sobota, 30 lipca 2011

Na ulicy - modelowa wpadka...

Kamera cyfrowa SONY
Ta sama Kopenhaga i ten sam skromny moduł fotograficzny w kamerze SONY. I motyw zdjęciowy, który nadaje się do pisma satyrycznego - jestem konduktorem i mog wasę tutaj wysadzić. Wiadomo jak miało być, po prostu literka ę wypadła z mogę i przeszła do was. Dla Duńczyków to oczywiście była chińszczyzna, a reklama dotyczyła zapewne oferty jakiejś firmy ubezpieczeniowej.

Przeglądając stare zdjęcia, których jakość znacznie odbiega od dzisiejszych standardów, uświadamiamy sobie najlepiej wagę dokumentalnej roli zdjęć. Co z tego, że to jest słaby JPG o rozdzielczości, której dziś by się wstydziła nawet komórka? Liczy się to, że pokazuje on coś, czego już dziś albo nie ma, albo jest zupełnie inne.

To jest wartość fotografii jako zamrażacza minionego czasu. Nieważne, czy w wielkiej, profesjonalnej chłodni - czy w malutkiej podręcznej lodówce ;-)

Brak komentarzy: