wtorek, 29 listopada 2011

Cienie i fotografia amatorska

Nikon D90
Połączeniem efektów ze zdjęć pokazanych w ciągu dwóch ostatnich dni może być to wykonane na staromiejskim barbakanie. Mamy tu bowiem lampę rzucającą proste refleksy, a także bruk, który stanowi przestrzeń dla generowanego przez lampę światłocienia. Polowanie na takie efekty jest o wiele ciekawsze dla mnie niż wykonywanie typowych zdjęć, które w ciągu dnia można by nazwać pocztówkowymi - mało kto wykonuje pocztówki z nietypowymi zdjęciami w nocy. Ale żeby wypatrywać detali trzeba mieć oko fotografa.

Czy zdjęcia nocne kwalifikując się do fotografii amatorskiej? Raczej nie - chyba, że są to zdjęcia ewidentnie "amatorskiego" typu, które łatwo po tym poznać, że przedstawiają zachwycane z bliska osoby, doświetlana automatycznie wyzwalaną lampą błyskową. 

Czym w ogóle jest fotografia amatorska? Dla mnie to określenie nie jest prześmiewcze czy negatywne. To po prostu najpotężniejsza gałąź fotografii - zresztą plasująca się na drugim miejscu, po profesjonalnej fotografii studyjnej, pod względem liczby udanych zdjęć - a przed fotografią pasjonacką, zaawansowaną. Wytłumaczenie tego "fenomenu" jest banalne. Fotograf amator robi zdjęcia typowe i zazwyczaj w dobrych warunkach oświetleniowych. W takiej sytuacji automatyka współczesnych aparatów jest w zupełności wystarczająca do uzyskania odpowiedniego zdjęcia. Lepszy jest tylko studyjny profesjonalista, mający w tym zakresie jeszcze bardziej cieplarniane warunki. Fotograf pasjonat eksperymentuje z różnymi motywami i planami zdjęciowymi - dlatego nie ma tylu udanych zdjęć. Ale taka jest cena poszukiwania ciekawszych fotografii. 

Amator kontentuje się za to klasyczną sztampą. Ale to też nie jest określenie negatywne, bo ta sztampa w zupełności amatorowi wystarcza, do celów pamiątkowo-dokumentacyjnych. A pamiętajmy, że wartość fotografii polega na jej adekwatności do oczekiwań i potrzeb. Nie ma jednej, uniwersalnej skali wartości dla wszystkich fotografów ;-)

Brak komentarzy: