poniedziałek, 25 listopada 2013

Poniosło mnie

I poniosło mnie. A dokładniej rower - bo musiałem go nieść unosząc tył, aby oszczędzać oponę i obręcz od poobijania. Niosłem go tak ze trzy kilometry, robiąc wiele przystanków. W końcu dobrnąłem do tramwaju a potem miałem już "tylko" kilkaset metrów do domu. Nabrałem już wprawy w niesieniu roweru, trzymając go za tylny bagażnik. 

Nikon D700
A na tym zdjęciu mój synek niesie też coś w rodzaju flaka - torebkę. Dlatego te zdjęcie pasowało mi jako ilustracja mojego "spaceru" z rowerem. W tym przypadku nie tyle podnoszenie roweru było wysiłkiem, co trzymanie go palcami. I to ból palców sprawiał, że musiałem robić tyle przystanków dla odpoczynku...

Brak komentarzy: