niedziela, 31 lipca 2011

Na parapecie - wino...

Wino na parapecie to nie jest częsty motyw w fotografii - bardziej wino na stoliku, w otoczeniu owoców, eleganckich kieliszków, czy innej wyrafinowanej martwej natury. A tu chodzi o jak najbardziej dosłowne wino - i to wino specjalne, bo robione przeze mnie. To zdjęcie stanowi element trochę nietypowej dokumentacji obiektu - ostatnich zdjęć z mieszkania mojego ojca, które po jego śmierci było opróżniane z mebli i przedmiotów. Zdjęcia te robiłem jeszcze moim pierwszym cyfrowym pełnowartościowym aparatem, czyli Nikonem Coolpix 5700 (5 MP).

Nikon Coolpix 5700
Tytułem ciekawostki powiem, że w momencie robienia zdjęć moje wino miało około 20 lat, a mimo tego tylko jedna na kilkadziesiąt butelek była zepsuta. To wino robiłem kiedyś z winogron, posługując się bardzo mocnymi drożdżami Malaga i Madera - tworzącymi wino wysokoprocentowe i ciężkie. Cukru do fermentacji też nie żałowałem - a efekt przetrwał dekady i wciąż leżakuje w piwnicy, choć teraz już w profesjonalnie zakorkowanych i prawidłowo ułożonych na stojakach, nowych butelkach :-)

Brak komentarzy: