niedziela, 30 października 2011

Kopenhaga w 1 megapikselu

Aż nie chce się wierzyć, że kiedyś aparat fotograficzny o rozdzielczości 1 (słownie: jednego) megapiksela to był szczyt techniki. Dziś byle komórka kilkakrotnie przewyższa go rozdzielczością. Ale nic nie cofnie nas do 2002 roku, gdy robione były te zdjęcia ;-)

To nawet nie aparat
Właściwie, to nie robiłem tych zdjęć aparatem fotograficznym - ale jedynie modułem fotograficznym w kamerze wideo SONY (model DCR-TRV828E). Kamera była na owe czasy szczytem techniki, kosztowała krocie i nagrywała w formacie cyfrowym, choć na taśmach (Digital 8). Moduł fotograficzny nie był zbyt dobry, jak na dzisiejsze standardy komórkowe. Zdjęcia tylko w formacie JPG i do tego niezbyt wyraźne. Ale cóż, lepsze takie zdjęcia niż żadne...

Kopenhaskie "uliczki"...

Wartość dawnych fotografii nie tkwi, bo nie może tkwić, w ich kosmicznej jakości, która dostępna jest jedyne od pewnego czasu. Ich wartość tkwi w naszym sentymencie do dawnych czasów, gdy byliśmy młodsi i kto wie czy nie bardziej szczęśliwi ;-) Dlatego zupełnie inaczej zdjęcia z dawnych czasów ogłądają ich bezpośredni uczestnicy, a inaczej - osoby postronne...

Kopenhaska sztuka
W Kopenhadze trafiłem na różne aspekty sztuki ulicznej. Nie tylko na dzieła sztuki trwalej, z których jedno prezentuję na poniższym zdjęciu. 

Kopenhaska sztuka picia? ;-)

Ciekawostką jest fakt, że trafiłem także na grupę rzeźb "eksponowaną" na dnie kanału (widoczną z mostu). Niestety, zdjęcie wykonane ówczesnym cudem techniki niewiele z tego podwodnego piękna pokazuje. Natomiast równie ciekawe były przykłady żywej sztuki ulicznej, które mimo słabej ówczesnej jakości zdjęć nadal przemawiają swoją czarno-białą formułą. A dokładniej to jest Black-Red-White ;-)

Black-Red-White ;-)

No i oczywiście, after all, nie mogło zabraknąć oklepanego elementu, który sprawia, że Kopenhaga i Warszawa mają coś podobnego. Tylko, że kopenhaska syrenka jest bardziej pokojowo nastawiona. Nasza bowiem wojuje z mieczem i tarczą. 

Ekologiczna syrenka...
Kopenhaska praktyczność
Duńczycy są jednak bardziej praktyczni - i naturalnie ekologiczni, co potwierdzają ciągnące się po horyzont farmy wiatraków u wejścia do kopenhaskiego portu. Miałem bowiem przyjemność płynąć do Kopenhagi promem (a wcześniej miałem przyjemność tłuc się busem przez pół Polski w drodze do Świnoujścia).

Duńczycy praktyczni i ekologiczni :-)

Polski konduktor atakuje!
Duńczycy są też miłośnikami reklam w językach obcych, choć czasem jedna głupia literka przeskoczy nie tam gdzie trzeba i już sens całego zdania się gubi - w tym przypadku przeskoczyła literka "ę". W sumie pomyłki się zdarzają - ale lepsza taka zamiana literki niż wysadzenie na tory przez straszliwego polskiego konduktora. 

To zapewne znacznie bardziej przygnębiające uczucie niż zostać obrabowany przez gang Olsena - tym bardziej, że gangowi Olsena, jak wiadomo, nigdy nic się nie udało zrobić, a polski konduktor dopiął swego. Co widać na załączonym obrazku. Teraz podróżni zostali na torach i zapewne obawiają się, że zostaną zaatakowani przez polskie białe niedźwiedzie ;-)

Nigdy nic z tymi białymi niedźwiedziami nie wiadomo, bo podobno szwendają się po ulicach polskich miast. Mamy rok 2002 i potęga Internetu jeszcze nie jest tak wielka jak dzisiaj, choć potęga niektórych internetowych adresów już dzisiejszej wielkości Internetu dorównuje...

Potęga duńskiego internetu...

Kopenhaskie impresje
Mam oczywiście słabość do historii, a szczególnie historii techniki lub sztuki wojennej, dlatego nie darowałbym sobie gdybym nie obfotografował starych armat stojących na parapecie jednego z kopenhaskich fortów...

Trzyfuntówka? Głowy nie dam...

Kopenhaga jest też miastem pełnym rowerów. Przy ulicach jest pośredni chodnik przeznaczony właśnie dla tych jednośladów. Rowerami jeżdżą wszyscy - także biznesmeni z neseserami w eleganckich garniturach. Znów praktyczność i ekologia. Nawet pies może się rowerem przejechać ;-)

Mały pies śledzi cię...

No na końcu mała dawka reklamy - końska dawka oczywiście. Carlsberg - probably the best beer in the World. Konia z rzędem, kto temu zaprzeczy. A Carlsberg jaki jest, każdy widzi ;-)

Carlsberg jaki jest, każdy widzi ;-)

Brak komentarzy: