sobota, 30 listopada 2013

No to łata

Nikon D90
Życie dopisało kilka kolejnych rozdziałów mojej historii o rowerze. Aż sam się zdziwiłem jak życie potrafi się komplikować. Otóż kolejnego dnia okazało się, że w moim rowerze jednak dętka znów szwankuje. Podliczyłem - łatka i pęknięcie jednej dętki, potem łatka w drugiej. A teraz kolejna się zanosi w tej drugiej dętce. Wyjąłem ją i napuściłem wody do zlewu, tym razem sprawdziłem całą dętkę. Okazało się, że są dwie dziury...

Jedna to ta już załatana, jak się okazuje łatkę założyłem nie środkiem na dziurę ale krawędzią. Druga jest nowa. Więc użyłem dwóch kolejnych latek (zmniejsza mi się ich zapas). I tym razem, mam nadzieję, dętka już mi posłuży bezawaryjnie. Zużyłem na łatanie kola mojego roweru cztery latki (jedną dziurę musiałem latać dwa razy). A do ilustracji podwójnej dziury niech posłuży te zdjęcie podziemi w Forcie Bema.

piątek, 29 listopada 2013

No to zapas

No to mamy nieoczekiwany zapas. Zamiast jednej dętki z moim wentylem mam dwie. Od przybytku jednak głowa nie boli. Tylko trochę żałuję, że jedną uszkodzoną dętkę kiedyś wyrzuciłem - w terenie nie moglem znaleźć dziury. W domu mógłbym łatwo mocniej ją napompować pompką serwisową i pewnie dziura by się znalazła. Miałbym jeszcze jedną dętkę w zapasie. Ale dobre i te dwie, które mam teraz.

Nikon D700
Zatem mam trzy dętki w zapasie, dwie do mojego obecnego roweru i jedną do mojego poprzedniego. Idealnie je ilustruje Most Północny - dwa przęsła ruchu samochodowego i jedno tramwajowego. Zupełnie jak mój zapas. I niech ten zapas się długo nie uszczupla, bo choć ostatnio dobrze się napracowałem z lataniem dętek (4 łatki w kilka dni), to jednak nie bardzo chciałbym te umiejętności praktykować ;-)

czwartek, 28 listopada 2013

No to siurpryza

I już zakończyłem cykl zdjęć poświęcony opowieści o małej rowerowej katastrofie, gdy życie nieoczekiwania dopisało do tego własny happy end. Otóż przeglądając szufladę w poszukiwaniu przejściówki do wentyla Presta (miałem zamiar sprawdzić czy nie dałoby się jej użīć jako adaptera na stacjach benzynowych) znalazłem dętkę z właściwym wentylem! Oczywiście była uszkodzona. Ale dziurkę łatwo znalazłem (na słuch i podmuch) i załatałem ją. No to mam rower sprawny - jeszcze przed nadejściem zamówionych na Allegro dętek.

Nikon D700
Te zdjęcie idealnie się nadawało jako symbolizujące taką dętkę-widmo cudem znalezioną ;-) Nawiasem mówiąc, nie obyło się bez pewnych problemów. Opona założyła się w pewnym miejscu niewłaściwie (wsunęła bardziej w obręcz) i mimo spuszczania powietrza kilka razy i poprawiania nadal nie mogła się wpasować. Pojechałem z tym do serwisu, gdzie doradzili mi posmarowanie jej płynem do naczyń dla lepszego poślizgu i ułożenia się. W sumie jednak nie było to potrzebne - bo tak jak na to liczyłem, sama jazda rowerem spowodowała ułożenie się opony pod wpływem drgań ;-)

środa, 27 listopada 2013

No to paczka

Zamówiłem więc na Allegro trzy dętki (dwie dla mnie i jedną dla drugiego roweru jaki miałem, wyposażonego w wentyle samochodowe). Dzięki temu naprawię koło i będę miał po jednej dętce na zapas. Łatki do łatania wspaniale się spisują ale nie załatają dętki, która po prostu poszła w strzępy. Mając łatki i dętkę w zapasie będę miał nareszcie spokój. A zamówiłem odbiór w pobliskim paczkomacie. To była po prostu najtańsza opcja. I pozostało mi jedynie czekać na informację o dostępności przesyłki.

Nikon D700
A ponieważ komin na zdjęciu skojarzył mi się z paczką, dlatego wybrałem te zdjęcie jako ilustrację do kończącego temat rowerowej odysei postu. To zdjęcie ze spaceru po Forcie Bema i zarazem jedna z ostatnich sesji wykonanych Nikonem D700 przed jego sprzedaniem. 

wtorek, 26 listopada 2013

Poniosło mnie!

A potem już mnie poniosło nie na żarty. Poszedłem bowiem do Tesco kupić dętkę. I nie ma - bo ja mam z wentylem Presta, sportowym (czy inaczej włoskim), tym cienkim. A takich tam nie było, tylko z wentylem Schradera (czyli samochodowym). Poszedłem do Auchan - i tam także nie było dętek z tym wentylem. No to można się naprawdę zdenerwować... A ten właśnie pechowy dla mnie Auchan pokazuję na zdjęciu :-)

Nikon Coolpix 8400
Widocznie wentyle sportowe Presta są zbyt mało popularne aby popularne markety zadawały sobie trud sprowadzania dętek z nimi. Ale tym bardziej mnie zdumiało gdy w Tesco zobaczyłem dosłownie całą półkę dętek z przestarzałymi wentylami Dunlopa (od starych rowerów). To już lepiej by zrobili zastępując Prestą część tych zapewne nie bardzo kupowanych dętek :-) 

poniedziałek, 25 listopada 2013

Poniosło mnie

I poniosło mnie. A dokładniej rower - bo musiałem go nieść unosząc tył, aby oszczędzać oponę i obręcz od poobijania. Niosłem go tak ze trzy kilometry, robiąc wiele przystanków. W końcu dobrnąłem do tramwaju a potem miałem już "tylko" kilkaset metrów do domu. Nabrałem już wprawy w niesieniu roweru, trzymając go za tylny bagażnik. 

Nikon D700
A na tym zdjęciu mój synek niesie też coś w rodzaju flaka - torebkę. Dlatego te zdjęcie pasowało mi jako ilustracja mojego "spaceru" z rowerem. W tym przypadku nie tyle podnoszenie roweru było wysiłkiem, co trzymanie go palcami. I to ból palców sprawiał, że musiałem robić tyle przystanków dla odpoczynku...

niedziela, 24 listopada 2013

I bum!

Przejechałem się dalej, zgodnie z planem, po lesie. Korzenie, korzenie i jeszcze raz korzenie. I podskakiwanie jak na rajdzie. Pompując koło zobaczyłem, że opona lekko odstaje od obręczy w jednym miejscu, ale nie chciałem już spuszczać powietrza aby to poprawić. Kiedy wyjechałem z lasu na asfalt, poczułem się lepiej, bo nie do końca dobrze wpasowana opona nie będzie się już tak forsowała. W końcu po asfalcie jedzie się spokojnie. I pięć kilometrów od domu nagle - bum!

Nikon D700
Jednak opona musiała się bardziej uchylić, dętka z niej wystrzeliła i pękła. O żadnym lataniu nie mogło być oczywiście mowy. Żałowałem, że nie spuściłem powietrza z koła aby poprawić oponę. Chciałem to zrobić w domu, gdzie mam wygodną pompkę serwisową. Ale już nie zdążyłem. I zostałem z rowerem przy boku - ale bez roweru ;-)

sobota, 23 listopada 2013

Drugi flak

Nikon D700
Siedziałem sobie spokojnie i czekałem na koniec deszczu. I nagle zobaczyłem, że tylne koło roweru jakiś nieco podejrzanie wygląda. Niestety, flak. Drugi flak w tym tygodniu. O tyle denerwujące, że dwa dni wcześniej załatałem dziurę w dętce i zastanawiałem się czy to nie jest ta sama dziura. Trzeba było sprawdzić, więc zdjąłem koło. To była nowa dziura, no to ją załatałem. 

Dziękowałem Bogu że wpadłem na pomysł aby kupić zestaw łatek do dętek rowerowych. Nie miałem bowiem zapasowej dętki w plecaku, założyłem ją swego czasu gdy nie mogłem dojść gdzie znajduje się dziura w poprzedniej dętce, którą próbowałem załatać. 

piątek, 22 listopada 2013

Opowieść rowerowa

Dziś zacznę opowiadać historię pewnej wyprawy rowerowej, która się zapisała w mojej pamięci. Odbyła się na początku września. Pojechałem zaplanowaną wcześniej trasą na dość długą wyprawę. Zatrzymałem się na Młocinach, pod wiatą bo akurat zaczął padać drobny deszczyk. Przed dwoma dniami byłem w tym samym miejscu i wtedy rower przewrócił mi się na ławkę, wywracając termos. Tym razem sprawdziłem, że to nie grozi.

Nikon Coolpix 8400
Prezentowane dziś zdjęcie zostało wykonane około 2 kilometrów dalej od tego miejsca, w czasie innej wyprawy. Warto zwrócić uwagę na bagażnik rowerowy. Będzie o nim mowa w kolejnych wpisach. Ledwo go widać u góry zdjęcia. I na tylne koło też warto zwrócić uwagę ;-)

czwartek, 21 listopada 2013

Powoli jak ruch słońca po niebie

I na koniec naszej mini serii - powoli jak ruch słońca po niebie. Skwarne lato w pełnej krasie, a ja zmęczony po długiej wyprawie rowerowe koroną wału przeciwpowodziowego w okolicach Łomianek. Zatrzymałem się na postój przy jazie zamykającym ujście wody z Jeziora Dziekanowskiego. A dalej miałem już tylko powrót asfaltową szosą do domu. 

Nikon Coolpix 8400
Został mi tylko stary kompakt Nikon Coolpix 8400 i nim robiłem zdjęcia. Nie dość że rozdzielczość ma tylko 8 megapikseli, to po zrobieni zdjęcia trzeba czekać około 10 sekund zanim można robić kolejne. Ten aparat wymaga dużej cierpliwości. I to mój ostatni Nikon obecnie w użyciu.

środa, 20 listopada 2013

Powoli jak wysychająca woda

A po stopnieniu śniegu mamy cale kałuże i podtopienia wodne w lasach. I tym razem dzieje się powoli jak wysychająca woda. A to już wiosna i początek cieplejszej pory roku. Zdjęcie optymistyczne jak na zaawansowany listopad, zwiastujący tę gorszą połowę roku. Nie ma to jak podbudować niedochodzącą jesień wiosennym słońcem ;-)

Nikon D700
Zdjęcie z wiosennej wyprawy rowerowej po Parku Leśnym Bemowo. Od dawna wybieram się tam aby uwieczniać różne pory roku. Tym razem polowałem na pośrednie resztki zimy, która w tym roku trzymała szczególnie długo. Po śniegu zostały już tylko wodne kałuże i jeziorka w lesie. 

wtorek, 19 listopada 2013

Powoli jak topniejący śnieg

Tym razem powoli jak topniejący śnieg. Bo śnieg topi się powoli, nawet na naszych oczach. Choć gdy jesteśmy zabiegani to wydaje się że topi się bardzo szybko. Obserwujemy go bowiem co kilka lub kilkanaście godzin. Leczy gdyby przy nim siedzieć i pilnować tego topnienia, to zanudzilibyśmy się na śmierć ;-)

Nikon D700
A ten śnieg na zdjęciu topniał w połowie marca. Ale hałdy śniegu położone na parkingu Tesco na Bemowie stopniały do reszty dopiero pod koniec kwietnia, gdy po innym śniegu już od trzech tygodni nie było śladu. Taka była bezwładność i opór termiczny kilkumetrowych gór ze śniegu, usypanych ze śniegu zwożonego z dachu marketu.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Powoli jak pociąg

I mamy lokomotywę - nie tuwimową ale spalinową. I należącą do PKP Cargo. I nie rusza ociężale, bo już po torach jedzie. Ale jedzie niespiesznie - powoli jak pociąg. Można nawet napisać więcej: i stuka powoli jadąc do Huty, złom pewnie wiezie, a wróci po druty. Taka poezja ad hoc. Akurat nie powoli, ale szybko wymyślona ;-)

Nikon D700
Łatwo poznać że lokomotywa jedzie do Huty - w tle są bloki, widoczne tylko od tej strony toru, który prowadzi wzrok w kierunku od Huty. Zatem poruszający się w przeciwną stronę pociąg do Huty zmierza. I faktycznie robi to powoli, jakie 30 kilometrów na godzinę.

niedziela, 17 listopada 2013

Powoli jak rzeka

Dziś zaczynam cykl zdjęć o powolnym ruchu. To może być na przykład powolne rozkręcanie się czegoś. Na początek powoli jak rzeka. Bo rzeka płynie faktycznie powoli, a w zimie wydaje się, że ta powolność jest jeszcze większa, bo woda jest jakby skostniała. Ale i tak woda w Bzurze jest o wiele bardziej rześka niż lodowa "zupa" którą widziałem z falochronu we Władysławowie.

Nikon D90
Te zdjęcia Bzury i lasu w okolicach Łowicza były jednymi z ostatnich jakie zrobiłem moim podręcznym spacerowym Nikonem D90 zanim musiałem go sprzedać. Kojarzą mi się także z innym, bardziej osobistym, wydarzeniem. Zdjęcia mogą mieć nie tylko swoje znaczenie dosłowne lub znaczenie symboliczne. Mogą mieć też znaczenie osobiste ;-)

sobota, 16 listopada 2013

Ukrywanie prawdy

I ostatnia broń białego rycerza - ukrywanie prawdy, niczym ukryte w cieniu wrota małego jazu. To co biały rycerz dowie się o sobie przezeń atakowanej, nie zawsze musi być negatywne. A jeśli nie jest negatywne, to nie pasuje do koncepcji rycerza. Więc trzeba to ukryć, zepchnąć w cień. Rycerz lub jasny, klarowny, jednoznaczny przekaz. Bo czarne jest czarne a białe jest białe - on jest o tym przekonany bardziej niż prezes Kaczyński. A jeszcze bardziej jest przekonany o tym, że jeśli kogoś krytykuje, to on ma tylko same czarne strony ;-)

Nikon Coolpix 8400
Zaś te zdjęcie pochodzi z niejako ostatniej strony mojej wyprawy koroną wału przeciwpowodziowego w okolicy Łomianek. Dojechałem aż do Dziekanowa i ten jaz odprowadza wodę z Jeziora Dziekanowskiego właśnie. To był już koniec mojej wyprawy odkrywczej, pozostał tylko niewielki odcinek drogi gruntowej, a potem wjechałem na wygodny asfalt, którym dojechałem aż do domu. Po wytrząśnięciu się na trawiastym trakcie na szczycie wału droga asfaltowa była dla mnie jedwabiście gładka, mimo jej wszystkich dziur ;-)

piątek, 15 listopada 2013

Obrzucanie błotem

Kolejna ulubiona broń białego rycerza - to obrzucanie błotem. Idealna amunicja dla nienawiści jaka nim kieruje. I do fanatyzmu, który mu daje energię. Ponieważ biały rycerz jest często zacietrzewiony w swojej nienawiści, więc obrzucanie błotem jest dla niego zdecydowanie najłatwiejsze. Wystarczy się schylić po owe błoto. Rzucanie błotem oszczędza bowiem myślenie, a u białego rycerza to jet towar deficytowy ;-)

Nikon Coolpix 8400
Tytułowe błoto znalazłem na brzegu Wisły w Młocinach, niedaleko stanowiska odpływania promu, który kursuje tam w sezonie letnim. W sumie jednak podawanie tego dokładnego miejsca nie jest konieczne, bo takie same błoto znalazłbym zapewne w całym biegu Wisły w Warszawie i jej okolicach, oczywiście poza odcinkiem z wybetonowanym brzegiem ;-)

czwartek, 14 listopada 2013

Czepianie się

Kolejna ulubiona broń białego rycerza - czepianie się. To chyba jego główna broń, jak pokutne spojrzenie Ghost Ridera. On by się najchętniej z tym czepianiem nigdy nie rozstawał. Jako - w swoim mniemaniu - strażnik moralności i ładu czepia się wszystkiego, czego tylko zdoła. Tak jak na zdjęciu liść uczepił się torów. Ale liść jest przynajmniej brudny i nie ukrywa tego, a brudne intencje białego rycerza skrywa jego nieskazitelna na pozór szata ;-)

Nikon D700
To jeden z licznych detali kolejowych sfotografowanych na torach prowadzących z Huty Warszawa i biegnących przez park Leśny Bemowo. Nawet zwykły listek przylepiony do śrubek może być wdzięcznym obiektem zdjęcia ;-)

środa, 13 listopada 2013

Pechowy hak

Oto przegląd metod białych rycerzy. Na początek pechowy hak - taki na który można się nadziać. Pechowy, w sam raz na trzynastego. Ostrze krytyki, pomówienia, oplucia kogoś. Mieć świętej nienawiści, klinga świętego zacietrzewienia. Wystający czasem niewinnie spod sprytnego zamaskowania. Tak jak kolek wystający spod śniegu. Wszystko po to, aby nadziać się na niego znienacka :-)

Nikon D700
Tak jak równie znienacka można trafić na drobny detal na śniegu - i trzeba mieć trochę uwagi oraz szczęścia aby go po prostu nie przeoczyć. Ten pochodzi z kopalni tematów, czyli zimowego spaceru po Parku Leśnym Bemowo. W zimie trudno jechać rowerem, więc dystans spaceru się zmniejsza, ale i tak robiłem nieraz po 12 kilometrów ;-)

wtorek, 12 listopada 2013

Bo nie będzie padać

Kolejna z obiecanek białego rycerza - bo nie będzie padać. Niebo wydaje się przyjazne nie-padaniu, ale na wypadek deszczu gałęzie drzew nas przed nim nie ochronią. Biały rycerz obiecuje ochronę tam, gdzie jej po prostu nie ma. Kolejna kłamliwa taktyka. Tylko niebo wydaje się prawdziwe ;-)

Nikon D700
Tak jak równie prawdziwa jest zasada aby w czasie robienia zdjęć czy wycieczki fotograficznej mieć oczy dookoła głowy. Nawet nad nami może być coś ciekawego do sfotografowania. Trzeba oduczyć się patrzenia na świat oczami zwykłego spacerowicza lub turysty, a zacząć patrzeć na świat czami fotografa ;-)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Tajny patriota

Nikon D200
Jedenasty listopada czas uczcić, a więc dziś rozważania o białych rycerzach muszą zostać zwieszone. Ale w zamian za to daję coś czym biały rycerz na pewno by się ucieszył - tajnego patriotę. Subtelny patriotyzm to nie jest hurra patriotyzm, na którym niektórym białym rycerzom bardzo by zależało. I tak mamy biało-czerwone wątki w ubiorze dziecka, ale naokoło ich dużo granatu i innych kolorów. Ktoś by powiedział, że za dużo tu zbyt osaczającego wpływu Unii Europejskiej, a kto wie czy do tego nasz patriota nie jest prowadzony na (żółtym) pasku Chin ;-)

Stare zdjęcie, stary aparat i stary poczciwy Kasprowy Wierch. Tylko dzieciak młody - miał wtedy mniej więcej dwa latka. Pogoda też wspaniale dopisała i zrobiłem wtedy bardzo wiele fajnych i doskonale naświetlonych zdjęć, w tym panoramę stoku ze stojącymi tam gąsienicowymi ratrakami, która do dziś jest jedną z tapet na moim komputerze. 

niedziela, 10 listopada 2013

Bo podróż będzie wygodna

Bo podróż będzie wygodna - a jak się okazuje ta podróż to jest towar, w dosłownym tego słowa znaczeniu. Bo PKP Cargo przewozi towary a nie pasażerów. Ale biały rycerz woli tworzyć własną legendę. I rysuje często wszystko na opak. Tworzy swoje obiecanki cacanki. Ma w tym oczywiście jakieś uczciwe dobre intencje - ale wiadomo co jest nimi wybrukowane. W praktyce zaś szkodzi zamiast pomagać. 

Nikon D700
A PKP Cargo cierpliwie wozi złom do Huty Warszawa i puste wagony albo żelazne wyroby w drodze powrotnej. tym razem jedzie do Huty Warszawa, co można łatwo poznać po widocznych w oddali blokach. Właśnie zjechało przez wiadukt ponad trasą S8 i zagłębia się w Park Leśny Bemowo. Ciekawe tylko czy wiezie jakiś złom do Huty, czy jedynie ciągnie puste wagony do załadowania jej wyrobami.

sobota, 9 listopada 2013

Bo szata jest piękna

Bo szata jest piękna - niczym nowe szaty cesarza. A tymczasem szata jest zgrzebna i dziurawa. Ale propaganda białego rycerza potrafi truchło zamienić w królewski strój. I tak to, co skromne i zniszczone, urasta do rangi złowrogiego i wymagającego potępienia luksusu. Biały rycerz pilnuje sprawiedliwości i moralności, ale robi to w tym przypadku poprzez kłamstwo. Bo szaty są stare i dziurawe, jak ten liść na zdjęciu ;-) 

Nikon D700
Detal zimowy na nowiutkim ogrodzeniu lotniska Bemowo. Ogrodzenie nowiutkie ale liść stary i zniszczony. W zimowej scenerii ładnie kontrastuje z monotonnym biało-szarym tłem. To typowy przykład detali na które poluję w każdym miejscu. Z czasów gdy mailem jeszcze do dyspozycji moje lustrzanki :-(

piątek, 8 listopada 2013

Bo pokój jest luksusowy

Bo pokój jest luksusowy jak się patrzy - a do tego nieprzyzwoicie cieplutki. Tako rzecze biały rycerz. A tymczasem pokój jest zimy i de facto nie jest pokojem, ale ruiną. Taka jest "subtelna" różnica między legendą tworzoną przez białego rycerza, a faktyczną sytuacją. Białemu rycerzowi wydaje się, że ktoś żyje w luksusie - a tymczasem on żyje w nędzy, a jedynie posądzenia białego rycerza zdają się podnosić jego status. Podnosić w taki sposób aby inni - zupełnie niesłusznie - go nienawidzili, gdy w praktyce winni mu współczuć.

Nikon D90
Jedno z pomieszczeń w Forcie Bema, w którym króluje we wnętrzach graffiti. Tym razem zamiast w miarę gładkiej izby mam obraz nędzy i rozpaczy. Faktycznie kompletna ruina i jedynie obrazki na ścianach jakoś ją ożywiają ;-) Zdjęcie pochodzi z dawniejszych czasów gdy jeszcze używałem Nikona D90 jako aparatu podręcznego. 

czwartek, 7 listopada 2013

Bo białe jest czarne

Pamiętamy znaną pomyłkę Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział że go nie przekonają że białe jest białe a czarne jest czarne. A biały rycerz nie przekonuje że białe jest czarne, ale że czarne jest białe właśnie. Albo że na przykład drewno jest zielone. No to mamy zdjęcie zielonego drewna - ale nie jako dowód na prawdziwość słów białego rycerza, lecz jako ilustrację jego krętactwa ;-)

Nikon D90
W istocie drewno może być jak widać w naturalny sposób zielone, bo zapewne pokryte jakimiś glonami. Ale chodziło mi tu o coś w rodzaju gadania o niebieskich migdałach - a zdjęcia naturalnie niebieskiego drewna akurat nie posiadałem. Zaś te zielone sfotografowałem w czasie wyprawy zimowej po Parku Leśnym Bemowo.

środa, 6 listopada 2013

Biały rycerz w natarciu

No i biegnie. Aż mu się łapy rozmazują. Biegnie do utraty tchu - bo ma Ważną Misję. Oto biały rycerz w natarciu - jego zadaniem jest strzec Dobra i Moralności. Strzeże ich tak dobrze, że aż robi się niedobrze. A jeśli coś mu się nie spodoba - to biada nie spodobanemu. Na tym polega szaleństwo białego rycerza moralności. A dziś zaczynam cykl zdjęć metaforycznie pokazujących dokonania białych rycerzy.

Nikon D90
Na początku więc biegnie biały rycerz. Biegnie i płoszy kaczki na fosie Fortu Bema. A ja stałem nieco zawiedziony, bo miałem cichą nadzieję, że wbiegnie na śliski lód i poślizgnie się wpadając do wody. Niestety, linia białego rycerza była zbyt prosta aby mógł zboczyć na lód i poślizgnąć się. Ale dobry jest choćby uchwycony w swoim biało-rycerskim biegu ;-)

wtorek, 5 listopada 2013

Nadzieja na dobry koniec

A na koniec cyklu o małej nadziei - nadzieja na dobry koniec właśnie. Zdjęcie nawiązujące do wczorajszego, z tej samej wyprawy koroną wału przeciwpowodziowego. W upalnym skwarze dojechałem wreszcie do - jak się okazało - Jeziora Dziekanowskiego na końcu wyprawy.  Ponieważ miejsce było dogodne, więc zaparkowałem przy jazie umieszczonym w wale, odprowadzającym wodę z jeziorka. Odpoczynek i chwila zapomnienia mozolnej drogi. I nadzieja na lepszą drogę w dalszej części wyprawy. 

Nikon Coolpix 8400
Tym razem nadzieja dość szybko spełniona. Czekał mnie jeszcze kilometr, może nawet mniej, pylistej drogi gruntowej. A potem wjechałem na drogę asfaltową i wróciłem przez Dziekanów i Łomianki do domu. W porównaniu do wyboistej ścieżki na koronie wału, ta drga wydawała się prawie autostradą. Tak lubię jeździć - zostawiać najłatwiejszą drogę na zmęczony, ale dzięki temu bardzo komfortowy powrót.

poniedziałek, 4 listopada 2013

Nadzieja na lepszą drogę

Ocieplamy klimat, w przypomnieniu gorącego sierpnia. I przedstawiam zdjęcie wiślanego wału przeciwpowodziowego w okolicy Łomianek. To faktycznie nadzieja na lepszą drogę. Postanowiłem bowiem zrobić wyprawę koroną tego wału i obejrzeć krajobrazy z jego wysokości. Niestety droga nie była łatwa - nie ma tam rozjeżdżonej ścieżki i trzeba jechać po trochę wyboistej trawie. A ta trochę wyboista trawa ciągnęła się przez trochę kilometrów :-)

Nikon Coolpix 8400
W pewnym momencie skapitulowałem i zniosłem rower aby pojechać drogą obok wału. Trudno znieść takie wytrząsanie na dystansie jakich dziesięciu kilometrów. W ogóle cała wyprawa była najdłuższą wyprawą rowerową jaką zrobiłem w Warszawie czy jej okolicach - wyjeżdżając z domu - łączny dystans nieco przekroczył 45 kilometrów.

niedziela, 3 listopada 2013

Nadzieja na lepsze tory

A dziś wracam do kontynuacji serii zdjęć o małej nadziei - tym razem nadzieja na lepsze tory. Na zdjęciu dosłowne tory, a w przenośni - na skierowanie spraw życiowych na lepsze tory. Każdy by tak chciał, ale niektórzy wręcz mają taką konieczność, bo ich sprawy życiowe układają się niepewnie lub źle. I skierowanie ich na lepsze tory bardzo by się im przydało. 

Nikon Coolpix 8400
Ten kawałek torowiska prowadzi do Huty Warszawa. Dlatego mimo że taki "samotny" jest wyrobiony i nie zardzewiały - jeżdżą nim pociągi, być może kilka razy dziennie. ja sam bylem świadkiem dwóch przejazdów danego dnia - w tę i z powrotem - ale nie wykluczam że takich kursów może być więcej, w razie potrzeby. Tym razem przeszedłem się tym torowiskiem od Wola Parku do skrzyżowania trasy S8 z ulicą Powstańców Ślaskich.

sobota, 2 listopada 2013

Nadzieja na spotkanie

I skoro mamy nadzieję na kontynuację życia po śmierci, to logiczna jest nadzieja na spotkanie się ze zmarłymi. Temat w sam raz na Dzień Zaduszny. Oczywiście każdy by wolał spotkać się z nimi w niebie - no to niebo prezentuję. Ale żeby niebo nie było zbyt niebiańskie, to mamy też szary i smutny kawał bloku - reprezentujący przyziemne ziemskie sprawy. Albo, jak kto woli, będący stopniem, po którym do nieba będziemy się mogli wspiąć. Albo raczej wskoczyć :-)

Samsung GT-S7562
A dodatkowo jest to przykład podręcznej roli dokumentacyjnej aparatu w komórce. Nie zawsze chce się nam wyciągać właściwy aparat fotograficzny - i nie zawsze mamy go pod ręką. Więc komórka może się przydać w wieku wpadkach. Mnie bardzo męczy fakt, że komórka robi zdjęcia tylko w plikach JPG - więc mam potem bardzo ograniczone możliwości ich edycji, w przeciwieństwie do plików RAW. Ale cóż na to poradzić...

piątek, 1 listopada 2013

Nadzieja na kontynuację

Przerywam na dwa dni narrację cyklu o małej nadziei - jeszcze krótszym cyklem o wielkiej nadziei. Na początek nadzieja na kontynuację - oczywiście życia po śmierci. To naprawdę wielka nadzieja i na niej bazuje nasza wiara. A dziś, w dniu Wszystkich Świętych, pamiętamy o tych którzy odeszli z tego materialnego świata - ale, jak wierzymy, nie odeszli do końca. Staram się w tym dniu nie dawać dosłownych zdjęć, ale symboliczne - i akurat ta kolorystyka fontanny idealnie pasowała mi do koncepcji. A także nastrojowość całej fotografii :-)

Samsung GT-S7562
A dla mnie ten dzień Wszystkich Świętych to także bardzo nietypowa osobista refleksja o aparatach fotograficznych, które odeszły. I choć odeszły ode mnie, to wiem że używa ich ktoś inny. Zaś skromny pięciomegapikselowy aparat umieszczony w samsungu Galaxy Duos jest teraz jednym z dwóch moich aparatów fotograficznych w obecnym użyciu. Żal, że tak się stało - niestety musiało się stać. Więc opłakuję w tym szczególnym dniu nie tylko moich bliskich którzy odeszli. Wspominam też sprzęt, którym się nie tak dawno posługiwałem.