A na koniec cyklu o małej nadziei - nadzieja na dobry koniec właśnie. Zdjęcie nawiązujące do wczorajszego, z tej samej wyprawy koroną wału przeciwpowodziowego. W upalnym skwarze dojechałem wreszcie do - jak się okazało - Jeziora Dziekanowskiego na końcu wyprawy. Ponieważ miejsce było dogodne, więc zaparkowałem przy jazie umieszczonym w wale, odprowadzającym wodę z jeziorka. Odpoczynek i chwila zapomnienia mozolnej drogi. I nadzieja na lepszą drogę w dalszej części wyprawy.
![]() |
Nikon Coolpix 8400 |
Tym razem nadzieja dość szybko spełniona. Czekał mnie jeszcze kilometr, może nawet mniej, pylistej drogi gruntowej. A potem wjechałem na drogę asfaltową i wróciłem przez Dziekanów i Łomianki do domu. W porównaniu do wyboistej ścieżki na koronie wału, ta drga wydawała się prawie autostradą. Tak lubię jeździć - zostawiać najłatwiejszą drogę na zmęczony, ale dzięki temu bardzo komfortowy powrót.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz