środa, 22 maja 2013

Czarna fanfara

Zaczynam publikację serii postów, których formalnym bohaterem będzie mój synek, ale które połączę w pewien cykl metafor. Na początek więc czarna fanfara. No bo fanfary grane są na początek - na przykład w czasie wejścia do sali średniowiecznego władcy. dziś już mamy nowoczesne czasy, dlatego zamiast w jakiejś gotyckiej sali fanfara jest "grana" (a raczej wypijana) w niewielkiej przestrzeni kabiny samochodu. Czemu czarna? Bo butelka Coli Zero ma czarną etykietę a i sam napój wydaje się być czarny. A czemu fanfara? Bo butelka skojarzyła się z - za przeroszeniem - trąbą ;-)

Nokia E75
Użycie komórki do sfotografowania dziecka w samochodzie nie dziwi. W końcu to komórkę ma się pod ręką, zaś aparat fotograficzny rzadko, jeśli prowadzi się auto. Co prawda prowadząc samochód samodzielnie lubię trzymać lustrzankę na siedzeniu pasażera - ale przecież niełatwo i niebezpiecznie byłoby robić nią zdjęcia w czasie jazdy. Kilka razy celując lustrzanką (oczywiście na ślepo, mając oczy skierowane na jezdnię) i tak zjeżdżałem ze swojego pasa ruchu - więc wolę być ostrożny. Na ostrożności w czasie prowadzenia auta nikt się jeszcze nie przejechał ;-)

Brak komentarzy: