piątek, 10 lutego 2012

Fotograficzna gorąca pomoc

Nikon D90
I jeszcze detal ze spaceru w okolicach Dobkowa - u podstawy tej samej myśliwskiej ambony (pokazywanej wczoraj) jeden z moich przyjaciół ze stajni Stanleya.  Mam całą rodzinkę tych termicznych przyjaciół - cztery termosy i dwa kubki, które kupiłem za nie całkiem małe pieniądze. Kosztowały swoje, ale przynajmniej wiem, że nie zepsują się do końca - mają dożywotnią gwarancję. Nie raz już w takich zimowych warunkach piłem pyszną ciepłą kawę podziwiając widoki. Tym razem zabrałem nie cały termos, ale jedynie duży kubek - zakręcany szczelnie i mogący robić za mini termosik. Plecak, który miałem, był bowiem mniejszym modelem i kubek mieścił się w jego górnej komorze, a termos musiałby być w bocznej kieszeni siateczkowej. Nie byłoby to może zbyt praktyczne, a poza tym nie przewidywałem jakiegoś całodniowego spaceru aby brać więcej ciepłego napoju ze sobą. Jednak kawa w kubku była w sam raz w tych mroźnych okolicznościach przyrody ;-)

Brak komentarzy: