niedziela, 20 listopada 2011

Pleszew z obowiązku

Spawanie klonów? ;-)
Z Pleszewa mogę zrobić dwa reportaże - jeden o wizycie w fabryce kotłów, a drugi w wizycie w starej opuszczonej cegielni. Najpierw obowiązek, potem przyjemność - więc zaczynamy od pracy ;-) Ten reportaż z fabryki będzie się składał ze zdjęć robionych w ciągu dwóch różnych sesji zdjęciowych. 

Praca, że aż iskry lecą
Budowa kotłów grzewczych to nie jest taka prosta praca i przebywając w kilku pleszewskich fabrykach poznałem mniej więcej cykl produkcyjny kotłów. Praca wre w kilku różnych firmach zajmujących się różnymi pracami. A potem efekty ich pracy są składane razem  ;-)


Powyżej zdjęcie spawacza, które przywodzi na myśl trochę Wojny Klonów - dlatego też analogiczny podpis pod fotografią. 

Spawanie obudowy kotła
Zdjęcia przy "iskrzącej" pracy są oczywiście bardzo widowiskowe. Dlatego robiłem ich tam więcej. Ale dzięki temu zaczynam moją narrację w tym reportażu niejako od środka - spawane są bowiem wycięte elementy blachy, z których powstają skomplikowane obudowy kotłów. Powinienem więc najpierw może pokazać jak działa maszyna do wycinania tych skomplikowanych kształtów z blachy. Jest to oczywiście, w dzisiejszych czasach, maszyna sterowana przez komputer. Umieszcza się blachę na stole i zapuszcza odpowiedni program, a maszyna swoje wycina... I tylko gdy operator się pomyli, maszyna może mu wyciąć niezły numerek ;-)


Komputerowe wycinanie blachy na kotły...
Sama komputerowa maszyneria nie jest oczywiście tak widowiskowa jak wycinanie w toku, dlatego poświęciłem się głownie fotografowaniu procesu wycinania ;-) Cały proces jest precyzyjny i wymaga ludzi jedynie do nakładania blach i konfigurowania pracy wycinarki...

Maszyna do wycinania...
A na końcu zrobiłem "portret" samemu wycinaczowi przy pracy :-)

"Portret" samego wycinacza :-)
Szlifowanie kotła...
W ciągu produkcyjnym wycięte z blachy elementy są najpierw spawane - co uwidoczniłem już na pierwszych zdjęciach, a potem szlifowane. Przy szlifowaniu też lecą iskry, tylko że cieplejszej barwy ;-) Na zdjęciu obok można powiedzieć, że robota pali się w rękach - a dokładniej iskrzy ;-) A dzięki tej obróbce kotły będą wyglądały po ludzku i pozbawione zostaną jakiś ostrych albo wystających po spawaniu elementów. Potem po malowaniu, kocioł będzie wyglądał jakby wyszedł spod igły - ale póki co jeszcze trochę obróbki i szlifowania go czeka ;-) Praca przy szlifowaniu jest bardzo głośna, dlatego przy ścianie w fabryce został umieszczony dozownik jednorazowych koreczków do uszu dla pracowników.

Tak więc nie tylko w literaturze się coś szlifuje ;-)

Szlifowanie...
Szlifowanie trwa i trwa, a potem - konstrukcje są już malowane. I dalej są montowane elementy mechaniczne oraz elektroniczny panel sterujący. Fabrykę paneli także zwiedziłem.

Elektroniczne panele sterujące do kotłów...
W zakładzie produkującym panele pracują bez wątpienia stuprocentowi mężczyźni, o czym świadczą umieszczane na ścianach kalendarze o jednolitej tematyce ;-)

Ech te kobiety, szkoda, że tylko na ścianie ;-)
Na planie filmowym
Byłem w Pleszewie z ekipą kręcącą film reklamowy o kotłach i wykonującą zdjęcia do katalogu. Mogłem więc swobodnie uchwycić przygotowania do robienia samego filmu.

Fotografowanie gotowego kotła...
Fotograf i dwuosobowa ekipa filmowa zmieniali się co chwila w swojej pracy. Jak widać fotograf rozstawił lampy studyjne do swoich zdjęć. A potem kocioł rozpalono i filmowiec kręcił płomień w środku pieca...

Płomień kręcony...
Ja też pozwoliłem sobie na zdjęcie płomieni, bez żadnego wspomagania oświetleniem studyjnym - i tak to wyszło na Nikonie D200.

Uśmiech proszę - czy ogień mnie słyszy?
Ekipa kręciła też film i fotografowała w hali gdzie znajdowała się wycinarka do płyt.

Wycinarka w obróbce filmowo-fotograficznej...
Najbardziej widowiskowe było jednak ustawienie kotła w starej wielkiej hali i kręcenie go w mrocznej i tajemniczej atmosferze...

Mroczny plan filmowy...
A oto efekt tej mrocznej scenografii...

Kocioł w całej okazałości...

Ogień
Miałem też okazję sfotografować palący się węgiel w kotle. Ale to był ogień o wiele większy niż ten w samym kotle, gdyż rozpalono go w konstrukcji nie umieszczonej w obudowie pieca. Szalał więc sobie swobodnie na dworze a ja mogłem go do woli fotografować.

To zdjęcie nadaje się na gorącą tapetę...
To właśnie z serii wtedy wykonanych zdjęć wzięły się tapety tła zarówno mojego bloga autorskiego jak i bloga [::] Posty-Tosty. Zresztą nie tylko ogień jest fotogeniczny - żarzące się węgle także ;-)

Małe piekło na Ziemi ;-)
Poza planem filmowym
Ja nie byłem bezpośrednio zaangażowany w te prace, więc mogłem zrobić dokumentację znacznie wykraczającą poza "oficjalny" plan. Fotografowałem więc także inne, mniej spektakularne narzędzia w fabryce, takie jak poniższe kowadło...

Ogromna waga tradycji ;-)
Bocznica kolejowa...
Ale także wyszedłem poza samą fabrykę i robiłem zdjęcia otoczenia. Wtedy nie posiadałem jeszcze tak pojemnych kart pamięci - ja miałem największą kartę 4 GB zaś fotograf robiący zdjęcia studyjne miał karty po 1 GB i wykonał zdjęć na mniej więcej półtorej karty. Ale on robił tylko zdjęcia studyjne, dokładnie przemyślane i upozowane. Ja zaś dokumentowałem wszystko. Nigdy bowiem nie wiadomo, które zdjęcia mogą się kiedyś przydać. Co innego, gdy robi się konkretne zamówienie i wykonuje zdjęcia konkretnego miejsca czy produktu - a co innego gdy robi się ogólniejszą dokumentację fotograficzną. Zawsze lepiej zrobić więcej zdjęć i po prostu mieć z czego później wybierać ;-)

Poza samą fabryką znalazłem nie tylko bocznicę kolejową czy nieużywane hale - robiłem zdjęcia nawet desek, szczególnie, że udało się je uchwycić w ciekawszej perspektywie...

W dechę ;-)
I tymi deskami można przysłowiowo zabić mój dzisiejszy reportaż ;-)

Brak komentarzy: