność do dobrego samopoczucia samorządu gminy Bemowo. Zostało bowiem zrobione na największym w Warszawie placu zabaw, przy Forcie Bema - z którego władze dzielnicy są słusznie dumne. Można było wykroić kawałek miejsca i zrobić plac zabaw? To go zrobiono. Miły przykład tego, że coś się da zrobić - ale chyba najlepiej się robi wtedy, gdy władza jest jak najbliżej ludzi i realnie zna i rozumie ich potrzeby :-)

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Jest jedzenie, ale pozowane

Jest wreszcie czwarte, ostatnie zdjęcie z mini serii o jedzeniu. I znów jedzenie-inaczej, czyli picie. Ale tym razem zdjęcie jest pozowane - albo innymi słowy, specjalnie wykonane. Komórką, bo nie chciało mi się angażować aparatu fotograficznego. Potrzebowałem ujęcia w niewielkiej, internetowej rozdzielczości i do tego celu aparat w komórce mi zupełnie wystarczył. 

Nokia N900
Te zdjęcie jest zdjęciem konceptowym - przedstawia pewną kompozycję, która może być symbolicznie, abstrakcyjnie rozumiana  Sok w szklance pretenduje do miana wina, choć byłoby dla niego lepiej aby się znalazł w kieliszku. Wtedy skojarzenie byłyby oczywiste. jest jednak w szklance, bo nie chciałem aby motyw picia na zdjęciu kojarzył się automatycznie z alkoholizmem - choć jak dowodzi przedostatnie zdjęcie z IKEI - w kieliszkach można także pić niewinne napije ;-)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Jest jedzenie, ale ...

Te zdjęcie dorzuciłem z powodu istniejącego-nieistniejącego jedzenia, albo jedzenia-inaczej, czyli po prostu picia. Zamiast IKEI, nieczynna kopalnia uranu w Kowarach na Dolnym Śląsku. Zamiast jedzenia - kawa z termosu. Zamiast ciepła restauracji - mroźna zima. Zamiast dziecka - ja sam. I to jedno z nielicznych autoujęć, na których uważam że wyszedłem jak człowiek, a nie jak idiota ;-)

Nokia E75
Autoportrety robione komórką to domena ludzi nie mających porządnego aparatu. Robią takie zdjęcia przeważnie - całkiem dosłownie - na wyciągnięcie ręki, przez co perspektywa jest często bardzo szkodliwie przerysowana. I ludzie wychodzą nieładnie  Ja robię takie zdjęcia w jednym celu - wysłania ich komuś przez MMS. I dlatego mam w swoim archiwum kiladziesiąt wlasnych ujęć, w tym celu robionych, oczywiście w zdecydowanej większości za pomocą komórki ;-)

sobota, 20 kwietnia 2013

Jest jedzenie, ale z dzieckiem

I mamy dziś znów jedzenie, i znów w IKEI - ale na normalnej zastawie tym razem podane. I w zestawie z dodatkowo bezkosztowo ujętym dzieckiem ;-) Tak naprawdę dziecko kosztuje ale niewiele więcej. Co najwyżej kieliszek do dodatkowego napoju. Bo klopsików braliśmy zawsze dwadzieścia a dzieciak dostawał ich zawsze siedem. Jedyne co trzeba było oczywiście bezpłatnie wziąć, to dodatkowy talerzyk dla niego. 

Nokia E75
W tym wypadku na zdjęciu nie liczy się sam posiłek  ale mina dziecka, które ogląda fragment jedzenia na swoim palcu. A w tle kawałek widoku z okna IKEI w Markach. Do tej IKEI zwykle jeździłem gdy miałem "ikeowy" wyjazd. Było bliżej niż przebijanie się przez miasto to Janek. te ostatnie odwiedzałem wtedy gdy mi było z jakiegoś powodu po drodze ;-)

piątek, 19 kwietnia 2013

Jest jedzenie, ale inaczej

I znów wracamy na chwilę do zdjęć komórkami. Bo są to zdjęcia improwizowane - z wyjątkiem ostatniego w naszej czterozdjęciowej mini serii. I dotyczą one wspólnego motywu - jedzenia. Ale mam nadzieję są ciekawsze od banalnych zdjęć jedzenia jakie mamy często pokazywane w strumieniach spamu na Facebooku czy Google+. Tym razem mamy zdjęcie obiadu - jak się nietrudno domyślić po klopsikach - z IKEI. Ale coś tu chyba jednak nie pasuje...

Nokia E75
Oczywiście - nie pasuje zastawa. W IKEI mamy przecież solidne talerze, kubki, sztućce. A tu wszystko jak na pikniku, papierowe, plastikowe, jednorazowe. To rzadki widok gdy w IKEI nie ma wody i z powodu jej awarii restauracja wydaje obiady w postaci piknikowej właśnie. Wtedy rzeczywiście warto ten fakt uwiecznić. A ja - z tego co pamiętam - jechałem wtedy chyba w daleką drogę do Rzeszowa, więc zjadłem obiad na jej początku w Jankach, skoro była taka okazja.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Odbicie pnia

Nikon D90
Wczoraj było dziecko, a dziś jest pień, a raczej odbicie pnia. Dlaczego pień? Bo stoi sam jak pieniek, a tu koniec naszej serii par zdjęć. To oczywiście filozofia dorabiana w czasie rzeczywistym. Tak naprawdę zdjęcie te dobrałem dlatego, że też jest odbiciowe :-)

I aparat też idzie ku lepszemu, bo ze starego wczoraj użytego kompaktu przechodzimy wreszcie na normalną lustrzankę. Czyli żegnamy się z serią zdjęć zdominowaną przez komórki oraz naturalnej niestety  konieczności ich użycia - z braku lepszego aparatu. Te zdjęcie pochodzi ze spaceru rowerowego po Parku Leśnym Bemowo, nastawionego na wykonywanie zdjęć właśnie - stąd zastosowanie normalnego aparatu, a nie jego namiastek ;-)

środa, 17 kwietnia 2013

Odbicie dziecka

Wczoraj było dziecko w sklepie, a dziś dziecko pod sklepieniem i to niebieskim. Czyli odbicie dziecka w jednej z pierwszych zamrożonych kałuży. Zdjęcie pochodzi ze spaceru na początku grudnia na Forcie Bema. Samo fotografowanie lodu nie jest może tak ciekawe, ale odbicie w "przeręblu na pewno dodaje zdjęciu uroku. 

Nikon Coolpix 8400
I tym razem zrywamy z tradycją pokazywania - w czasie bieżącej serii - zdjęć głownie z komórek. Ale zrywamy stopniowo, łagodnie, bo przeszliśmy nie na lustrzankę ale na stary kompakt, którego używałem dawniej jako aparat spacerowy i którego użīwam teraz  bo mój nowszy kompakt został niestety ukradziony. Ale to przynajmniej porządny aparat, który robi zdjęcia w pikach RAW ;-)

wtorek, 16 kwietnia 2013

Na czterech kółkach

Wczoraj dwa a dziś znów cztery kółka. Tak jak cztery kółka miał samochód z nalepką pokazywaną trzy dni temu. Ładna symetria, ale zaburzona. Bo wczorajszy rower maił też cztery kółka, a przedwczorajszy zapewne miał dwa. Tyle, że wczoraj rowerem jeździł mały wilk, który już umiał pedałować na dwóch kółkach, a cztery wybrał bo taki rowerek stał w sklepie. Można więc mu te dwa kółka boczne zapomnieć ;-)

Nokia E75
A dziś mały wilk jeździ wózkiem z zakupami. I z zakupami przypomina mi się historia nie z Warszawy z Carrefoura, ale z nieistniejącego już niestety supermarketu Apacki w Ełku. Robiliśmy tam kiedyś zakupy na dwa wózki (tamtejsze wózki sklepowe są o około jedną trzecią mniejsze od warszawskich) i wystawiliśmy długą serię towarów do kasy. Żywność i środki higieny, zakupy na jakie dwa tygodnie, a kupowaliśmy żywność przecież od zera - nie uzupełnialiśmy zapasów jak to czynią mieszkańcy. I paragon skończył się na 99 pozycji. Nie przewidzieli że ktoś może kupić więcej. Musiałem zapłacić za to a potem za kilka dodatkowych pozycji, które przekroczyły limit, na drugim paragonie :-)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Na dwóch kółkach

Skoro wczoraj czerwony kapturek jechał na rowerze, to dziś może na rowerze jechać młody wilk. Bez kapturka, ale w czapce. Niby na dwóch kółkach, ale tak naprawdę na czterech. Ale tylko dlatego na czterech, że cztery po prostu są. Bo mój mały wilk już umaił jeździć na dwóch kółkach. A skorzystał z przejażdżki rowerkiem dziecięcym, trochę już dla niego za małym, w Decathlonie, gdzie bylem na innych zakupach.

Nokia E90
I znów komórka okazała się niezastąpiona do wykonania zdjęcia, którego inaczej by nie było. Był to starszy komunikator Nokii, model E90, którego już wtedy używałem jako telefon zapasowy. Takie zdjęcia mają wartość dokumentacyjną i pamiątkową - ale to nie znaczy, że automatycznie ich techniczne niedostatki znikają. Niestety, takich cudów w fotografii nie ma ;-)

niedziela, 14 kwietnia 2013

Informacja dla Czerwonego Kapturka

Wczoraj była informacja dla kierowcy. Dziś niejako też dla kierowcy, ale innego pojazdu - wersja okrojona do dwóch kółek. I dwóch pedałów. I do tego wyposażonego w czerwony kapturek. Ale adresuje nie wilk, ani babcia, lecz ktoś dosłownie zabiegany. Tak się próbuje poznać osobę, która wpadła w oko. Nawiasem mówiąc, próbuję sobie wyobrazić tragizm wpadania komuś w oko razem z całym rowerem. Oj duże to musiałoby być oko, aby cały rower w nie wpadł ;-)

Nokia N900
Ogłoszenie zawieszone może dwieście metrów dalej od przedstawianego wczoraj samochodu. W sensie oczywiście miejsca, a nie czasu - bo zdjęcie zostało wykonane później. Ale znów było na tyle ciekawe, że zdecydowałem się wyciągnąć komórkę i je wykonać. Jak zawsze, gdy nie mam przy sobie normalnego aparaty, komórka ratuje sytuację. Ale nie łudźmy się, że ratując sytuację zapewni ona jakość zdjęć jaką dają aparaty ;-)

sobota, 13 kwietnia 2013

Informacja dla dorosłych

Wczoraj była edukacja dla dorosłych, więc dziś jest informacja dla dorosłych. Przykład obywatelskiej zapewne inicjatywy uprzykrzania życia kierowcom, którzy parkują nieprawidłowo. Akurat ten samochód - o ile pamiętam - był z lubelskiego, więc nalepka mogła tam na niego trafić. Ale nalepka wygląda bardzo fajnie, żywo i kontrastowo, dlatego postanowiłem ją sfotografować. 

Nokia N900
Kiedyś czytałem dyskusję na temat tych nalepek i - o ile też pamiętam - ktoś tam pisał o tym jak można kogoś ścigać za nalepianie ich. Wszystko oczywiście w majestacie prawa. W sumie, jak teraz myślę, najważniejsze to może nie samo nalepianie tych nalepek - ale to, że dzięki temu mówi się o nieprawidłowym parkowaniu. Kiedyś policja złapała mnie w Krakowie na zawracaniu spod sygnalizatora ze strzałką. Według praca można tam tylko skręcać, do zawracania jest inna, podwójna strzałka. Nie dostałem wtedy mandatu ale pouczyli mnie - i do końca życia pamiętam o tym przepisie dzięki temu ;-)

piątek, 12 kwietnia 2013

Edukacja dorosłych

A to coś jeszcze ciekawszego - edukacja dla dorosłych, i to przedwojenna, jak niektórzy wolą sanacyjna. Reklama przez edukację. Jak zamiast picia oszczędzać. Dziś - po protestach i okupacjach na Wall Street - pewnie już mniej jesteśmy skłonni powierzać pieniądze uważanym (słusznie zresztą) za złodziejskie bankom ;-)

Nokia E75
I znów uzasadnione użycie komórki - bo w muzeum obowiązywał zakaz fotografowania. Trochę to staromodny zakaz - tak jakby fotografujący zamierzał od razu odbierać klientów muzeum. Inaczej było w muzeum dawnego kupiectwa w Świdnicy, gdzie nie było problemów z fotografowaniem  oficjalnym aparatem, i to bez kupowania jakiejś specjalnej licencji. 

czwartek, 11 kwietnia 2013

Edukacja dzieci

Skoro wczoraj było dziecko na plaży, to dziś ciągniemy temat dziecka w nieco innej postaci - edukacja dzieci. I to edukacja wielce zabawna. Znów zdjęcie zrobione komórką - bo znów nie było pod ręka aparatu - ale warto było je zrobić. Treść zadania matematycznego jest banalna, temat - liczymy do 10. Ale o ile bombki w książce wyglądają jak bombki, to bombki dorysowane przez mojego synka wyglądają jak... Kto zgadnie? ;-)

Nokia N900
Nasza edukacja nie jest zbyt miła dla młodzieży - nie mówię o dzieciach ale o starszej młodzieży. Przeładowany program, wiedza wpychana do głowy łopatą. Ale póki się dojdzie to tego poziomu gehenny, trzeba przejść przez edukację wczesnoszkolną, która może zawierać i takie zaskakujące smaczki. A one niewątpliwie są warte uwiecznienia :-)

środa, 10 kwietnia 2013

Dziecko na plaży

Skoro wczoraj był owad na chodniku, to dziś dziecko na plaży. Nie tylko coś na czymś - w tytule posta - ale także podobne (w miarę) ujęcie. Z góry, w miarę podobna kolorystyka. Tyle, że obiekt zdjęcia większy i zapracowany. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie dodatkowe znaczenie tego zdjęcia, które starałem się wymyślić - bo dziś publikacja w rocznicę smoleńskiej tragedii. Nie chcę dorabiać filozofii na silę - ale czemu nie podjąć takiego wyzwania? Więc coś wymyśliłem :-)

Nokia E75
Najprostsza, i złośliwa, smoleńska interpretacja tego zdjęcia, to metafora politycznego przelewania z pustego w próżne. Chociaż, tu nie ma mowy o przelewaniu z pustego - morze aż nadto jest pełne wody. Ale jeśli trzymać się wodnych metafor, to może mamy do czynienia z zalewem czegoś - propagandy, teorii, interpretacji. Albo - wychodząc już poza samo zdjęcie - można mówić o budowaniu zamków z piasku. Na zdjęciu zamku z piasku co prawda nie ma - ale jest piasek, woda - i potencjalny budowniczy. Jak widać polityczną filozofię można dorobić do - prawie - każdego zdjęcia ;-)

wtorek, 9 kwietnia 2013

Owad na chodniku

Wczoraj pociąg stał na torach a dziś stoi owad na chodniku. I znów zdjęcie komórką uzasadnione - bo nie miałem aparatu lepszej klasy. Ale czemu robię zdjęcie - pięknego bo pięknego ale zwykłego - owada na zwykłym chodniku? Właśnie dlatego, że na chodniku, w mieście. A taki piękny żuk kojarzy mi się z dzikim lasem. Czemu więc mimo wszystko zrobiłem te zdjęcie? Bo chciałem je pokazać synkowi.

Nokia N900
Kiedyś, późną jesienią, zawołałem synka, którego prowadziłem ze szkoły, aby zobaczył gąsienicę, która nietypowo o tej porze obecna przechodziła przez chodnik. Dzieciak z jakiegoś powodu (chyba takiego, że niechcący go wyprzedziłem w drodze do szkolnej bramy) uparł się stać obrażony w miejscu. A potem gdy przyszedł i powiedziałem mu o gąsienicy, która już uciekła, był niepocieszony i nieszczęśliwy, że jej nie zobaczył. Kiedy indziej zatem, gdy zobaczyłem inną gąsienicę na chodniku, zrobiłem jej zdjęcie komórką, aby pokazać malcowi. 

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Stojący na torach

Wczoraj leżący na drodze ale dziś stojący na torach. Grzecznie stojący. Po prostu podmiejski pociąg. I znów zdjęcie z komórki. I znów było uzasadnione - nie miałem innego aparatu. A przystanek jest - co nietrudno zgadnąć - w Alejach Jerozolimskich w Warszawie. Trudniej zgadnąć co mnie tam przywiało.  A przyjechałem tam rowerem z Bemowa, co jak co kilka dobrych kilometrów.

Nokia C2-01
Sprawa, w której jechałem, była nietypowa. Kilka dni wcześniej nieopatrznie zatankowałem samochód na samoobsługowej stacji Neste. Nie odczytałem jednak, że automat nie wydaje reszty. A nie chciałem zatankować za pełną kwotę, bo miałem ją powierzoną na inne opłaty. Musiałem więc dzwonić do obsługi klienta i potem oni do mnie oddzwonili umawiając się na oddanie mi reszty. Akurat wyznaczyli stację Neste w Alejach Jerozolimskich - i z niej wracałem rowerem.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Leżący na drodze

Przechodząc od wczorajszego zdjęcia - mieliśmy patyk trafiony bełtem z dziecięcej kuszy. Lekka sprawa. A teraz sprawa bardzo ciężka - wagowo. Ciężki ciągnik trafiony przez los i leżący na drodze. Jak on - i sprawca - tego dokonali, nie mam pojęcia. Zastanawiałem się, ale nie wiem. Coś tam się musiało nieźle pokręcić - i sam ciągnik wydaje się równie pokręcony. Mam nadzieję, że przynajmniej obyło się bez ofiar. 

Nokia N900
Znów Nokia N900 jako aparat, ale tym razem to zrozumiałe. Jadę sam autem, mam telefon pod ręka - ale aparatu już nie. Poza tym mijam wypadek w ruchu, powoli ale płynnie. Stąd TIR w tle zdjęcia taki pochylony - aparat w komórce nie rejestruje tak szybko jak lustrzanka przy ruchu pochyla obraz. A ja robię zdjęcie prowadząc auto, nieomal na oczach policji czy straży pożarnej, więc robię to dyskretnie. Można powiedzieć, że w tym przypadku użycie komórki było jak najbardziej uzasadnione ;-)

sobota, 6 kwietnia 2013

Trafiający strzałą

Inny przykład wykorzystania komórki w celach dokumentacji - tym bardziej wstydliwy, że miałem wtedy przy sobie lustrzankę, ale po prostu nie chciało mi się jej wyjmować z plecaka. Pojechaliśmy bowiem do wikingowego grodu niedaleko Wisłostrady, ale zamiast obiecanego turnieju rycerskiego, który być może za bardzo sobie wyobrażałem, zastaliśmy dość niemrawy piknik historyczny. Dlatego nie wyjmowałem lustrzanki i poprzestałem na robieniu "esemesowych" zdjęć komórką. 

Nokia C2-01
Kupiliśmy dziecku najlepszą możliwą pamiątkę - kuszę zabawkę. Po pierwsze bardziej poręczna niż łuk w tej samej cenie. Po drugie - trzy bełty w standardzie, a strzały do łuku trzeba kupować osobno. Po trzecie - da się z niej strzelać innymi rzeczami, np małymi kamykami. Dzieciak oczywiście bawił się w strzelanie i przy okazji, za pierwszym razem trafił w mały słupek z kilku metrów. Dlatego uwieczniłem ten niewątpliwie zaszczytny i godny pochwały wyczyn ;-)

piątek, 5 kwietnia 2013

Trafiający listem

Dziś zaczynam dwutygodniową serię par zdjęć. Będzie więc siedem par, w jakiś sposób ze sobą powiązanych. Na początek niewinne zdjęcie małego pocztyliona - mój synek wrzucający list do skrzynki. Dzieci lubią robić rożne czynności, czują się wtedy potrzebne i mają zabawę - dlatego nie odmawiam im nawet takich, pozornie drobnych, przyjemności. A dokumentacja ich często bywa robiona komórką, jeśli się nie nosi przy sobie aparatu lepszej klasy...

Nokia N900
Tak było w tym przypadku - trafiło się najlepiej, no Nokia N900 z aparatem 5 megapikseli i optyką Carla Zeissa. Wiadomo, że to mini-Zeiss i nie umywa się do porządnych szkieł tej firmy - ale zawsze lepiej mieć dobre samopoczucie niż żadne ;-) W każdym razie lepiej zrobić zdjęcie komórką  niż żadnego. W końcu nie musi wyjść idealnie. W takich przypadkach bardziej liczy się sama uchwycona chwila i związane z nią wspomnienia, niż formalna jakość zdjęcia.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Jest zapomnienie

Skoro już dyplomatycznie wygraliśmy i przeciwnik nam spłynął to sytuacja jest już dla nas korzystna i wszystko poszło po naszej myśli. Czasem mamy wtedy luksu zapomnieć o kimś z kim włączyliśmy - po prostu wymazujemy go z pamięci i kontakty z nim urywamy. Albo - dyplomatycznie wygaszamy. W końcu niestety on nie może się obrazić, więc trzeba wycofywać się ostrożnie. Ale skutecznie. A potem pamięć o tej osobie gaśnie - jest zapomnienie. No i ulga ;-)

Nikon D3X
Zdjęcie z wyprawy w dzień Wszystkich Świętych na Powązki. Nocna wyprawa po cmentarzu ma sens najbardziej w te dni, bo wtedy iluminacja jest najpiękniejsza w całym roku. Można oglądać morze lampek albo fotografować ciekawe detale. takie jak prezentowany na zdjęciu znicz oświetlający pamiątkową dedykację dla tych, którzy odeszli ale pozostali w naszej pamięci...

środa, 3 kwietnia 2013

Są obietnice

Skoro gra na emocjach i dyplomacja to na pewno są obietnice. Obiecanki cacanki, albo takie które można faktycznie spełnić. Tylko, że przeciwnik myśli iż to wielki honor dla niego mieć je spełnione, a my czasem rzucamy mu tylko żałosne ochłapy. To też jest sztuka dyplomacji - dać ochłap aby ktoś myślał, że to wspaniała uczta ;-) 

Nikon D700
A uczta to kuchnia. Jak na zdjęciu. A kuchnia to także zlew. Wiadomo, że w kuchni musi - albo powinien - być zlew. Ale ten zlew ma też symboliczne znaczenie w naszej historii - bo zlew kojarzy się z wodą, która spływa. A więc można powiedzieć - spływaj! Do kogoś, z kim udało się, metodą dyplomacji, wygrać. A wtedy gdy przestał być potrzebny - niech sobie spływa. Niestety, spływa tylko w naszych myślach lub w rozmowach z przyjaciółmi, bo sam nie może wiedzieć, że go tak traktujemy. Mógłby się wtedy zdenerwować i cała dyplomatyczna gra poszłaby na marne. On musi wiedzieć, że wygrał - a nie spłynął :-)

wtorek, 2 kwietnia 2013

Jest gra na emocjach

Skoro mamy dyplomację i mydlenie oczu, to także jest gra na emocjach. Zamiast odpierać ciosy przeciwnika staramy się grać na jego uczuciach i wzbudzać w nim takie, które doprowadzą go do pożądanych przez nas czynności czy zachowań. Na zewnątrz możemy być mili, grzeczni i uprzejmi  ale w środku traktujemy przeciwnika jak materiał do przerobu w fabryce śmieci. Przerabiamy go w białych rękawiczkach, ale bezlitośnie. Wykorzystujemy go dla osiągnięcia naszych celów.

Nikon D90
A skoro jest dyplomacja to te cele mogą być - dla naszego dobrego samopoczucia - bardzo wzniośle określane. Bo im cel bardziej szczytny, tym łatwiej się pogodzić ze stosowaniem bezlitosnych metod w celu osiągnięcia go. A dyplomacja bywa bardzo bezlitosna. A budynki bywają patriotycznie oświetlone  szczególnie gdy jest to kancelaria premiera w czasie Dnia Niepodległości w 2011 roku. Zdjęcie wykonane zostało w czasie dokumentowania Marszu Niepodległości. 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Lany poniedziałek

I doczekaliśmy się lanego (a raczej sypanego) poniedziałku. Idealnie dwa w jednym - lany poniedziałek (inaczej) i prima aprilis (żart z lanego poniedziałku). Postanowiłem więc to uczcić stosownym, adekwatnym zdjęciem. Przedstawiającym zarówno piękną kwietniową zimę, jak i lanie, olewanie, oblewanie - no wiadomo czym :-)))

Nikon D700
Te zdjęcie zostało zrobione mniej więcej tydzień temu w Parku Leśnym Bemowo. Teraz śniegu jest po prostu więcej. Może i bałwanów (śnieżnych) też jest więcej. Czasem, gdy zdjęcie jest gorzej naświetlone, opcję autokorekcji przynoszą zaskakujące efekty. W tym przypadku wyszło mroczne, przerysowane zdjęcie - i dlatego zostawiłem je właśnie w takim złowrogim klimacie. Ale nie przewidywałem, że przyda się aż tak szybko ;-)

Są piękne oczy

I jeśli jest dyplomacja oraz uniki - to na pewno także są piękne oczy. I jest to idealne zdjęcie w naszej historii przypadające na prima aprilis. Bo te piękne oczy i gładkie futerka to są tylko dyplomatyczne pozory. A przeciwnika najchętniej byśmy utopili w szklance wody. Ale nie mamy wyjścia i musimy dyplomatycznie się do niego uśmiechać. Czyli okłamywać go, równie dyplomatycznie. Coś w sam raz na pierwszy kwietnia ;-)

Nikon Coolpix 5700
Wśród nowych zdjęć wykorzystywanych w naszej historii te jest też nowe - ale oczywiście w sensie kłamstwa w prima aprilis. Tak naprawdę to bardzo stare zdjęcie zrobione w Pradze w maju 2003 roku moim pierwszym Nikonem, o matrycy 5 megapikseli. Problemem było w nim zasilanie. bateria starczała na jakie 100 zdjęć a potem posługiwałem się dokręcanym gripem, który działał tylko na paluszkach alkalicznych (niestety nie na akumulatorkach).  Więc robienie zdjęć było dość kosztowne. dziś mając lustrzankę i wymienne baterie mógłbym zrobić kilka tysięcy zdjęć bez potrzeby ładowania aparatu.