piątek, 31 maja 2013

Płomyk nadziei

Nikon D90
I na koniec mini cyklu (albo ściślej mówiąc: prawie koniec) coś bardziej optymistycznego, czyli płomyk nadziei. A także, dla wprawnego oka, nadzieja na posiłek. Dziecko na zdjęciu trzyma bowiem (słabo widoczną gdyż ujętą na zdjęciu bokiem) kratkę do grillowania. A grillować można same smaczne rzeczy - mięso, ziemniaki, szaszłyki, nawet chleb. A jeśli już grill, to pewnie także piwo, wino, może coś lepszego. I inne napoje. Radość i szczęście - żyć nie umierać ;-)

Koniec października w Parku Leśnym Bemowo - który jest wyposażony także w miejsca do grillowania i rozpalania ognisk. I, jak widać, wykorzystywanych. Ale my załapaliśmy się już tylko na ogień, a nie na pieczyste :-)

czwartek, 30 maja 2013

Wisząco po linach

Nikon D90
Śnieg zastępujemy linami - a na linach można wisieć (oczywiście nie mam na myśli wiszenia za szyję), można też za ich pomocą zjeżdżać, wspinać się, albo nawet chodzić po linie. Liny kojarzą się ze zręcznością i akrobatyką, ale także z pomocą. Dzięki nim można na przykład uciec z jakiegoś niedostępnego miejsca. A wreszcie na linach można się huśtać, czyli dosłownie się wahać ;-) I te wielorakie metaforyczne interpretacje mogą być przypisane do tego zdjęcia, gdyż nie wiemy co się stanie przy użyciu liny - zjazd, wspinaczka, huśtanie się...

A w praktyce było to przejście po (o ile pamiętam) zawieszonym na linach balu. Jest to element ścieżki w parku linowym zorganizowanym na warszawskim Forcie Bema. Mój synek przechodził oczywiście trasę dziecięcą, gdyż aby przejść kolejną trasę trzeba mieć wzrost (z tego co pamiętam) co najmniej 160 cm. O tyle lepiej, że trasa dziecięca jest krótsza i bardziej "przyziemna" więc łatwiej o zbliżenie i zrobienie zdjęcia portretowego, niż przy dwóch "dorosłych trasach" wymagających od fotografowanej osoby przebywania znacznie wyżej nad ziemią. 

środa, 29 maja 2013

Opornie do przodu

A dziś mroźny klimat zimy - nawet bardzo mroźny - i metafora posuwania się opornie do przodu. Czemu bardzo mroźnie? Nie chodzi o temperaturę, ale o wymarcie placu zabaw, pokrytego świeżym śniegiem. I właśnie te brnięcie w świeżym, dziewiczym śniegu jest metaforą opornego posuwania się. Śnieg spada z drewnianej poręczy niczym wióry ciosanego opornie drewna. A wszystko w wielkim mozole - oczywiście w znaczeniu przenośnym, bo na placu zabaw wysiłku wielkiego nie było ;-)

Nokia N900
W praktyce jest to pożyteczny element pójścia z dzieckiem do lekarza - psychologa. Skoro więc nie było zaziębione, mogło pobaraszkować po tym dziewiczym ośnieżonym placyku zabaw. A ja robiłem zdjęcia komórką, gdyż oczywiście idąc do lekarza nie spodziewałem się sesji fotograficznej. Ale przybyliśmy za wcześnie i można było przejść się na sąsiedni placyk zabaw. No i było warto :-)

wtorek, 28 maja 2013

Może z boku?

Skoro wczoraj było z góry, to dziś może z boku? Zagubienie  Zagrożenie? Mamy przecież dziecko i złego pana z pałką, który właśnie z boku może w nie uderzyć. Pan na policjanta nie wygląda, zatem pewnie to jakiś amator, albo "operator kija baseballowego" :-) A dziecko wygląda na przerażone, bo zakrywa oczy. A praktyce wszystko jest inaczej - pan nie ma pałki, ale palec. Co prawda bardzo długi, ale kto wie czy to nie jest ów sławny "towarzysz Paluch, pierwszy zastępca Członka" :-)

Nikon Coolpix 8400
No i pan jest namalowany na ścianie - jako element galerii sztuki ulicznej stworzonej na Forcie Bema. Po prostu galeria namalowana na ścianie. Prosty pomysł na wykorzystanie pomieszczeń fortu. I bardzo klimatyczny, bo to galeria "w szczerym polu" - bez biletów, bez kompletnych okien, bez ogrzewania zimą. Dosłowna - nieomal - sztuka uliczna. jedyne czego tu do pełnej dosłowności brakuje, to ulica ;-)

poniedziałek, 27 maja 2013

Może z góry?

A może z góry? Może z góry coś się uda zrobić, wyjaśnić, założyć, ustalić? A może z "góry" przyjdą zbawienne wskazówki, rady, instrukcje? A może pomoc przyjdzie z jeszcze wyżej położonej Góry od Kogoś, do Kogo się o nią modlimy? Dziecko patrzy w górę, ale metafor do tego zdjęcia można dorobić wiele. A raczej wytłumaczeń owego patrzenia w górę. Ale mnie przychodzi na myśl o wiele przyjemniejsza metafora - może to jest symbol oczekiwania od nas pomocy? Polegania na nas? Co prawda oczy dziecka wodzą gdzieś ponad nami (czyli obiektywem aparatu), ale może to wynik dziecięcego zamyślenia się ;-)

Nikon D200
A technicznie jest to wynik zastosowania mojej pierwszej nieodżałowanej lustrzanki, czyli Nikona D200. Nieodżałowanej, bo niestety musiałem ją z powodów ekonomicznych sprzedać. A wspomnienia z nią mam oczywiście piękniejsze niż z następnymi modelami aparatów - bo ta lustrzanka była po prostu pierwsza. I moje wrażenia z pracy z nią były jeszcze świeże i nie tak rutynowe, jak praca z kolejnymi aparatami :-)

niedziela, 26 maja 2013

Może nie strzelać?

A jednak może nie strzelać? Skoro potencjalny strzelec się choć trochę uśmiecha? A w znaczeniu metaforycznym - może nie trzeba używać siły, presji, nadmiernego wysiłku aby osiągnąć jakiś cel? Albo trzeba użyć siły, ale nie wiemy czy kierujemy naszą broń we właściwym kierunku. Dziecko na zdjęciu patrzy się w bok (względem trzymanej kuszy) - to może być metafora dezorientacji, albo rozglądania się za celem. Pamiętajmy, że prezentowane zdjęcie jest interpretowane bardzo metaforycznie, a nie dosłownie. Bo dosłownie rzecz biorąc trudno zrobić komuś krzywdę dziecięcą kuszą na lotki ;-)

Nokia C2-01
Zdjęcie z grodu Wikingów niedaleko warszawskiej Wisłostrady. Pojechaliśmy tam rodzinnie na turniej rycerski, okazało się, że to coś w rodzaju pikniku, i to niezbyt zorganizowanego. Coś tak jak historyczny szwedzki stół - w pewnym sensie to o tyle zrozumiale, że Wikingowie to także Szwedzi ;-) I mimo, że miałem w plecaku lustrzankę  jakoś nie miałem "odwagi" jej wyciągać, zadowalając się zdjęciami z komórki, tym bardziej, że fotografowałem tylko mojego synka, nie zaś rekonstruktorów toczących pojedynki na ubitej ziemi ;-)

sobota, 25 maja 2013

Może strzelać?

Skoro wczoraj było zagubienie na fosie fortu, to może dziś może nie tyle zagubienie, co raczej chwila zastanowienia się, już na fortecznych wałach. Nad czym zastanowienie?  Kto wie czy nie nad tym, czy może strzelać? Bo armata jest w tle. Oczywiście abstrahujemy od wieku potencjalnego kanoniera - wszak wymowa zdjęcia ma być metaforyczna. A strzelanie nie musi być rozumiane artyleryjsko - może chodzi o jakiś cel do osiągnięcia (czyli "ustrzelenia")?

Nikon Coolpix 8400
A miejsce dzisiejszego zdjęcia jest położone około pół kilometra od miejsca wczorajszej fotografii - na tym samym Forcie Bema, tyle, że na jego wewnętrznych walach. Zaś armata w tle jest jedną z dwóch replik carskich trzyfuntówek, i niestety jedyną kompletną, gdyż druga ma zdewastowaną lawetę. Zdjęcie zostało zrobione później niż wczorajsze, starszej generacji kompaktem, którego używam po kradzieży poprzedniego, nowszego.

piątek, 24 maja 2013

Jasne zagubienie

Wczoraj było czarne zagubienie, to dziś niech będzie nieco bardziej optymistyczne - czyli jasne zagubienie. Przepaści z tyłu nie ma, ale jest długa droga - metaforycznie droga donikąd, bo wydaje się ślepa, choć oczywiście zakręca jedynie - ale z boku mamy fosę, która krępuje nam ruch. I to spojrzenie dziecka na fosę może być metaforą zagubienia, a może tęsknoty za przekroczeniem wodnej bariery, które jest niemożliwe do zrealizowania.

Nikon Coolpix P6000
Dla mnie te zdjęcie to pamięć o nieodżałowanym kompakcie, Nikonie Coolpix P6000, który niestety straciłem na skutek kradzieży, a którego poręczność pozwalała mi go nosić nieomal codziennie - a przez to robić o wiele lepsze zdjęcia niż za pomocą komórki. I zabrałem go oczywiście także na ten spacer po Forcie Bema... 

czwartek, 23 maja 2013

Czarne zgubienie

Nikon D90
Skoro wczoraj była czarna fanfara, to pójdźmy dalej po czerni i zaproponujmy na dziś czarne zagubienie. Na szczęście czerń jest tylko w tle, ale przód zdaje się być bardziej optymistyczny, skoro oświetlamy go sobie latarką czołową na głowie i trzymaną w ręku dodatkową latarką ręczną. Ale z tyłu starszy ciemna przepaść, zaś zamyślona mina zdaje się wskazywać na zagubienie i niepewność do do znalezienia wyjścia...

Oczywiście nie jest to niepewność, ale pozowanie - i stąd latarka ręczna skierowana została na oświetlenie twarzy od spodu. Zaś światło latarki czołowej skróciło na tyle ekspozycję zdjęcia, że tło zostało wyczernione. A tłem jest sala operacyjna (dwupiętrowa) w atomowym bunkrze dowodzenia w Łomiankach pod Warszawą. Jesteśmy na galeryjce na piętrze, więc owa "przepaść" z tyłu ma jakie 3 metry głębokości :-)

środa, 22 maja 2013

Czarna fanfara

Zaczynam publikację serii postów, których formalnym bohaterem będzie mój synek, ale które połączę w pewien cykl metafor. Na początek więc czarna fanfara. No bo fanfary grane są na początek - na przykład w czasie wejścia do sali średniowiecznego władcy. dziś już mamy nowoczesne czasy, dlatego zamiast w jakiejś gotyckiej sali fanfara jest "grana" (a raczej wypijana) w niewielkiej przestrzeni kabiny samochodu. Czemu czarna? Bo butelka Coli Zero ma czarną etykietę a i sam napój wydaje się być czarny. A czemu fanfara? Bo butelka skojarzyła się z - za przeroszeniem - trąbą ;-)

Nokia E75
Użycie komórki do sfotografowania dziecka w samochodzie nie dziwi. W końcu to komórkę ma się pod ręką, zaś aparat fotograficzny rzadko, jeśli prowadzi się auto. Co prawda prowadząc samochód samodzielnie lubię trzymać lustrzankę na siedzeniu pasażera - ale przecież niełatwo i niebezpiecznie byłoby robić nią zdjęcia w czasie jazdy. Kilka razy celując lustrzanką (oczywiście na ślepo, mając oczy skierowane na jezdnię) i tak zjeżdżałem ze swojego pasa ruchu - więc wolę być ostrożny. Na ostrożności w czasie prowadzenia auta nikt się jeszcze nie przejechał ;-)

wtorek, 21 maja 2013

Droga z lustrzanki

A to zdjęcie z drogi (dosłownie z samej drogi) wykonane aparatem, czyli droga z lustrzanki. I bynajmniej nie wykonywane w pędzie, ale ze stojącego samochodu. Ale nie stojącego specjalnie w celu wykonania zdjęcia. Tę drogę pamiętam bez użīwania GPS. Była to trasa do Wałbrzycha, na krajowej gierkówce, przed Piotrkowem Trybunalskim. Były tam światła ustawione na prowizorycznym skrzyżowaniu i otworzył się w obie strony kilkukilometrowy korek. Zatrzymałem się więc przymusowo i maiłem dość czasu aby wyjąć aparat i zrobić zdjęcie. 

Nikon D90
Sam aparat też nie był wepchnięty gdzieś w głąb bagażnika, ale położony na tylnym siedzeniu. Nie maiłem przy sobie wielkiego bagażu, jechałem na jeden dzień. W zasadzie poza aparatem i drobiazgami osobistymi nie miałem żadnego bagażu - skoro nie nocowałem tam. Nie jechałem też na wyjazd fotograficzny, ale aparat wziąłem na wszelki wypadek. I - jak się okazuje - było warto ;-) Potem w zapisie trasy przez GPS sprawdziłem dane i okazało się, że te zdjęcie było robione akurat za Rawą Mazowiecką - ale w czasie stania w korku przed Piotrkowem też zrobiłem kilka zdjęć, więc ten opis korka zdecydowalem się jednak zostawić :-)

poniedziałek, 20 maja 2013

Droga z komórki

Zdjęcie z trasy. Zrobione komórką - czyli droga z komórki. Można by powiedzieć, że nie wiadomo gdzie i nie wiadomo kiedy. No, kiedy to wiadomo, data i godzina wykonania zdjęcia są zaszyte w samym pliku. Ale gdzie? Otóż można bardzo precyzyjnie określić gdzie - i to bez wbudowywania do zdjęcia informacji o położeniu GPS. Ale bez GPS się oczywiście nie obejdzie - tylko, że jest to GPS samochodowy  Taki, z którego można zapisać do komputera ścieżkę trasy. I wtedy na komputerze można bardzo precyzyjnie, po czasie wykonania zdjęcia, ustalić miejsce jego wykonania.

Nokia E75
Zdjęcie to zostało wykonane w Obrowie, a raczej przed tą miejscowością - zatem na stacji benzynowej, gdyż był tam postój. Zresztą o stacji benzynowej świadczy także to, że na zdjęciu widać drogę z oddali, zatem zdjęcie nie zostało zrobione z auta na samej drodze. Wynika to z przerwy (około kwadransa) w nawigacji do kolejnego zapisanego punktu. Miejscowość ta jest położona na trasie 10, a jechałem nią wracając znad morza do Warszawy. Widocznie urzekł mnie ten zachód słońca nad kępą drzew, a nie chciało mi się wyciągać aparatu, kto wie czy nie schowanego gdzieś głębiej w bagażach. 

niedziela, 19 maja 2013

Dziecko gra na kompie

Dziś już widzimy co jest grane - dziecko gra na kompie. A raczej "gra". W taką grę jak World of Warcraft nie da się grać mając siedem lat. Ale można wskoczyć na jedną z postaci, którą grał tata, a potem chodzić nią sobie po baśniowych uliczkach elfickiego Silvermoon, albo ... utopić ją w kanałach Dalaranu. Ale na tym zdjęciu nie jest to żadne z tych miast. Ciekawe czy ktoś zgadnie gdzie moja postać się znajdowała.

Nokia E75
Tym razem zdjęcie zostało zrobione komórką, bo była to dokumentacja wykonywana ad hoc. Chciałem uwiecznić podróż w wirtualnym świecie jaką mój synek na komputerze robił. A zapewne nie maiłem wtedy przy sobie aparatu fotograficznego. Bo nawet słaba fotograficznie komórka jest lepsza do uchwycenia czegoś ciekawego niż brak aparatu w ogóle ;-)

sobota, 18 maja 2013

Dziecko przy kompie

Uwaga dziecko przy kompie. Dorwało się do kompa i siedzi. Ale jeszcze nie korzysta z niego jak Bill Gates przykazał. Albo raczej Steve Jobs ;-) A co prawdopodobnie dziecko robi na moim kompie -  a w każdym razie co zwykle robi - zobaczymy już jutro :-)

Nikon D90
Dzieciak przy kompie to okazja do robienia zdjęć portretowych. I czasem wychodzi na nich bardzo ciekawi - szczególnie gdy jest skupiony na tym co na ekranie i zdjęcie owo skupienie może ukazać. W tym przypadku jest jak widać (chwilowo) skupiony na aparacie fotograficznym robiącym zdjęcie.

piątek, 17 maja 2013

Pociąg przejechał

Pociąg przejechał i zrobiłem mu zdjęcie od tyłu. Spodziewałem się jakiś żywych czerwonych świateł - ale tylko ciemny wagon. Zdjęcie pierwotnie było bardzo blade, mgliste, ale na tym egzemplarzu zastosowałem sztuczne ożywienie. Efekt okazał się bardzo ciekawy - zdjęcie nabrało posępnego, złowrogiego charakteru, a zdawałoby się wygięty tor kolejowy dopełnił poczucia grozy. Jakby czuło się jakieś odniesienia do tułaczki ludzi na Sybir albo wywózki do obozów śmierci.

Nikon D90
Czasem zastosowanie sztucznego nasycenia zdjęcia może nadać fotografii symboliczny wymiar. Wtedy odrywamy się myślami od tego co faktycznie pokazane na zdjęciu, ale wyobrażamy sobie coś zupełnie innego. Nagle pozornie niepozorne zdjęcie nadaje tok naszemu myśleniu i wyzwala w nim magię ukrytej symboliki. To się nazywa dorabianiem filozofii do zdjęcia ;-)

czwartek, 16 maja 2013

Jedzie pociąg

Jedzie pociąg z daleka, a nikogo nie czeka. Wróć - jedzie z bliska, już jest przy mnie. Wróć - jedzie z niedaleko w sensie miejsca początku podroży, zrobił dotąd zaledwie kilka kilometrów. I poza tym zapewne jedzie pusty - chyba, że akurat zawozi partię jakiś przetopionych metali z Huty Lucchini. W każdym razie jedzie sobie spokojnie, powoli, przez zimowy las. 

Nikon D90
Nie dość, że zrobiłem wiele zdjęć w ostatni dzień 2012 roku, ale do tego w czasie spaceru przy torach kolejowych miałem szczęście mijać się z pociągiem. I to jadącym z naprzeciwka, co pozwoliło mi go zawczasu dostrzec i fotografować także z dalszej odległości. Sfotografowałem także sam moment nadjeżdżania lokomotywy - nastawiłem aparat na zdjęcia seryjne aby potem wybrać najciekawsze.  

środa, 15 maja 2013

Uwaga pociąg

Nikon D90
Uwaga pociąg to już nic specjalnego. Bo z reguły tory kolejowe przekraczamy jako pojazdy lub piesi i znaki te są nam doskonale znane. Mało kto porusza się po torach lub w pobliżu nich i ogląda znaki tak jak kolejowy maszynista. Wczoraj pokazałem znak kolejowy, a dziś pokazuję znak drogowy, zresztą położony zaledwie kilkaset metrów od wczorajszego.

Znaki były na tym spacerze najbardziej kolorowymi obiektami oglądanymi w czasie wędrówki. Krajobraz, choć słoneczny, był kolorowo jednostajny.  A kolorowe znaki są zawsze wdzięcznym obiektem do zdjęć. I z reguły je fotografuję gdy tylko widzę w tym sens. Potem mogę co najwyżej takiego zdjęcia nie wybrać ;-)

wtorek, 14 maja 2013

Uwaga samochód

Nikon D90
Ostrzeżenie przed przejazdem samochodowym - dla nie dla samochodu lecz dla pociągu. Widać to wyraźnie po samym znaku, nietypowym jak na samochodowe znaki drogowe. A dodatkowo nietypowym z tego powodu, że zapewne pamięta on jeszcze czasy PRL - jest bowiem nie tylko bardzo stary ale także ręcznie malowany. 

Ustawiono go na torach prowadzących przez Park Leśny Bemowo na teren Huty Lucchini (dawna Huta Warszawa). Pociągi wożą tam przeważnie złom, który jest potem przetapiany. Dobry widok na ich zawartość jest z oszklonego ekranu dźwiękowego na wiadukcie którym ulica Powstańców Śląskich przebiega nad trasą S8. 

poniedziałek, 13 maja 2013

Chciałbym brać

A w tym przypadku chciałbym brać porzuconą nakrętkę do Coca-Coli - ale nie mogę bo jest zamrożona. A czemu zbieram nakrętki? Z dwóch powodów - po pierwsze dlatego, że mój synek zbiera w szkole w jakimś szczytnym celu (kupna sprzętu rehabilitacyjnego dla kogoś). Ale to nie powód abym brał nakrętki z ulicy. Przyczyna była inna - ta nakrętka zawiera kod doładowujący Play. Co prawda tylko 2 złote, ale dobre i to :-)

Nikon D90
Tym razem kodem nie zasiliłem telefonu. Ale mam zdjęcie liścia w towarzystwie wytworu współczesnej konsumpcyjnej techniki. Niezłe połączenie - natura i sztuczność, recykling liścia i baaaaardzo długi recykling plastiku. Bezwartościowy liść i warta 2 złote nakrętka. O ile ktoś inny nie wykorzystał kodu - ale to wątpliwe, bo jak miałby się logować na stronę internetową w środku lasu? Przez smartfona? Teoretycznie możliwe, ale kto myślałby o tym w takim miejscu ;-)

niedziela, 12 maja 2013

Nie chciałbym brać

Nikon D90
A niedaleko (dosłownie metr czy dwa) od pokazywanej wczoraj ławki stał słupek, na którym spoczywał pakunek, którego na pewno nie chciałbym brać. Niektórzy zapewne domyślą się jaką wonną psią zgubę ów pakunek kryje. Ktoś położył ją na słupku. bo w pobliżu nie było kosza na śmieci. Mnie jednak zastanawia to dlaczego w tak dużym lesie ktoś zadał sobie trud, aby zbierać psie odchody do torebki. Przyzwyczajenie drugą naturą :-)

Szkoda tylko, że torebka nie leżała w taki sposób, aby napis na niej poinformował o jej zawartości. piękny napis "Psie sprawy Warszawy" i rysunek pieska są na drugiej stronie. Ale torebka była zwinięta i nie miałem ochoty bawić się w jej rozkręcanie, zresztą jej "plastyczna zawartość" zapewne zamarzła na mrozie i rozwinięcie byłoby niemożliwe :-)

sobota, 11 maja 2013

Czerwona ławka

Czerwona ławka tylko przez wzgląd na pokazywane wczoraj zielone drzewo. Bo ani cała ławka nie jest czerwona (podobnie jak cale drzewo wczoraj też nie było zielone), ani kolor samego znaku nie jest czerwony, ale różowy. Chodzi jednak o pewne przeciwstawienie, a zarazem podobieństwo - oba znaki uczyniono bowiem na drewnie, tylko że dzisiejsze drewno jest już martwe, dlatego sam znak na nim dziwi. 

Nikon D90
Ławka położona jest zresztą kilkaset metrów od pokazywanego wczoraj drzewa - zdjęcie pochodzi z tego samego spaceru. A niedaleko od tej ławki jest położona inna ławka, na której wtedy odpoczywałem w pół drogi. Ta zainteresowała mnie właśnie ze względu na namalowany na niej znak - którego znaczenia nie mogę pojąć, nie jest to bowiem jakieś żywe drzewo przeznaczone do wyrębu albo oznaczające jakieś miejsce w lesie. 

piątek, 10 maja 2013

Zielone drzewo

Nikon D90
Zielone drzewo brzmi niczym nieomal tautologia. Wiadomo, że jest zielone gdy pełne zielonych liści. A nieraz ma także zazieleniały od mchu czy glonów pień. Ale rzadko kiedy jest pacnięte zieloną farbą w zdecydowanie bardziej dosłowny "zielony sposób". Tak było w tym przypadku, a zielony znak na drzewie zapewne posłużył jako oznaczenie dla celów gospodarki leśnej (czytaj: wyrębu). 

Jeden z detali spaceru, który (ryzykując poślizgiem) podjąłem w ostatni dzień 2012 roku. Przeszedłem się wtedy do parku Leśnego Bemowo i po nim, robiąc w sumie 7 kilometrów i robiąc około 450 zdjęć. Kilkanaście z nich wybrałem do tego bloga - więc także pod tym względem był to bardzo udany dzień, a jeszcze bardziej udany gdy doliczyć także zrobione (formalnie już następnego dnia, bo przecież tuż po północy  zdjęcia sylwestrowych fajerwerków.

czwartek, 9 maja 2013

Przegrany telewizor

Mamy więc teraz przegrany telewizor. Widać na pierwszy rzut oka, że jest przegrany, a nawet nie jest całym telewizorem, lecz tylko przednim panelem jego obudowy. I znajduje się w lesie niedaleko Łowicza. Ale pewnie w niejednym lesie taki "telewizor" dałoby się znaleźć. Zaś w sferze symbolicznej przedstawia metaforę "przegranego" Dnia Zwycięstwa obchodzonego hucznie tylko przez Rosję i prawie wyłącznie niektóre z byłych republik ZSRR. 

Nikon D90
A w sferze fotograficznej symbolicznej ten "telewizor" jest symbolem mojego zamiłowania do ukazywania detali lub nietypowych kompozycji obrazu (albo perspektyw). Dlatego też idą przez las zwracam uwagę także na to co jest pod nogami, a nie tylko na krajobrazy przed moimi oczami. Czasem można dzięki temu wypatrzyć ciekawe lub nietypowe motywy do zdjęć :-)

środa, 8 maja 2013

Zwycięski telewizor

Dlaczego zwycięski telewizor - bo "działa", na tyle na ile może działać telewizor wymalowany jako graffiti na ścianie. Ale tak naprawdę jest to - nieco złośliwe - nawiązanie do Dnia Zwycięstwa. Przy czym owa złośliwość nie dotyczy samego Dnia Zwycięstwa ale jego daty. Jak bowiem pamiętamy, były swego czasu dwa Dni Zwycięstwa - natowski i socjalistyczny - a wynikało to z różnicy czasu między Berlinem a Moskwą. Dziś przypada dzień "natowski", który i Polska teraz przyjęła. 

Nikon Coolpix 8400
A telewizor został przyjęty na ścianę pomieszczeń w Forcie Bema  gdzie znajduje się galeria sztuki ulicznej - właśnie w formie szeregu sal z wymalowanym tam graffiti. I te graffiti fotografowałem aparatem kompaktowym w czasie spaceru po forcie z moim synkiem. 

wtorek, 7 maja 2013

Liść zamrożony

A tym razem ewidentnie zimowy liść zamrożony. Trochę tak jak zamrożona nalepka WOŚP która kiedyś sfotografowałem na chodniku. Lód stanowi piękną oprawę dla zamrożonych w nim elementów, można by go poetycko nazwać białym bursztynem. Ale niestety jest to bursztyn bardzo nietrwały. Świetnie wpisywałby się w zapętlone czasowo cykliczne postrzeganie świata przez Daleki Wschód. Dziś jest biały bursztyn, a jutro wszystko roztapia się i zaczyna się inny, odnawialny cykl natury.

Nikon D90
Zdjęcie pochodzi z wycieczki w ostatnim dniu 2012 roku. Była to dość niebezpieczna droga - bardzo śliska. Ale udało mi się nie wywalić ani razu. I przyniosłem z niej około 450 zdjęć. Nie żałowałem aparatu ale później miałem możliwość wybierania z bogatego materiału zdjęciowego. Wolę taką sytuację niż przeciwną ;-)

poniedziałek, 6 maja 2013

Liść oszroniony

A teraz nieco zimniejsze liście - dzisiaj liść oszroniony. Pierwsze oznaki zbliżającej się zimy. Albo też gorsza strona pięknej złotej jesieni, bo zdjęcie formalnie było wykonywane jesienią, na początku grudnia. Tym razem na spacer zabrałem ze sobą aparat fotograficzny - stary kompakt który ponownie używam od czasu gdy ukradziono mi nowszy model. 

Nikon Coolpix 8400
Stary kompakt i tak będzie robił lepsze zdjęcia niż aparat w telefonie komórkowym - a ciekawych detali dla komórki nie warto zostawiać. Pokazane kilka dni temu zdjęcie znicza nie jest tak wyraziste jak detal sfotografowany kompaktem. Ale sama kompozycje zdjęcia ze zniczem może być na tyle "abstrakcyjna" że mniejsza wyrazistość tej fotografii nie jest czymś negatywnym. W tym przypadku jednak wyrazistość zdecydowanie się przydaje, choćby dla uwidocznienia drobnego pokrywającego liść szronu :-)

niedziela, 5 maja 2013

Liście podpierające

Nikon D90
A dziś dla równowagi - liście podpierające skałę. Oczywiście podpieranie jest naturalnie czysto abstrakcyjne, chodzi o zestawienie paproci z głazem. A wszystko na Szczelińcu Wielkim. I przy równie wielkim słońcu  które nie zawsze w czasie tej wycieczki dopisywało - był nawet deszcz, po którym suszyłem parasol i ekwipunek ;-)

Przypomina mi się wtedy pewne gorzkie wydarzenie - nie chciało mi się wyjmować z innego aparatu dwóch dobrych kart pamięci SanDisk, wziąłem więc kartę Pretec, która nie zawsze prawidłowo działa. I tym razem też mnie nie "zawiodła" - zawiesiła się szybko i schodząc w pięknym słońcu nie moglem już niestety powtórzyć zdjęć  które na podejściu były wykonywane przy pochmurnym niebie. Gdybym wtedy zastosował też inny trik (minimalna objętość plików JPG robionych razem z RAW, których używałem jedynie do podglądu) to mógłbym zmieścić jeszcze może 200 zdjęć więcej na dobrej karcie i jakoś uratować te zejście - ale zmianę tę zastosowałem dopiero później. Ważne aby się uczyć na błędach :-)

sobota, 4 maja 2013

Liście swobodne

Nikon D90
Maj czyli majówka. Słonce i rozkwitająca przyroda. Dlatego na kolejne zdjęcie wybrałem piękne świeże liście. Nie majowe co prawda, ale fotografowane pod koniec czerwca. Ale nie chodzi tu o formalną zbieżność czasową, ale metaforykę. Na pewno są świeże, a nie jesienne, czy nawet dojrzale letnie. I są to liście swobodne - bo gałązka buja sobie w powietrzu :-)

Liście liściom podobne - te były sfotografowane w rezerwacie torfowym koło Otwocka, do którego udałem się z synkiem, który nie mógł z powodu choroby pojechać tam wcześniej ze szkolną wycieczką. W rezerwacie jest jeziorko, w którym robiłem wtedy także zdjęcia kaczek z młodymi. Szkoda, że nie mieliśmy chleba aby je karmić, ale mieli inni ludzie, którzy tam przyszli i stąd zdjęcia ptaków chwytających pokarm. A synek miał dodatkową zabawę oglądając przepychające się ptactwo z bliska.

piątek, 3 maja 2013

Grzeczna woda

Dla równowagi niegrzecznego ognia - grzeczna woda. Wielkie rury elektrowni szczytowo-pompowej w Żarnowcu. A więc woda jest na dole lub na górze. Gdy spada - daje 716 MW, gdy się ją pompuje - zabiera 800 MW. Ale nie liczy się teoretyczny bilans, lecz jej chwilowa rola. I tylko zacząłem się zastanawiać jak żarnowiecka elektrownia może być metaforą Konstytucji 3 Maja. Rura, pompowanie - to może zbyt negatywne potoczne skojarzenia. Ale bilans? Konsytuacja wnosiła wiele patriotycznego postępu, ale niestety tylko chwilowo, a potem ten postęp był odwracany przez zabory...

Nokia E75
Do Żarnowca udałem się nie bezpośrednio - w sensie zaplanowania tej wycieczki z góry - ale spontanicznie, kiedy już byliśmy w trasie. Myśleliśmy, że uda się zwiedzić ruiny niedokończonej elektrowni atomowej - ale nic z tego. Pozostało więc oglądanie jej wodnej siostry, zresztą pierwotnie planowanej właśnie jako energetyczne wsparcie dla atomówki. I jeszcze jedno podobieństwo do wczorajszego zdjęcia - oba są wykonane aparatem z telefonu.

czwartek, 2 maja 2013

Niegrzeczny ogień

Dziś przez dwie trzecie maja będę publikował pary zdjęć - stanowiące jakąś połączoną interpretacyjnie całość. Na początek zdjęcie czasowo najświeższe z wybranych. Niby zwykły znicz. Ale to jest znicz niezwykły, bo jest to niegrzeczny ogień. Sama niezwykłość znicza polega na tym, że to świeczka zapachowa. A niegrzeczność - na jej destrukcyjnym wpływie na otoczenie. Nie tylko sama świeczka popękała pod koniec palenia się, to jeszcze spowodowała pęknięcie talerza na którym ją postawiłem. 

Nokia N900
A zdjęcie znicza wykonałem za pomocą aparatu w telefonie, bo oczywiście nie chciało mi się do tego wyciągać lustrzanki. A zrobiłem je z zupełnie innego powodu niż destrukcyjność tego znicza (o której jeszcze oczywiście nie wiedziałem). Zastosowałem w nim mój "patent" w postaci "knotów" wykonanych z wbitych w parafinę zapałek - gdyż oryginalny knot był za krótki i utonął w rozpuszczonej parafinie. A dzięki temu udokumentowałem narzędzie przyszłej "tragedii" ;-)

środa, 1 maja 2013

Niech się święci Pierwszy Maja

Nikon D90
I mamy Święto Pracy - dawniej wielka Jedynie Słuszna Celebra robiona w imię Jedynie Słusznego Ustroju. Dziś różnorodność i bardziej piknikowy charakter. A ja świadomie wybrałem na zdjęcie pierwszomajowe coś zupełnie z piknikiem nie kojarzonego. Jest to przewrotna metafora ciężkiej (dziennikarskiej) pracy Kuby Wojewódzkiego oraz Michała Figurskiego. Jak widać, obu ciężka praca doprowadziła do stanu "widocznego zużycia". Niech więc się święci Święto Pracy ;-)

Przewrotne jest także to, że zdjęcie zostało wykonane w czasie Marszu Niepodległości w 2011 roku, a więc na dole znajdują się maszerujące osoby, które zapewne nie są do uwidocznionych na plakacie panów szczególnie ciepło nastawione. Ale praca - jak wiadomo - tworzy ciepło. A jeśli będzie za gorąco - to policja ochłodzi temperament - oczywiście tych manifestujących ;-)