czwartek, 14 kwietnia 2011

Podręczny kompakt - motyw ad hoc

Kompakt idealnie się nadaje do tego aby go nosić możliwie zawsze przy sobie. Nieczęsto zdarza mi się jechać tramwajem - wyjątek stanowi jechanie z lub do warsztatu samochodowego, gdy zostawiam auto na przegląd lub do naprawy. Tak się składa, że niedaleko domu mam pętlę tramwajową i czasem tam zaczynałem moją podróż. Raz się zdarzyło, że motorniczego nie było w kabinie. Oczywiście nie przepuściłem takiej okazji i zrobiłem dokumentację tramwajowego kokpitu ;-)

Uchwycona okazja - kokpit tramwaju [Nikon Coolpix 8400]
Moje wyposażenie fotograficzne składa się z kilku aparatów. Dokładnie z jednego kompaktu i reszty lustrzanek. Historia moich kompaktów sięga, w pewnym sensie, początków mojej cyfrowej fotografii.

Pierwszym "kompaktem" był jednomegapikselowy moduł fotograficzny w - dość ciężkiej - cyfrowej kamerze wideo SONY. Potem kupiłem bridge camera, czyli duży kompakt, Nikon Cooplix 5700.

Po zakupie Nikona D200 i ostatecznym ugruntowaniu się mojego nikonowskiego wyboru, przyszedł czas na kolejny kompakt - Nikon Cooplix 8400. To był pierwszy kompakt kupiony jako uzupełniający i podręczny. Szczególnie dobrze nadawał się do robienia zdjęć z trudnej perspektywy - obracany wyświetlacz pozwalał na kadrowanie z nietypowej pozycji. Nikon D200 nie miał trybu Live View i z trudnych pozycji trzaskało się nim zdjęcia na ślepo.

Teraz mam już trzecią (nie licząc modułu SONY) generację kompaktu - o wiele mniejszego Nikona Coolpix P6000. Noszę go w codziennym plecaku i wiele razy się przydał. Na przykład w Ełku na dworcu kolejowym - ale to temat na kolejną notatkę. W ogóle moje kompakty to temat na osobne notatki - dla każdego z nich ;-)

Brak komentarzy: