sobota, 16 kwietnia 2011

To se ne vrati...

Nikon Coolipx 8400
Niedaleko WAT na Bemowie była stara zrujnowana fabryka. Ulubiony motyw dla mojej fotografii post-industrialnej. Niestety, robiłem jej zdjęcia jedynie w warunkach polowych (czyli improwizowanych) - podczas spaceru z dzieckiem na wózku (sam wózek musiałem wnosić na teren tej ruiny). Miałem więc tylko podręczny kompakt - a do tego nie posiadałem statywu. Warunki oświetleniowe nie były w środku najlepsze i część zrobionych z ręki zdjęć wyszła rozmazana. Ale coś tam zostało.

Teraz w tym miejscu nie została już ani jedna cegła... To już nie wróci...

Fotografia, jak powszechnie wiadomo, jest dokumentacją czasu przeszłego. Z definicji, to, co już sfotografowane, odbyło się. Ale na ogół to, co fotografujemy, choć formalnie niepowtarzalne, należy do powtarzalnych, mniej lub bardziej typowych, zdarzeń. Zachód słońca nad jeziorem, ruch na ulicy, dzieci na plaży - to wszystko można fotografować setki razy. Chmury nigdy nie będą identyczne, ludzie na ulicy także, a dzieci stopniowo podrosną - ale sama sceneria zostaje praktycznie niezmienna.

Co innego, gdy fotografujemy scenerię, której nie będzie. I nawet nie wiemy, że jej nie będzie. Jezioro jest nadal, zachody słońca nad nim także są - ale to jest teraz teren prywatny, na który nie mamy już wstępu. Ulica została przebudowana i zmieniła się nie do poznania. Plaży już nie ma, w tym miejscu powstał bowiem port jachtowy. I nagle nasze fotografie mają podwójną wartość dokumentalną. Nie tylko formalną - jak każda fotografia, która pokazuje przeszłość. Także głębszą - bo pokazuje przeszłość, która już nie wróci.

I często wyzwalają, naturalną zresztą, nostalgię. Można powiedzieć, że każda nostalgia ma zawsze jeden wspólny mianownik. Jak to mądrze o PRL-u powiedział Jacek Fedorowicz - lubimy go, bo wszyscy bez wyjątku byliśmy wtedy młodsi (oczywiście, o ile w ogóle wtedy byliśmy) :-)

Brak komentarzy: